sobota, 21 września 2013

Odcinek 40 - " Mam dla Pani wiadomość "

Nagle jej telefon się rozdzwonił. Ze łzami w oczach spojrzała na niego. Jej oczom ukazał się napis 'Tosia'. Nie mogła odebrać, jeszcze nie teraz. Rzuciła telefon w kąt sofy wybuchając płaczem. Kochała ich naprawdę bardzo mocno , lecz nie chciała sprawiać im problemów. Wiedziała , że na pewno wszyscy by się o nią martwili, pilnowali jej nie zważając na swoje plany, pracę. Podgłosiła telewizor i udała się do łazienki chcąc wziąć szybką kąpiel. Chciała go słyszeć, mimo tego , iż jego głos już nie był taki radosny, nie był ten sam. Teraz był pochłonięty żalem, smutkiem, obojętnością. On sam był obojętny na cały otaczający go świat. Nic dla niego się już nie liczyło. Nawet teraz, gdy stał na scenie . Chodził po niej wolnymi krokami wpatrując się beznamiętnie w fanów. Po szybkiej kąpieli wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem. Z włosów kapała jej woda , lecz w tym momencie to nie miało znaczenia. Wpatrywała się w chłopaka chcąc zapamiętać rysy jego twarzy. Po chwili , jak w filmie pojawiły się napisy końcowe. Zapanowała cisza, gdy nagle wybuchnęła płaczem.

Było już długo po północy , a ona nie mogła zasnąć. Siedziała przy kuchennym stole ściskając w dłoniach kubek gorącej herbaty. Ciemne pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampka, znajdująca się przy wiszących szafkach. Nie mogła poradzić sobie z myślami. Cały czas zastanawiała się co robi jej przyjaciółka, gdzie jest, jak się czuje. Próbowała się z nią skontaktować , lecz nie odbierała telefonu . Wielokrotnie pisała smsy, na które nie otrzymywała odpowiedzi. Martwiła się o nią.
- A co jeśli coś się jej stanie ? Co jeśli umrze ? Kto nas o tym poinformuje ? - zaczęła zadawać sobie pytania. Przerażało ją to. Bała się , że jeśli coś by się stało , nikt się o tym nie dowie i nie zdążął jej pomoc. Czuła pustkę . Nicole zawsze była częścią niej. Zawsze mogła na niej polegać , a teraz ? Teraz nie wie gdzie się podziewa. Słona łza spłynęła po jej policzku. Szybko ją otarła i wzięła łyk herbaty. W całym domu panowała grobowa cisza, którą przerwała wibracja telefonu. Dziewczyna podskoczyła przestraszona po czym szybko chwyciła swój telefon.

Usiadł wygodnie na jednej z małych kanap znajdujących się w jadalni ich tour busa i wciągnąć swój telefon.
" Zapewne śpisz , więc przepraszam jeśli budze. Chciałem Ci tylko powiedzieć , że właśnie jesteśmy w drodze do hotelu. Koncert się odbył, ale Bill był tak jakby niedostępny. Tosiu , to nie ten sam Bill. Czułeem jak bardzo jest mu źle i nie mogłem nic zrobić. Stał na scenie i zwyczajnie śpiewał, bez jakichkolwiek emocji. On co raz bardziej popada w załamanie , a ja czuje się taki bezradny. Staram się mu pomóc, ale to czego próbowałem już nie pomaga. Proszę Cię spróbuj się dowiedzieć gdzie jest. Może dzwoń do niej. Ah Skarbie , tak bardzo chciałbym się do Ciebie przytulić. Kocham Cię Tosia. Dobranoc '
Wysłał wiadomość do dziewczyny i rozglądnął się dookoła. Na kanapie siedzieli Gustav z Georgiem i grali na konsoli. Ich hotel znajdował się 30 minut drogi od hali , w której grali, dlatego też chłopcy postanowili sobie umilić ten czas. Westchnął głośno i ruszył w stronę sypialni.

Minęło dwa tygodnie od ich pierwszego koncertu. Działo się z nim coś złego i sam o tym wiedział. Nie czuł szczęścia, nic go nie cieszyło. Niczym się nie przejmował. Nie miał na nic najmniejszej ochoty. Nawet nie miał ochoty przebywać z zespołem. Nie mógł patrzeć na ich uśmiechy i radosne twarze, gdy w tym czasie jego życie się rozpada się co raz bardziej. Nie potrafił pokazać jakichkolwiek uczuć. Nie jadł, nie spał. Pogrążał się co raz bardziej w smutku. Już nawet jego największa miłość - muzyka , nie sprawiała mu radości. Chciał zostać sam ze swoimi myślami. Jak po każdym koncercie , leżał w swoim łóżku i wpatrywał się w sufit. Nie widział lepszej opcji . W sumie , nawet gdyby pojawiła się inna opcja i tak wybrałby tę. Jego ciche przemyślenia przerwało lekkie pukanie. Nie zareagował , nadal wbijał swe tęczówki w sufit. Drzwi pokoju hotelowego lekko zaskrzypiały otwierając i zamykając się. Nie chciał z nikim rozmawiać. Przed tego oczami ukazała się smutna twarz starszego bliźniaka.
- Billy .. - zaczął delikatnie , lecz czarnowłosy nie zareagował. Gitarzysta wzdychając ciężko usiadł obok brata. - Bill proszę Cię , porozmawiaj ze mną - powiedział zrezygnowany, a w odpowiedzi usłyszał głuchą ciszę. Młodszy Kaulitz mrugnął oczami.
- Bill .. proszę - szepnął ściskając dłoń brata. Bill spojrzał na niego. Na twarzy brata zobaczył zmartwienie, smutek a także tęsknote. Tęsknotę za swoim ukochanym, wesołym , zwariowanym młodszym braciszkiem, który od ponad tych tygodni popada w załamanie.
- Daj mi spokój Tom - wydusił uwalniając swą dłoń z uścisku brata. Wiedział , że swoim zachowaniem krzywdzi swojego brata, lecz nie widział innej opcji. Nie umiał się podnieść , a może nie chciał ?
- Nie ! Nie dam Ci spokoju. Jesteś moim bratem , nie pozwolę Ci się załamywać ! - rzucił stanowczo co zaskoczyło młodszego bliźniaka.
- Tommy.. jesteś najwspanialszym bratem na całym świecie. Wiem , że zrobiłbyś dla mnie wszystko , ale jedyne czego teraz chce to być sam - odpowiedział cicho.
- Bill nie zamykaj się w sobie. Rozmawiaj ze mną ! Pamiętasz, kiedyś rozmawialiśmy o wszystkim. Dosłownie wszystkim. Przecież nic się nie zmieniło , więc czemu nie chcesz ze mną rozmawiać ?! - podniósł głos zrezygnowany.
- Czy Ty nie rozumiesz , że chce być sam ? Nim potrzebne mi są rozmowy, bo one i tak nic mi nie dadzą. Mam dość wysłuchania tego , że wszystko będzie dobrze. Nic kurwa nie będzie dobrze ! Nie wiesz jak to jest stracić osobę , z którą chciało spędzić się całe życie, na którą czeka się od początku istnienia. Nie wiesz ! Więc jedyne o co Cię proszę to to abyś wyszedł , bo chce zostać sam. SAM ! - krzyczał chodząc po pokoju. Gitarzysta ze łzami w oczach opuścił pokój brata.

Zmęczona klęczała przed sedesem zwracając kolację. Miała dość tych mdłości. Brała różne leki , lecz nie pomagały. Chciała z tym iść do lekarza , lecz panował wirus grypy żołądkowej , więc pomyślała , że go złapała. Wstała z podłogi oddychają ciężko. Przemyła twarz, wyszczotkowała zęby i wróciła do łóżka , gdzie czekała na nią ciepła kołdra. Chciała iść jak najszybciej zasnąć, gdyż następnego dnia miała iść do pracy. Tak , znalazła pracę. Przed wyjazdem do Niemiec , ukończyła technikum fryzjerskie, posiadając dobrze zdaną maturę a także egzamin zawodowy, więc podjęła pracę w niewielkim salonie fryzjeskim znajdującym nie dwie przecznice dalej od jej mieszkania. Lecz to nie był jeden powód, dla którego chciała być wyspana. Jutro szła odebrać wyniki badań. Miała się dowiedzieć w jak bardzo złym stanie jest jej serce. Leżała przysłuchując się ciszy. Jej oczy stawały się co raz cięższe, aż w końcu zasnęła.
Około 7 rano jej budzik zaczął dzwonić. Zaspana wyłączyła telefon i usiadła na łóżku. Przetarła zapsane oczy i przyciągnęła się leniwie. Wolnymi krokami ruszyła do kuchni , gdzie zaparzyła sobie kawę i zrobiła śniadanie. Orientując się , że jest godzina 7:30 szybko ubrała się w szare legginsy, biały bawełniany sweterek . Zrobiła lekki makijaż, a włosy zwineła w luźnego koka. Na stopy wsuneła czarne, puchowane kozaki, założyła płaszcz , a wokół szyi zawinęła gruby szalik. Mimo , iż nie było jeszcze grudnia, na dworze pojawił się już śnieg. Wychodząc z mieszkania zarzuciła na ramie brązową skórzaną torebkę i wyszła kierując się na pobliski przystanek tramwajowy, z którego miała dostać się do szpitala. Wiatr mroził jej gołe policzki, a małe świeżynki pod wpływem siły wiatru wpadały do oczu. Szła szybko , chcąc schować się pod wiatą. Gen doszła na przystanek, tramwaj właśnie podjeżdzał. Szybko wskoczyła do środka chcąc ogrzać swe zmarznięte dłonie oraz policzka. Droga zajęła jej ponad 30 minut. Weszła do dużego hallu szpitala kierując się do windy. Recepcjonistka posłała dziewczynie uśmiech, który odwzajemniła. Chwilę później usłyszała dźwięk dzwonka , a przed jej twarzą odsunęły się drzwi windy. Weszła do środka wciskając guzik z numerem 7. Poczuła ścisk w żołądku. Denerwowała się. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Gdy drzwi ponownie się otwarty , zdenerwowana skierowała się w stronę gabinetu swojego kardiologa. W poczekalni nikogo nie było , więc podeszła i lekko zapukała . Usłyszała ciche 'proszę', więc weszła do środka.
- Witam Pani Nicole. Jak samopoczucie ? - przywitał się z uśmiechem na twarzy pan w średnim wieku. Na oko mógł mieć niecałe 50 lat.
- Witam panie doktorze. A dobrze, nie narzekam- odrzekła poddenerwowana i usiadła na krześle.
- To się cieszę. Ale teraz do rzeczy. Pani Nicole, pani serce jest słabe, ale nie ma się co denerwować. Na razie damy pani leki, dzięki którym pani serce będzie biło tak jak powinno , a także damy na rozszerzenie naczynek krwionośnych, dzięki którym krew będzie mogła w pełni dotleniać i ukrwić pani serce. - odrzekł uśmiechając się do dziewczyny.
- Dobrze - powiedziała krótko.
- Serce nie jest w najlepszym stanie, ale na razie staramy się zrobić jak najwięcej , aby je tak jakby naprawić. - dodał po chwili. Dziewczynie zrobiło się lżej. Wiedziała , że z jej sercem nie da się zrobić cudów, ale chciała walczyć jak najdłużej.
- Rozumiem panie doktorze, a na kolejne badania kiedy mam się wstawić ? - spytała ściskając w dłoniach receptę , a także wyniki badań.
- Proszę przyjść za tydzień. - opowiedział. Dziewczyna wstała, lecz lekarz przerwał jej - Pani Nicole. Mam dla Pani jeszcze jedną wiadomość ...

8 komentarzy:

  1. Jaką wiadomość pisz szybko dziewczyno!!! świetne... pisz, pisz bo nie mogę się doczekać c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochająca Toma ;*22 września 2013 02:54

    No właśnie! !!!!! Co to za wiadomość? ???? Nie pozwalam ci konczyc w takim momencie! Jak.mozesz???? Widze ze blogspot przyciaga coraz wiecej osob :)
    Pozdrawiam i czekam na nexta!!!
    Aha, dzięki ze jestem u cb w linkach ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach nareszcie, bo się nie mogłam doczekać. Co do wiadomości, czyżby była w ciąży ?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. no wrescie kolejny odcinek nie zdziwi mnie ze sie okaze ze bedzie w ciazy moze to ja wrescie zmobilizuje do powrotu do niemiec czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest w ciąży! Na 100% chociaż, pewnie nas zaskoczysz XD Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo widzę, że też zmieniłaś na blogspota. Uważam, że to dobra decyzja;) Rozdział przeczytam wieczorem;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak tak tak! To musi być ciąża! Bo jeśli nie, to co?Cholera ale by się narobiło.. No ale nie będe się cieszyć, bo nie wiadomo do końca co wymyślisz;D Bardzo żal mi Billa, nie zasłużył na taki los i trochę mam żal do naszej bohaterki, że tak go potraktowała. Chciała dobrze, ale nie zrobiła dobrze i może w końcu pójdzie po rozum do głowy i wytłumaczy mu to wszystko. Czekam na kolejny;* ten jak zwykle boski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*