wtorek, 24 czerwca 2014

Przypadkowa miłość - Odcinek 8

Witajcie ! :)  Widzę, że nie nie przemawia do was przemiana Josela. No, jest dość trudnym człowiekiem, ale jeszcze nie raz was zachwyci. Pozytywnie czy może jednak negatywnie ? Przekonacie się w następnych odcinkach ;) Aa własnie, co do odcinków.. Postanowiłam, że będę one się pojawiały co 3 dni. Jeśli będzie tak, że nie dam rady dać odcinka w terminie, będę informowała ;)
Noo a co jeszcze.. widzę, że zaczęliście komentować ! :) Bardzo się z tego cieszę i naprawdę aż mi się ciepło na serce robi z każdym nowym komentarzem ;) Dziękuję Wam ;*


Tego dnia niebo miało niesamowicie piękny błękitny kolor. Nie było na niem ani jednej ciemnej chmurki. Słońce rozrzucało po całym Berlinie swe lśniące, złote promienie, które beztrosko wpadały przez okno do jego pokoju. Delikatnie drażniły jego powieki , zmuszając do pobudki. Nie chciał wstawać, był śpiochem i nigdy nie lubił wstawać wczesnym rankiem. Lekko zirytowany zachowaniem promyków, leniwie podniósł swe powieki i przecierając twarz podniósł się do siadu. Ziewnął zakrywając usta. Rozglądnął się po sypialni, aż jego wzrok utkwił na elektrycznym zegarku stojącym obok łóżka.
- Serio ?! - zrzucił z ironią. Na małym wyświetlaczu widniała godzina 8:02. Rzadko wstawał tak wcześnie. Gdy miał wolny dzień, trudno było go dobudzić przed południem, zaś gdy wraz z zespołem mieli mnóstwo pracy, wstawał bardzo wcześnie. Pokręcił głową i wstał z łóżka. Wyciągając w walizki czarne bokserki , ruszył do łazienki. Miał bardzo dużo czasu, spotkanie z projektantem miało się odbyć około godziny 16, więc do tego czasu, mógł sobie robić co chce. Duża, śnieżnobiała wanna napełniała się gorącą wodą. Dolał płynu, dzięki czemu na powierzchni , zaczęły pojawiać się pachnące bąbelki. Gdy wanna była już pełna, wszedł do środka. Zatykając nos swymi długimi , chudymi palcami, zanurzył się w wodzie. Uwielbiał te uczucie. Spokój, cisza. Słychać było jedynie przyćmiony rytm jego serca. Każdy uderzenie było przytłumione, jakby uderzało gdzieś w oddali, a docierało do niego jedynie echo. To jego ostatni dzień pobytu w Berlinie. Po spotkaniu z projektantem, miał wyjechać do Loitsche, do swej rodzicielki. Cieszył się, gdyż nie widział jej długi czas, natomiast było mu przykro. Nie chciał żegnać sie z Sarą. Dopiero się poznali, zaczęli poznawać siebie, swoje historie. Poznał także jej chłopaka. Nie przypadł mu do gustu. Jego zdaniem był fałszywą osobą. Jak mawiała Simone - mama blondyna - źle mu z oczu patrzy. Był podejrzanym typkiem, Bill dobrze o tym wiedział. Może nie pokazywał tego po sobie, może dobrze się maskował, jednak blondyn zauważył w nim coś podejrzanego, lecz niestety sam nie potrafił tego wytłumaczyć. Wyczuwał tę złą energie bijącą od Josela.
Wynurzył się na powierzchnie i ułożył się wygodnie otoczony parującą cieczą , która pokryta była dużą ilością pachnącej piany. Odkręcił żel pod prysznic i po chwili niewielka ilość żelu znalazła się na wewnętrznej stronie dłoni wokalisty. Rozprowadził zawartość dłoni po ciele, po czym delikatnie spłukał. Stwierdzając , iż temperatura wody co raz bardziej się obniża, postanowił wyjść. Delikatny, puchowany ręcznik zawinął wokół bioder i podszedł do toaletki. Umył zęby, przeczesał włosy i wyszedł z pomieszczenie w samej bieliźnie orientując się, że zapomniał ubrań. Wyciągnął z walizki białą luźną koszulkę oraz czarne, dobrze przylegające do ciała rurki. Nie widział sensu wracania się do łazienki,więc założył ubrania w pokoju i gdy tylko był gotowy, wyszedł z sypialni.
- Tom zapewne jeszcze śpi - szepnął do siebie widząc pusty salon. Był naprawdę zaskoczony usługami oferującymi przez hotel. Gdy David powiedział, że wynajął im pokój w hotelu , był przekonany, że dostaną luksusowy pokój z dwoma wielkimi, wygodnymi łózkami jak to zawsze było, ale nie spodziewał się, że dostaną , jak on to nazywał "mini mieszkanie". Dwie sypialnie, do których połączona była łazienka, salon z wielkimi sofami, wygodnymi fotelami, z 52calowym telewizorem stojącym na pięknej, bukowej szafce, gdzie równo poukładane były płyty CD z filmami, oraz niewielka część poświęcona tak jakby kuchni. Był on podniesiony, wychodziło się na niego po dwóch schodkach. Był tam blat , mała lodówka i barek, zawierający kilka rodzajów alkoholi. Nalał sobie wody i z szklanką w dłoniach usiadł na sofie, wyciągając nogi przed siebie. Chwycił pilot i zaczął szukać czegoś ciekawego. Po kilkuminutowych poszukiwaniach znalazł kanał, na którym leciał jego ulubiony film. Zanurzył usta w chłodnej cieczy i wbił zaciekawiony wzrok w telewizor, lecz po chwili był myślami gdzie indziej. Spojrzał na swojego białego I Phone'a. Chwycił go i zaczął stukać.

" Witaj Saro, czy dasz się zaprosić dziś popołudniu na kawę ? :) "

Niecierpliwie oczekiwał odpowiedzi od dziewczyny. Chciał się z nią pożegnać i zapewnić ją, że ich znajomość nie zakończy się tak szybko. Chce ją utrzymywać i zagłębiać ją co raz bardziej, w co raz to większe sekrety, informacje. Po kilku minutach poczuł wibracje telefonu , a za nią dźwięk wiadomości.

" Z chęcią, lecz o 14 muszę być już w pracy :) " 

Uśmiech wdrapał mu się na twarz. Radował się na to spotkanie. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co spotka go w przyszłości.

" Na pewno się nie spóźnisz, obiecuję Ci to :) Będę po Ciebie o 12 :) :* " 

Odpisał. Nie mógł powstrzymać się od dodania ostatniej emotki. Sam siebie powoli przestawał rozumieć. Upił kilka łyków wody i odłożył telefon . Spojrzał na ekran telewizora, lecz nie było dane mu wpatrywać się w niego długo, gdyż jego telefon ponownie dał znać o odebranej nowej wiadomości.

" Skoro obiecujesz, więc Ci wierzę ;) Będę czekać ;) :* " 

I ponownie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na zegarek. Była 9:38 . Miał jeszcze troche czasu, więc postanowił kontynuować swą czynność. Starał się skupić na filmie, lecz nie potrafił. W jego głowie huczało od myśli, ale żadna nie dotyczyła filmu. Nagle wpadł na pewien pomysł. Zerwał się z sofy odkładając hukiem szklankę na niskim, okrągłym stoliku zrobionym z drzewa bukowego. Idealnie pasował do szafki, na której postawiony został telewizor. Chwycił swój telefon i ubierając buty, ani nie informując brata, wyszedł z pokoju.


Stała przed lustrem i dumała nad swoim wyglądem. Zastanawiała się co na siebie ubrać , aby wyglądać ładnie. Był jej przyjacielem, tylko przyjacielem, ale w głębi serca chciała mu się podobać. Był wyjątkowym facetem, dlatego też chciała wywołać u niej zachwyt jej osobą. Egoistyczne zachowanie, wiedziała o tym, ale nie potrafiła się oprzeć. Odeszła od lustra i ruszyła ku sypialni. Otworzyła szafę i zerknęła w stronę okna. Słońce znajdowało się wysoko na niebie i rozrzucało swoje radosne promenie, rozsyłając optymistyczne nastawienie do życia.
- Ciepły dzień się zapowiada - rzuciła do siebie radośnie i zaczęła szukać między wieszakami. Szukała czegoś wygodnego, ale także ładnego. Przesuwała wieszaki tam i z powrotem nie mogąc się zdecydować.
- Nie przesadzaj, to tylko przyjaciel - rzuciła i chwyciła legginsy w ciemną panterkę , białą luźną koszulkę z dużym czarnym sercem.
 Czuła się komfortowo, ale także kobieco i skromnie. Nie lubiła przesadzać z ubiorem. Stanęła przed wielkim lustrem. Kręciła się w koło, poprawiała legginsy, bluzkę. Układała na różne sposoby i zastanawiała się jak będzie wyglądać najlepiej, po czym stwierdziła, że jednak zostawi wszystko tak jak jest - prosto i z harmonią.
Z szkatułki, którą odziedziczyła po mamie, wyciągnęła długi naszyjnik z sową , który po założeniu, luźno opadał na bluzkę.
- Teraz włosy - powiedziała wpatrując sie w swoje odbicie. Ruszyła do łazienki i zaczęła się rozglądać. Nagle jej oczom ukazała się lokówka.
- O tak ! - pisnęła radośnie i podłączyła urządzenie. Po chwili , gdy lokówka nagrzała się, Sara chwyciła kilka kosmyków i zakręciła końce włosów, pryskając sie lekko lakierem, by utrzymały swój kształt jak najdłużej.
- Ajjć .. - syknęła , gdy gorąca powierzchnia ceramicznej płytki dotknęła jej skóry. Dmuchnęła kilka razy, by załagodzić ból i kontynuowała. Gdy ostatni kosmyk prostych włosów stał się sprężysty , skierowała w niego niewielką ilość lakieru do włosów, po czym za pomocą ręki roztrzepała włosy , aby nadać im naturalnego wyglądu. Uśmiechnęła sie do swego odbicia. Wyglądała ślicznie. Jej pofalowane końcówki włosów opadały luźno na piersi , doskonale komponując się z bielą założonej bluzki. Rozejrzawszy się ponownie po pomieszczeniu, dostrzegła pudrową kokardę. Z lewej strony , wybrała grube pasmo włosów i przeciągnęła się do tyłu i przypięła je na boku , pudrową kokardą.
- I jeszcze oczy - po czym wyjęła z kosmetyczki eyelinera i tusz do rzęs. Nie potrzebowała podkładów, korektorów, pudrów, miała idealną cerę. Zrobiła równe i lekko przeciągnięte kreski, po czym , za pomocą tuszu do rzęs podkreśliła swe długie , bujne rzęsy.
-Wreszcie - odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła swe odbicie. Uśmiechnęła sie i wyszła z łazienki. Spojrzała na zegarek . Widniała godzina 11:08. Miała jeszcze dużo czasu i nie wiedziała jak go zagospodarować. Kilka dni temu zapewne by sprzątała, gotowała, miałaby pełne ręce pracy, ale teraz to się zmieniło. Josel każdego dnia pomaga jej przy pracach typowo domowych. Gdy Sara zajęta jest gotowaniem, on w tym czasie sprząta. Oczywiście wymieniają się zajęciami. Sara cieszyła się ze zmiany chłopaka, ale jego zachowanie poprzedniego dnia, bardzo ją zaskoczyło. Nie myślała , że jest zdolny do takich rzeczy.
Chodząc po raz kolejny po kuchni, nie wiedząc co ze sobą począć, postanowiła usiąść przed telewizorem. Ułożyła się wygodnie na sofie i z pilotem w ręku przeglądała kanały.
- Oo to może być fajne - rzuciła z uśmiechem i pozostała na kanale. Leciała "Seks w wielkim mieście" . Znała ten film prawie na pamięć, ale za każdym razem oglądała go z ciekawością, jakby nagle zmienił się plan wydarzeń. Siedziała wpatrzona w ekran, gdy telefon sie rozdzwonił. Wzięła telefon ze stolika i przycisnęła zieloną słuchawkę
- Słucham ?
- Cześć kochanie, mam właśnie przerwę. Co robisz ciekawego ? - po drugiej stronie znajdował się jej chłopak.
- Oo Josel, a oglądam telewizję, a zaraz wychodzę z Billem na kawę , nie gniewasz się ? - spytała delikatnie, aby nie urazić chłopaka. Zmienił się, ale dziewczyna miała obawy, do końca nie wiedziała czy chłopak zdenerwuje się, czy też przyjmie informacje normalnie. Na chwile nastała cisza, ale odpowiedział:
- Oczywiście, że się nie gniewam. Miły chłopak z niego - rzucił. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, ale nie wiedziała jak naprawdę było
- To się cieszę. A jak pierwszy dzień w pracy ? Podoba Ci się ? - spytała radosnym tonem. Była ciekawa jak wiedzie się jej chłopakowi w pierwszym dniu pracy.
- Nie jest źle, dużo pracy, ale to jest oczywiste. Pracownicy są ok, dobrze się z nimi gada - poinformował.
- I to jest najważniejsze, aby mieć dobry kontakt z innymi pracownikami.
- Wiem, wiem. Jest dobrze... - powiedział. Sara usłyszała po drugiej stronie czyjeś wołanie - kochanie muszę wracać do pracy. Miłego spotkania i miłej pracy - powiedział wracając do rozmowy.
- Dziękuję i też Ci życzę miłej pracy. Aaa Josel, dziś zrobiłam zapiekankę ziemniaczaną . Jedzenie jest w piekarnik, w blaszce - poinformowała dodatkowo.
- Dziękuje, kochana jesteś . Pa - rzucił szybko i rozłączył się. Sara uśmiechnęła się do siebie. Dzięki przemianie Josela było jej lżej. Nie miała tyle pracy, mogła spokojnie wypocząć, nie martwiła się tym, że zmęczona po pracy może napotkać w domu zdenerwowanego Josela, że wybuchnie awantura, że ma jeszcze dużo pracy. Odłożyła telefon i wbiła wzrok w telewizor, jednakże po kilku minutach została oderwana od czynności, gdyż dzwonek do drzwi rozszedł się po całym mieszkaniu. Serce zaczęło bić jej co raz szybciej, uśmiech wdrapał się na twarz. Stojąc w przedpokoju, poprawiła jeszcze włosy i stanęła przy drzwiach. Chwyciła klamkę po czym nacisnęła mocno.
- Witaj Bill - przywitała go radośnie.
- Cześć Sara, wyglądasz prześlicznie - powiedział z błyskiem w obu wpatrując się w dziewczynę. Przemierzył ją wzrokiem z dołu do góry i uśmiechnął się szeroko.
- Ty także wyglądasz pięknie - odpowiedziała z uśmiechem.
- Gotowa ?
- Ah tak, tylko wezmę jeszcze torebkę. Wejdź - rzekła pośpiesznie. Chłopa wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Sara pośpiesznie weszła do sypialni i chwyciła czarną torebkę, wiszącą na drzwiach i po drodze do przedpokoju, z małej szafeczki  w salonie, chwyciła okulary przeciwsłoneczne.
- Już - rzuciła radośnie zawiązawszy swoje różowe trampki.
- Więc chodźmy - otworzył drzwi i jak na gentlemana przystało,  przepuścił Sarę pierwszą, a on wyszedł za dziewczyną. Brunetka zamknęła mieszkanie i wychodząc z kamienicy, wrzuciła klucze do torebki.
- Proszę bardzo - zaśmiał się otwierając Sarze drzwi od pasażera.
- Oj Bill, nie przesadzaj, sama umiem otworzyć - zaśmiała się.
- Oj tam, nawet nie pozwolisz mi się poczuć jak gentleman - odgryzł się pokazując dziewczynie język, na którym błyszczał srebrny kolczyk. Obszedł samochód dookoła i zasiadł za kierownicą.
- Dokąd jedziemy ? - spytała zaciekawiona Sara spoglądając na blondyna.
- Na kawę - i zaśmiał się , a cudowna barwa jego głosu rozpłynęła się po samochodzie, przyjemnie uderzając w bębenki Sary. Dziewczyna aż zadrżała. Nigdy nie słyszała takiego głosu. Mogłaby powiedzieć, że był czysty, że był słodki, mogłaby powiedzieć , że dźwięczał jak daleki dzwonek, bo wszystko było prawdą, lecz nie dawało jeszcze tego istotnego pojęcia o głosie, jaki posiadał Bill. Był po prostu cudowny, wspaniały. Jeżeli głosy ludzkie mają barwy, to jego głos miał barwę tęczy. Nadawał on wypowiadanym słowom tchnienie życia. Sara rozpływała sie w dźwięku jego głosu. Tak bardzo zatopiła się w jego głosie, że nie nawet nie zauważyła, że dotarli na miejsce. Bill zaparkował samochód przed małą kawiarenką.
- Zawsze , gdy jestem w Berlinie, muszę odwiedzić to miejsce. Podają tu pyszne latte , musisz koniecznie spróbować - zaznaczył radosnym tonem.
- Na pewno spróbuję - zaśmiała się. Ruszyli w kierunku drzwi. W pomieszczeniu nie było dużo ludzi, co oczywiście pasowało dziewczynie, a także Billowi. Bill poprowadził ją do stolika znajdującego się w rogu, przy dużym oknie z widokiem na piękny ogród, znajdujący sie przy kawiarence.
- Pięknie tu - powiedziała rozmarzona wpatrując się w fontannę, która mocno wyrzucała w górę strumienie wody.
- Racja, na dodatek luźna atmosfera - powiedział wpatrując się w dziewczynę. Sara czuła na sobie spojrzenie chłopaka i z każdą sekundą czuła, że na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Miała już go skarcić , aby przestał, ale nagle przy stoliku pojawiła się szczupła blondynka.
- Oo witam Panie Kaulitz, to samo co zawsze ? - zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście i tej Pani także proszę to samo co ja. Musi spróbować waszego pysznego latte i tej cudownej szarlotki - odpowiedział radośnie podkreślając atuty kawiarni.
- Dobrze, na pewno nie będzie Pani żałowała - powiedziała radośnie potrząsając głową.
- Mam taką nadzieje - rzekła uśmiechając się. Blondynka odeszła zapisując zamówienie na kartce.
- Bill przestań mi się tak przyglądać, krępujesz mnie - zaśmiała się i lekko trącneła chłopak w dłoń, które on miał splecione i podłożone pod brodę. Opierał się na łokciach.
 - Po prostu bardzo ładnie wyglądasz i oczy sami mi tak lecą noooo - zaczął kręcić głową śmiejąc się jednocześnie.
- Jasne jasne - odgryzła się pokazując język.
- Aa właśnie, miłego masz chłopaka  - rzucił nagle. Dziewczyna zaskoczona informacją, spojrzała na niego niepewnie i dodała.
- I potrafi zaskoczyć..
- Tzn ? - spytał z ciekawościa i uśmiechnął się krzywiąc lekko głowę.
- Wczoraj, gdy wróciłam do mieszkania, wtedy gdy Cię odprowadziłam do samochodu .. - chłopak kiwnął głową, dając znak, że pamięta sytuację, dziewczyna kontynuowała..

Weszła do środka nie wiedząc o co chodzi. W całym mieszkaniu panował półmrok. Zdezorientowana ruszyła do salonu. Na środku stał jej chłopak, z wielkim bukietem czerwonych róż. Małe zapachowe świeczki porozstawiane były wszędzie, dosłownie wszędzie. Były na podłodze, na komodzie, na pułkach, na telewizorze, nawet na parapecie, dając romantyczny nastrój pomieszczeniu.
Podeszła do niego zszokowana i spojrzała mu w oczy
- Josel .. co to wszystko.. ? - nie mogła ując w słowa tego co widzi.
- Sara, chce powiedzieć Ci, że jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię całym sercem i nie umiem bez Ciebie żyć. Jesteś Moim największym Skarbem jakim dostałem od życia. Chce aby każdy dzień był dla Ciebie wyjątkowy - powiedział. Dziewczyna patrzyła na niego ze łzami w oczach. Nigdy nie zrobił czegoś takiego. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Płatki róż zostały rozsypane po pomieszczeniu , unosząc w powietrzu kryte w nich uczucia. Na stole czekała na nich kolacja, butelka słodkiego wina, a to wszystko ozdobione było płatkami róż, które lśniły w blasku świec. 
- Jesteś cudowny - szepnęła wzruszona.

- No proszę,  romantyk z niego - rzucił Bill kręcąc głową.
- Nigdy taki nie był, uwierz mi, on jest dość trudnym człowiekiem - powiedziała smutno. 
- Mała, każdy ma jakieś wady - próbował rozweselić dziewczynę.
- Nie takie jak on. Ehh .. - westchnęła - mam nadzieję, ze w końcu się zmienił - dodała. Blondyn chwycił dłoń dziewczyny i poczuł dziwny , przyjemny ucisk żołądka. Westchnął i chciał się odezwać, ale w tym momencie nadeszła blondynka z ich zamówieniem. 
- Prosze bardzo, to dla Pana - powiedziała i ze skupieniem zdjęła z tacy wysoką szklankę z latte.
- A to dla Pani - dodała po chwili i położyła przed dziewczyną, tę samą kawe. Po chwili dodała talerzyki z kawałkiem ciasta i z uśmiechem na twarzy, życzyła smacznego i odeszła. 
- Sara .. - zaczął delikatnie. Trudno było mu powiedzieć, że nadszedł czas rozłąki.
- Tak ? - spytała upijając łyk. - Ummm .. miałeś racje, jest pysza .. - dodała . Chłopak uśmiechnął się i spuścił wzrok. Westchnął i zaczął.
- Niestety nadszedł czas mojego wyjazdu. Dziś wyjeżdżam z Berlina, ale obiecuje, że nasz kontakt się nie urwie. Będe do Ciebie dzwonił, odwiedzał Cię . Nie pozwolę , by ta znajomość się urwała - poinformował. Dziewczyna posmutniała. Wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie, ale nie spodziewała się, że tak prędko. 
- Bill, jesteś wspaniałym facetem, ale jesteś także gwiazdą. Wiem, że po pewnym czasie i tak o mnie zapomnisz - powiedziała cicho smutnym głosem.
- Ależ nie mów tak ! - poniósł głos, a inni klienci spojrzeli w ich stronę. - Nie mów tak Sara. Będę o Tobie pamiętał, zawsze będę o Tobie pamiętał. Przecież będę dzwonił, pisał. Poza tym .. mam coś , dzięki czemu o Tobie nie zapomnę. - powiedział i sięgnął do kieszeni. - To także jest dla Ciebie - dodał patrząc w jej czekoladowe oczy. Wyciągnął ścisniętą dłoń z kieszeni i skierował ją w stronę dziewczyny..



3 komentarze:

  1. No i Josel znów mnie zaskoczył...L E K K O ale mu się udało,lecz mimo wszystko nadal mu nie ufam...Smutne to przegnanie....Ale mam nadzieje że Bill nie rzuca słów na wiatr...Powodzenia i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski!! :)
    Ciesze się, że wróciłaś <3
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak nie ufam Joselowi, czuję, że on ma w tym wszystkim jakiś cel :) Wiem, jestem obsesyjnie podejrzliwa. Czekam na dalszy rozwój wypadków.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*