piątek, 20 czerwca 2014

Przypadkowa miłość - Odcinek 7

No i pojawił się nam 7 odcinek. Ilość komentarzy nie powala, ale cóż..
Dziękuję Derlon, za to, że jako jedyna daje znać, że czyta moje opowiadanie. Wiedz kochana, że dajesz mi nadzieje ;)
Ten odcinek także dedykuje Derlon ;)
Odcinek troszkę krótki, ale to po prostu z braku czasu :(
Nie przeciągam dłużej.. ;)


Po raz kolejny chodziła po mieszkaniu sprawdzając czy stan czystości odpowiada jej wymaganiom. Chciała zrobić dobre wrażenie na Billu. Owszem, może nie mieszkała w wielkiej willi, nie miała pieniędzy jak lodu, ale miała klasę i była dobrze wychowana, dlatego też chciała zostać dobrze odebrana.
- Kochanie zostaw tę szmatkę, ścierałaś tutaj kurze chyba z 5 razy - zaśmiał się Josel widząc Sarę, która przetarła po raz kolejny komodę.
- Oj nie czepiaj się, chce być dobrze odebrana - rzuciła . Podziwiała chłopaka, za to, że zawsze był taki wyluzowany, nie przejmował się niczym, był taki bezpośredni. Ona tak nie potrafiła, martwiła się o swoją opinie, o to jak zostanie odebrana przez innych. Bardzo denerwowała się przed ważnymi dla niej spotkaniami. Nagle dźwięk dzwonka do drzwi rozszedł się po całym mieszkaniu. Serce zaczęło bić jej co raz mocniej, cieszyła się na to spotkanie, ale w głębi duszy obawiała sie go. Wciągnęła powietrze głęboko w płuca i mocno wypuściła.  Przeglądnęła się w lusterku. Wyglądała skromnie, ale bardzo ładnie. Miała na sobie jasne jeansy, które mocno podkreślały jej szczupłe nogi i wysportowaną pupę, oraz białą koszulkę z krótkim rękawem, która miała czarny napis "I <3 My Life" . Przeczesała włosy ręką i odwróciła się do drzwi. Chwyciła za klamkę i nacisnęła ją.
- Witam Saro - przywitał się blondyn całując dziewczynę w policzek.
- Witaj Bill , wejdź - odpowiedziała brunetka lekko zarumieniona. Blondyn wszedł do środka.
- Ale masz tu ładnie .. - rzucił zauroczony rozglądając sie dookoła .
- Dziękuję - rzuciła nieśmiało. Blondyn z uśmiechem na twarzy chodził po salonie podziwiając pomieszczenie. Spodobało mu się, było urządzone skromnie, z prostotą ale również i z klasą.
Nagle jego uwagę przykuła ramką ze zdjęciem.
- Proszę, na razie sok pomarańczowy , a za chwilę zrobię kawę - powiedziała radośnie wchodząc do salonu i na małym stoliku postawiła szklankę z napojem.
- Saro ..
- Tak ? - spytała upijając łyk cieczy.
- Zaintrygowało mnie to zdjęcie. Z kim na nim jesteś ? - spytał spoglądając na dziewczynę . Nagle z jej twarzy zniknął uśmiech, serce zaczęło bić co raz szybciej, do oczu cisnęły się łzy. Mimo upływającego czasu, dla niej ta historia nadal jest bardzo bolesna. Przeżywa ją do dziś i wcale czas nie uleczył jej ran.
- To sa moi rodzice .. - powiedziała cicho .
- Jesteś bardzo podobna do mamy - zauważył. - Gdzie oni są? - spytał nagle. Dziewczynie głos sie załamał. Nie mogła powiedzieć ani słowa, jakby odebrało jej mowę . Ścisnęło ją w gardle , a źrenice zakryte zostały krystaliczną , słoną cieczą zwaną łzami. Już miała odpowiadać, ale w tym momencie do salonu wszedł Josel.
- Sara, ja ide na rozmowę o pracę - rzucił. Dziewczyna wstała z sofy, otarła łzy i podeszła do chłopaka.
- Bill, to jest Josel..- zaczęła i zatrzymała się,. - Mój chłopak - dodała niepewnie. Wzrok blondyna skakał z Sary na Josela, z Josela na Sarę po czym uśmiechnął się  i wyciągnął dłoń do chłopaka.
- Miło mi Cię poznać, Bill jestem - rzucił z uśmiechem. Josel spojrzał na blondyna niepewnym wzrokiem, jakby bał się zostawić Sarę w jego towarzystwie, ale słowa chłopaka trochę go uspokoiły.
- Mi również, a teraz wybaczcie, muszę lecieć - rzucił.
- Rozumiem - rzucił Bill uśmiechając się lekko.
- Zadzwonię później - rzucił i pocałowawszy dziewczynę, wyszedł z mieszkania.
Nastała niezręczna cisza, Dziewczyna miała wrażenie, że rytm jej serca odbija sie od ścian mieszkania.
- Sympatyczny facet - przerwał tę niezręczną ciszę.
- Ma też swoje wady - zaśmiała się Sara. Napięcie opadło, a atmosfera była taka jak zwykle. Śmiali się, rozmawiali tak jak zawsze. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Obawiała się, że chłopak nie będzie chciał z nią utrzymywać kontaktu po tym, jak dowie się, że ma chłopaka. Na szczęście tak nie było. Śmiejąc się ze wspomnianych i opowiadanych przez Billa śmiesznych sytuacji , nagle powiedział:
- Słońce ale nie powiedziałaś mi gdzie przebywają Twoi rodzice .. - I uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. Powinna się przyzwyczaić, że już ich nie ma, że minęło już 7 lat od ich śmierci, ale nie potrafiła. Kochała ich bardzo, byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Miała z nimi bardzo dobry kontakt, czego bardzo zazdrościły jej koleżanki. Westchnęła
- Nie żyją, zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam 16 lat - rzuciła cicho. Na jej słowa , uśmiech na twarzy chłopaka również zniknął.
- Przepraszam Cię, nie wiedziałem .. przykro mi - rzucił i usiadł obok.
- Nic nie szkodzi, skąd mogłeś wiedzieć - powiedziała cicho z spuszczoną głową. Chłopak ścisnął jej dłoń chcąc wesprzeć dziewczynę . Po raz kolejny nastała ciszą. Było mu głupio, że tak nagle zaczął ten temat.
- Heeeej Mała,a co z naszym ciastem ! - zerwał się nagle uśmiechając się. Chciał poprawić dziewczynie humor. Chciał widzieć jej uśmiech. Brunetka zaśmiała się .
- No właśnie, nasze ciasto..
- Zbieramy się do kuchni i tworzymy ! - rzucił radośnie ciągnąć dziewczynę za rękę w stronę kuchni.
Sara przygotowała wszystkie potrzebne produkty i rozstawiła sie na blacie.
- Potrzebuję jeszcze duuużą miskę - rzekł radośnie blondyn rozglądając się dookoła.
- Proszę bardzo - odrzekła i otworzyła szafkę, wisząca nad zlewem. Zawsze miała z nią problem, ponieważ nie była wysoką osobą, a szafka była powieszona zbyt wysoko. Stojąc na palcach, starała się dostać potrzebny przedmiot. Nagle poczuła dłoń na swej talii , a zapach jego perfum przyjemnie drażnił jej nozdrza. Nie odrywając wzroku od przedmiotu, zobaczyła smukła , wytatuowaną dłoń, która delikatnie chwyta miskę i wolno opuszcza ją na dół. Zamknęła oczy i zatopiła sie w jego zapachu. Pachniał męsko, bardzo męsko i pociągająco. Nie mogła opanować swych myśli. Odchyliła głowe, chcąc spojrzeć na chłopaka. Wpatrywał się w nią z wielkim zaciekawieniem, Ich spojrzenia się spotkały. Wpatrywali się w siebie ,jakby chcieli zapamiętać każdy milimetr swych twarzy. Zatopiła sie w morzu czekoladowym jego oczu. Wiedziała, że ma piękne oczy, ale nie wiedziała, że aż tak. Nagle otrząsnęła się. Ich twarze były za blisko siebie. Spuściła głowę chcąc uniknąć nie chcianej sytuacji. A może i chcianej ?
- Oj maluszku, jak Ty sobie radzisz z tymi szafkami ? - rzucił puszczając dziewczynę z swego objęcia i odwrócił się ku stołowi.
- Jak widzisz daję radę. Przywykłam - odpowiedziała uśmiechając sie lekko. - Przepraszam Cię, muszę do toalety - rzekła . Chłopak posłał jej uśmiech, a ona opuściła pomieszczenie. Zamykając drzwi od łazienki, spojrzała w lustro. Była zaczerwieniona, skrepowana. Nie wiedziała co ma myśleć o tym zajściu sprzed kilku minut.
 - Może za dużo sobie wyobraża ? Może to była zwykła pomoc z jego strony ? - myśli krążyły w jej głowie. Wzięła kilka głębokich wdechów,chcąc uspokoić się trochę i puściła wodę w klozecie , by zrobić wrażenie,że jednak z niego korzystała.
- O proszę, nie było mnie zaledwie kilka minut, a Ty już zdążyłeś zrobić ciasto - powiedziała z wrażeniem wchodząc do kuchni. Blondyn stał mieszając ciasto w misce. Uśmiechnął się na widok dziewczyny.
- Trening czyni mistrza - zaśmiał się - często pomagałem mamie - dodał.
- Pomóc Ci ? - spytała opierając się o blat.
- Wsyp troszkę mąki , ale nie dużo - zaznaczył z uśmiechem. Dziewczyna wzięła w dłoń szklankę, w której był odpowiedni biały proszek i wsypywała małymi ilościami do miski.
- Bill , jak mogłeś ?! - krzyknęła śmiejąc się, gdy niewielka ilość mąki, wylądowała na jej nosie.
- Słodko wyglądasz z takim białym noskiem - rzucił śmiejąc się.
- Jasnee - burknęła pozbywając się zbędnego proszku na nosie.
- Żebyś wiedziała .. - gdy chłopak mieszał ciasto, dziewczyna nasypała niewielką ilość mąki na dłoń i oddalając się kilka kroków, rzuciła w blondyna.
- Dziękuje Ci bardzo - rzucił śmiejąc sie. Cała twarz miał w mące. Dziewczyna zaczęła się śmiać na widok kolegi.
- Chcesz wojny to będziesz ją miała - zaśmiał się i chwytając mąkę w garść, rzucił w dziewczynę . Sara skuliła się w obronie, na wskutek czego, mąka wylądowała na jej włosach.
- O Ty ! - krzyknęła i tym razem ona rzuciła chłopaka. Blondyn odstwił miskę z ciastem na bok i rozpoczął bitwe z dziewczyną. Biegali po kuchni i korytarzu rzucając się mąką. Śmiali się przy tym w niebogłosy.
- Pożałujesz ! - krzyknęła i chciała ruszyć na blondyna, lecz poślizgnęła się na proszku, którym zasypane zostały panele w korytarzu.
- O matko Sara ! - pisnął przejęty i podbiegł do dziewczyny.
- Hahahahahhaa ! - zaczęła się śmiać. Śmiała się nie tylko z sytuacji, ale także z Billa, którzy był cały w mące. Jego blond włosy zasypane były białym pyłkiem, policzki i nos pokryte były mąką. Mąka znajdowała się także na jego ubraniu. Chłopak odetchnąwszy z ulgą także zaczał się śmiać . Zbliżył się do dziewczyny w celu pomocy i wyciągnął dłoń.
- Dziękuję - rzekła wstając. Otrzepali się z białego pyłku i z uśmiechem na twarzy wrócili do kuchni.
- O matko, jeszcze nigdy się tak nie bawiłam - zaśmiała się siadając na krześle .
- Ja też - dodał i powrócił do poprzedniego zajęcia.  Sara rozglądnęła się dookoła i aż zamarła. Podłoga w całej kuchni , a także w korytarzu , pokryta była białym, sypkim pyłkiem.
- O Jezusie !
- Co się stało ? - spytał zatroskany.
- Spójrz na podłogę, cała w mące ! Trzeba ją zebrać - rzekła.
- Pomogę Ci - powiedział wlewając ciasto do formy. - Ale najpierw skończymy ciasto - dodał z uśmiechem. Gdy ciasto zostało rozprowadzone równomiernie w foremkach, włożyli ję do piekarnika.
- Teraz możemy sprzątać - powiedział. Wraz z Sarą zaczęli sprzątać pomieszczenia. Sara zajęła się kuchnią, Bill korytarzem. Gdy obydwa pomieszczenia lśniły czystością, usiedli w salonie upadając z sił. Siedzieli w ciszy oglądając telewizję.

- Wróciłem ! - poinformował Josel wchodząc do mieszkania.
- Jesteśmy w salonie ! - krzyknęła Sara informując chłopaka. Siedziała z Billem przy stoliku pijąc kawę i zajadając się babeczkami, które zrobili.
- I jak Ci poszła rozmowa  ? - spytała, gdy tylko chłopak znalazł się w pomieszczeniu.
- Dostałem pracę. - rzucił z uśmiechem Josel.
- To wspaniale ! - zerwała się Sara i przytuliła chłopaka.
- I czym się będziesz zajmował ? - zapytał Bill uśmiechając się do chłopaka.
- Nie jest to moja wymarzona praca, ale jakąś pracę trzeba podjąć. Będę pracował w warsztacie samochodowym - odpowiedział.
- Ciekawe zajęcie, ja sam uwielbiam samochody - rzucił radośnie Bill. Josel spojrzał na chłopaka i usiadł obok. Rozmowa kręciła się wokół motoryzacji, i nie miała końca. Sara uśmiechnęła się widząc, dobre porozumienie się chłopaków. Jej obawy odeszły w zapomnienie. Słońce znikało już za horyzontem, gdy Bill upuścił mieszkanie Sary. Dziewczyna wyszła z chłopakiem z klatki, aby odprowadzić go do samochodu.
- Dziękuję za mile spędzony dzień - powiedziała uśmiechając się lekko.
- To ja dziękuję, za zaproszenie. - uśmiechnął się. I kolejny raz zapadła między nimi cisza, niezręczna cisza. Ich spojrzenia ponownie spotkały się i zagłębiały się w swej jednakowej barwie. Blondyn wpatrywał się uważnie w dziewczynę.
- Czemu się tak na mnie patrzysz ? - zapytała zawstydzona powracając do rzeczywistości.
- Jesteś bardzo ładna, trudno się nie patrzeć - odrzekł uśmiechając sie lekko. Sara poczuła, że zalewa się rumieńcem. - Słodko wyglądasz gdy się zawstydzasz - szepnął i przejechał delikatnie opuszkami palców po jej policzku. Po jej ciele przeszedł dreszcz, przyjemny dreszcz. Poczuła, że ściska ją w żołądku w dość dziwnie przyjemny sposób. Czuła się jak nastolatka, adorowana przez swą największą miłość.
- Przesadzasz .. Jeszcze raz dziękuję za miły dzień - powiedziała przecierając ramiona, czując na nich zimny wiatr.
- Nie masz za co dziękować. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spędzimy ze sobą tak wspaniały dzień jak dziś. Do zobaczenia jutro - powiedział i pocałował dziewczynę w policzek.
- Też mam taką nadzieję, Pa - odpowiedziała tym samym. Chłopak wsiadł do samochodu i machając dziewczynie, ruszył z miejsca. Sara patrzyła za znikającym pojazdem.
- Jesteś chora ! Lecz się Sara ! - szeptała sama do siebie. Wciągając w płuca ostatni wdech świeżego powietrza, weszła do kamienicy i ruszyła ku swemu mieszkaniu. Wchodząc do mieszkania zaparło jej dech w piersiach ...

7 komentarzy:

  1. odcinek super :)
    Czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Ci bardzo za dedykacje, aż mi się ciepło na sercu zrobiło :*
    A teraz słów kilka na temat odcinka.
    Jak zwykle musisz mi zrobić na "złość" i napasać inaczej niż myślałam, że będzie, ale to nic, przynajmniej mnie zaskakujesz w każdym odcinku, no i wkur****, kiedy kończysz w kluczowym momencie :D
    Przyznam, że byłam pewna, że Josel zrobi jakąś scenę, no dałbym sobie rękę uciąć, a tu taka niespodzianka, chociaż ja jestem z natury podejrzliwa i wydaje mi się, że on po prostu nie chciał pokazywać swojej natury przed Billem. Mam taką teorie, właściwie dwie:
    Pierwsza: Josel musiał wcześniej wywęszyć, że Sara ma kontakt z Billem i ma plan, żeby może dzięki Billowi się ustawić, stąd taka nagła zmiana w jego zachowaniu.
    Druga: W bramie stał Josel, wydział i słyszał, o czym na pożegnanie rozmawiała Sara i Bill i teraz da jej popalić. Może nawet będzie ją szantażował, żeby wyciągnąć od Billa kasę.
    Wiem, jestem podejrzliwa. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah powiem szczerze, że zaskoczyła mnie ten pomysł z pieniędzmi ;D Nie miałam ich w planie, ale może je kiedyś wykorzystam :P
      Muszę Cię rozczarować, nikt nie będzie wymuszał od Billa pieniędzy ;)
      Stanie się coś , czego nikt sie nie będzie spodziewał ;p

      Usuń
    2. Tego akurat jestem pewna, zawsze mnie zaskakujesz :)

      Usuń
  3. Notka krótka ale za to jaka....No no...Wpierw ta miska, potem pożegnanie...I spróbuję pobawić się w wróżkę. Jak wróci to Josel będzie stał w drzwiach z wściekłą miną i cała ta maskarada się skończy. Sory, no ale nie wierzę w jego przemianę... Tak na boku....Nie kończ w tak ważnych momentach bo później nie mogę się skupić....;)Mam nadzieje że będziesz w stanie mnie jeszcze zaskoczyć.Czekam na więcej z twojej strony...;)Weny, słoneczko i wesolutkich wakacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt nie wierzy w przemiane Josela , ale Josel was jeszcze nie raz zaskoczy ;)
      Kochana, zakończenie w takim momencie jest potrzebne, aby wywołać u czytelnika zaciekawienie i także chęc powrotu do opowiadania, więc czasem takie zakończenie jest potrzebne ;) Ale miło mi, że podoba Ci się moje opowiadanie ;) Dziękuję i również życzę Ci wesołych wakacji i duuużo weny ;) Jaa na szczęście weny jeszcze nie straciłam, więc jest dobrze ;p

      Usuń
  4. FAJNY ODCINEK, ZRESZTA JAK WSZYSTKIE.
    PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO DZISIAJ KOMENTUJE, ALE CZYTAŁAM JESZCZE POPRZEDNIE OPOWIADANIE,A JAK SKOŃCZYŁAM TO NIE MIAŁAM JAK I JAKOŚ TAK WYSZŁO.
    AŻ SIĘ BOJĘ NASTĘPNEJ NOTKI.
    DOBRA, NIE PRZYNUDZAM JUŻ
    WENY ŻYCZĘ
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*