wtorek, 8 lipca 2014

Polsko - niemieckie marzenia - Rozpoczęcie czyli Część 1.

Kochani ! Miałam dodać dziś 10 odcinek "Przypadkowej miłości" , ale dostałam takiej weny, że trudno opisać i własnie takim oto sposobem przybywam do was z nowym opowiadaniem. Proszę Was o opinię. Będzie się trochę różniło, gdyż akcja rozgrywa się gdy chłopaki mają 18-19 lat, mieszkają w Niemczech. " Polsko - niemieckie marzenia " to opowiadanie przedstawione oczami bohaterów, choć zapewne czasem wtrąci się narrator. Będzie ono znajdowało się na tym blogu. Ok , przeciąganie chyba nie jest potrzebne. A więc zapraszam do czytania ;)
Aaaa.. a odcinek "Przypadkowej miłości" pojawi się jutro , no chyba, że znajdę jeszcze dziś trochę czasu ;)



Kolejny raz w tym dniu wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Dlaczego ? Nienawidzę tego miejsca, najchętniej bym stąd uciekła , ale gdzie ? do kogo ?  Owszem, mogłabym przenocować u swojej przyjaciółki - Maji , ale jak długo ? Noc ? dwie ? A co z resztą ? 
I tu znajdował się właśnie problem. Nie mogłam uciec, bo nie miałam gdzie. Mój ojciec miał siostrę, ale niestety nie mam z nią kontaktu. Widziałam ją zaledwie kilka razy w życiu. Była moją matka chrzestną, ale mieszkała zagranicą, a tu - do Polski nie miała po co wracać. Moi dziadkowie nie żyją, a z moim ojcem od wielu lat żyli w niezgodzie. Ahh własnie, żyli. Mój kochany, troskliwy ojciec nie żyje. Do dziś dnia nie umiem się z tym pogodzić. Mój kochany tatko, który oddał mi swe całe serce, spędzał ze mną całe dnie, nauczył pisać, czytać, nauczył mnie gry na pianinie i gry na gitarze, nauczył mówić płynnie w trzech językach tak po prostu zmarł, a wszystko przez naćpanego i pijanego kierowce wielkiej ciężarówki. Na same wspomnienia ogarnia mnie nienawiść. Pamiętam ten dzień do dziś dnia. Siedziałam z moją matką i oglądałyśmy telewizje, gdy do drzwi zapukała policja. Nie wiedziałyśmy co się mogło stać, przestraszyłyśmy się, że to tata mógł mieć problemy z prawem, ale nie, tak nie było.
- Witam, komisarz Jerzy Starnowski czy to Pani Anna Foster ? - spytał wysoki mężczyzna spoglądając na moją mamę. 
- Tak, czy coś się stało ? - zapytała przestraszona. Ja, mała , 10 letnia dziewczynka stałam obok mamy mocno trzymając się jej spodni, wpatrując się w nieznanych mi mężczyzn. Było ich dwóch. Wyższy facet rozmawiał z moją mamą. 
- Mamy złe wieści, musi Pani jechać z nami - powiadomił. Twarz mamy w jednej sekundzie zmieniła kolor na biały. Była blada niczym ściana w naszym korytarzu. 
- Ale Lilly, co ja z nią zrobię ? - zaczęła panikować. W końcu postanowiła, że weźmie mnie ze sobą. Byłam przestraszona, jak to mała dziewczynka. Bałam się, że nas gdzieś zawiozą, myślałam, że nas porywają. Głupie prawda ? Wtedy jeszcze nie wiedziałam co zobaczą moje oczy. Gdy samochód się zatrzymał, mężczyźni otwarli drzwi i kazali wysiąść
- Zostań kochanie, zaraz wrócę - powiedziała mama i pocałowała mnie w policzek i zamknęła drzwi. Wyszłam na siedzenie i uklękłam pod szybą. Światła karetki kręciły się wokoło i oświetlały otoczenie. Za oknem było wielkie zamieszanie, chaos totalny . Nagle usłyszałam stłumiony krzyk mojej mamy , a po chwili upadła na kolana. Zaczęłam płakać, bałam się o nią. Zaczęłam bić swoimi małymi piąstkami w szybę, aby mnie wypuścili, ale nikt mnie nie słyszał. Zaczęłam rozglądać się dookoła i znalazłam klamkę i otworzyłam drzwi. Szybko wybiegłam z pojazdu i kierowałam sie w stronę wrzeszczącej mamy.
- Mamo ! Mamusiu ! - krzyczałam, ale ona nie reagowała , cały czas biła pięściami w ziemie. Podbiegłam , a widoku nigdy nie zapomnę. Mój tato leżał przygnieciony wielkimi , żelaznymi rurami, był cały we krwi a jego niebieskie oczy skierowane były w moją stronę. Jego wzrok był taki .. obojętny, pusty. 
- Lilly ! - krzyknęła mama, gdy zaczęłam biec w stronę ojca. 
- Tato ! Tatusiu proszę Cię podnieś te rurki i wychodź stamtąd ! - krzyczałam płacząc . - No już ! Ja Ci pomogę to podnieść tylko wyjdź ! - chwyciłam te wielkie rury i zaczęłam je podnosić, lecz niestety to było ponad moje siły. Mimo wszystko ja ciągnęłam olbrzymie rury ku sobie, ale one ani nie drgnęły. Opadłam z sił i tuliłam głowę taty do swojej piersi.
- Lilly , musimy stąd iść - powiedziała mama odrywając mnie od taty. 
- Nigdzie nie idę bez niego ! - krzyczałam. Mama opadła z sił i klęknęła obok mnie. Płakałyśmy nie szczędząc łez, aż w pewnym momencie podszedł do nas wysoki, szczupły, łysy facet . Jego oczy były czarne - źrenice zapełniły jego cała tęczówkę. Spojrzał na nas i zaczął się śmiać. Rzuciłyśmy się na niego z mamą i zaczęłyśmy okładać go pięściami. 
- Zabiję Cię skurwielu ! Zniszczyłeś mi życie - krzyczała moja mama, a ja ? Ja kopałam i biłam chłopaka tak mocno, jak tylko może bić 10 latka.  Od tego czasu całe moje życie zmieniło się nie do poznania. Już nigdy nie miałam w ręki gitary, nigdy nie grałam na pianinie, nie zbliżyłam się do żadnego instrumentu. Już nigdy nie patrzyłam na świat, tak optymistycznie jak nauczył mnie tata. A moja matka ? Matka nie wytrzymała psychicznie. Po śmierci ojca 3 lata leczyła się, chodziła do psychologa, od psychiatry dostała tabletki. A później ? Później została prostytutką. Sama nie wiem dlaczego , przecież nie brakowało nam pieniędzy. Od tego czasu jej nienawidzę. Każdego dnia przewalało się przez mój dom , kilku obcych facetów. W takich momentach wychodziłam z domu, no i teraz też. Miałam dość widoku matki zabawiającej się z jakimś nieznajomym kolesiem. Miałam dość tych jęków, krzyków, wyzwisk aby podkręcić napięcie. Brzydziłam się tym wszystkim, brzydziłam się swoją matką. Przez nią kilka razy zmieniałam szkołę , bo inni cały czas śmiali się z mojej matki. 

Chłodny wiatr rozwiewał moje brązowe włosy, a ja mimo tego szłam naprzeciw niemu. Doszłam do parku i usiadłam na pierwszej ławce. Park - można nazwać go moim drugim domem. Zawsze tu przesiaduję, gdy tylko matka bawi sie w domu. Wyciągnęłam paczkę papierosów i wsadziłam do ust jednego z nich. Tak, mimo młodego wieku paliłam papierosy. Miałam 17 lat a papierosy nie są mi obce od roku. Nie umiałam i nie umiem sobie poradzić z tym co wyprawia moja matka. Gdy papieros się skończył, postanowiłam zadzwonić do Maji, ona jako jedyna nie odwróciła sie ode mnie, gdy moja matka zaczęła zajmować się tym czym się zajmuje . Po wystukaniu jej numeru usłyszałam sygnał.
- Cześć kochana, co się dzieje ? - spytała moja przyjaciółka.
- Cześć Maja, mogę do Ciebie wpaść ? - spytałam. Powiem szczerze, że miałam wielką nadzieję, że się zgodzi.
- Słońce z chęcią, ale aktualnie jestem z mamą na zakupach w centrum - westchnęłam zrezygnowana. 
- To trudno, będe musiała wrócić do domu ..
- Matka znowu ma gości ? - wyczułam tę ironię w jej głosie. 
- Niestety , no nic , baw się dobrze kochana .
- Jak tylko wrócę do domu, od razu zadzwonię - rzuciła szybko i skończyłyśmy gadać. Wstałam z ławki i powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego domu. Z niechęcią do niego wracałam, ale nie miałam innego wyjścia. Szłam tak wolno jak sie tylko da , ale niestety dotarłam do domu szybciej , niż bym chciała. Miałam ochotę zwrócić dzisiejszy obiad , gdy zobaczyłam swój niski DOM. Wyszłam po kilku schodkach i weszłam do domu drewnianymi, wejściowymi drzwiami. Panowała cisza. Nie chciałam wiedzieć czy moja rodzicielka jest w środku czy nie. Ruszyłam do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki i z małej szafki, wyciągnęłam sobie swoje ulubione ciasto z truskawkami. Ukroiłam kawałek i ruszyłam ku swemu pokojowi. Przechodząc obok sypialni mojej mamy, zauważyłam że śpi w samej bieliźnie na swoim łóżku. Miałam odruch wymiotny. Nie rozumiałam jej. Zawsze powtarzała mi, ze trzeba mieć szacunek do swojego ciała, że można je oddać mężczyźnie którego się naprawdę kocha, a teraz ? Co ona wyprawia ? Nie chciałam na nią patrzeć , dlatego wyszłam do schodkach i idąc krótkim i wąskim korytarzem, zamknęłam sie w swoim POKOJU.
Położyłam talerz na biurku , a ja biorąc z niego laptopa, ułożyłam się wygodnie w swoim łóżku zakładając na uszy słuchawki i zatapiając się w dźwiękach muzyki. Słuchałam metalu, rocka , uwielbiałam słucham dzięki gitary, uderzeń w bębny. Kochałam to. Kochałam muzykę, mój tata przekazał mi tę miłość, ale teraz zostało mi jej słuchanie. Kochałam wszystko co jest związane z muzyką. Kochałam śpiewa, granie na instrumentach, ale jednak to wszystko skończyło się w dniu śmierci mojego ukochanego taty. Nie potrafiłam już cieszyć się tym tak bardzo, jak wtedy gdy towarzyszył mi w tym mój ojciec. Włączyłam program i od razu odtworzyłam swoją listę utworów, gdzie znajdowały się piosenki Tokio Hotel, System Of A Down, Guns N' Roses, Metallicy, Frontside, Slipknota, Skillet i wiele wiele innych. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki, od razu zrobiło mi się lepiej. Przeglądałam strony plotkarskie, aby dowiedzieć się co takiego ciekawego robią gwiazdy. Która zaliczyła wtopę, a która zaś chwalona jest przez wszystkich dookoła. 

Gdy tak czytałam i słuchałam muzyki, w drzwiach do mojego pokoju pojawiła się Maja - moja przyjaciółka.
- Miałaś dzwonić jak wrócisz - powiedziałam z uśmiechem ściągając słuchawki. 
- Postanowiłam, że jak tylko wrócę to przyjdę do Ciebie - usiadła na łóżku obok mnie . 
- Moja matka Ci otworzyła ? - spytałam odkładając laptopa. 
- Weszłam sama. Dzwoniłam kilka razy dzwonkiem, ale nikt nie otwierał , a drzwi były otwarte - rzuciła i położyła się na łóżku. Czuła się jak u siebie, w końcu przyjaźnimy się od podstawówki i jesteśmy dla siebie jak siostry. Kochałam ją i gdyby mi jej zabrakło, umarłabym. Jesteśmy zżyte ze sobą i naprawdę bardzo podobne. Są chwilę, w których rozumiemy się bez słów. Nie musimy nic mówić, aby wiedzieć, że coś jest nie tak.
- Mogłam się domyśleć - rzuciłam z ironią. 
- Wiesz co Lilly, może trzeba pomóc Twojej mamie - spojrzała na mnie zmartwiona. Ją też męczyła ta sytuacja. Lubiła moją mamę, a moja mamą ją, ale tez nie podobało jej się to, czy zajmowała się moja rodzicielka. 
- Myślisz , że nie próbowałam ? Rozmawiałam z nią, błagałam aby poszła do jakiegoś lekarza, aby zerwała z tym co robi. Cały czas mówi mi, że to jej życie, że może robić co chce - odpowiedziałam zrezygnowana. 
- Może trzeba jej wytłumaczyć, że to co robi nie jest dobre i niszczy Ciebie i Twoje życie .
- Maja, wiesz ile razy jej to mówiłam ? nic nie pomagało. Płakałam , błagałam , krzyczałam .. nic nie dało rezultatu - poprawiłam się na łóżku. Maja westchnęła i spojrzała na mnie zrezygnowanym wzrokiem. Ona była zrezygnowana, a co ja miałam powiedzieć ? Nic nie przemawiało do mojej matki, nawet groźby nie pomagały. Już naprawdę brakowało mi sił. Byłam totalnie zagubiona w tym całym świecie. 
- O matko, Lilly lecę do domu - zerwała się Maja i zeskoczyła z łóżka. Spojrzałam na zegarek , a gdy zobaczyłam godzinę 22:17 wyświetlaną na małym wyświetlaczu, sama się zdziwiłam. W sumie, gdy spędzam czas z Mają, czas szybko nam leci.
- Jutro mamy sprawdzian z chemii - przypomniałam przyjaciółce wychodząc z mojego pokoju.
- Wiem, wiem. Kilka godzin po lekcjach sie uczyłam.
- Ja też, dopóki nie wyszłam z domu - rzuciłam zeskakując z ostatniego stopnia. Maja ubrała buty i założyła bluze.
- Przyjdę po Ciebie o 6:30. Pa - i dała mi buziaka w policzek.
- Dobrze. Pa i uważaj na siebie - dodałam. Choć mieszkam zaledwie kilka domów od siebie, boję się o nią, a ona o mnie. Nie wiadomo kogo można spotkać w nocy. 
Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do kuchni. Przeszukałam wszystkie półki i natrafiłam na kakao. Wyjęłam mleko z lodówki i w małym garnuszku postawiłam na gazie. Do kubka wsypałam kilka łyżeczek pachnącego proszku i zalałam mlekiem. Z kubkiem gorącej, pachnącej cieczy ruszyłam do swojego królestwa. Zajrzałam jeszcze do mamy, która siedziała w salonie i oglądała telewizję.
- Mamo jest już późno, idź spać - rzekłam delikatnie. Szczupła kobieta z średniej długości blond włosami spojrzała na mnie swymi błękitnymi oczyma. Nie znosiłam tego wzroku. Taki obojętny, pozbawiony wszelkich uczuć, zmęczony całym otaczającym światem.
- Zaraz kochanie - i wbiła wzrok w ekran wielkiego, płaskiego telewizora. 
- Mamo .. - zaczęłam i usiadłam obok niej. Ponownie przeniosła wzrok na moją osobę. Westchnęłam i zaczęłam swoją przemowę. Wiedziałam, że to i tak nie przyniesie żadnego rezultatu, ale w głebi serca miałam nadzieję, że może jednak tym razem się uda. 
- Tak ? 
- Mamo, posłuchaj .. niszczysz siebie, niszczysz swoje życie oraz swoje ciało . Gdzie się podziała ta kobieta, która mówiła o tym, że trzeba mieć szacunek do swojego ciała, że trzeba oddać się mężczyźnie którego się kocha ? 
- Zniknęła, zniknęła wraz z Twoim ojcem - rzuciła obojętnie.
- Weź się za siebie. Chcesz zniszczyć swoje życie do końca ? Wiesz, że ranisz nie tylko siebie ale także i mnie ? - podniosłam głos wstając z sofy.
- Wiesz co ? Mogę sobie niszczyć co chce. To jest moje życie i zrobię sobie z nim co chce, a Ty się nie wtrącaj ! - podniosła głos i także wstała , a mnie zalała fala złości.
- Tak ?! Mam się nie wtrącać ? Jak się nie będe wtrącała to stoczysz się jeszcze bardziej ! Myślałam, że po śmierci ojca to ja jestem całym Twoim życiem, bynajmniej tak mi mówiłaś, ale widzę, że Twoje słowa są tak samo puste jak Ty ! - wykrzyknęłam na całe gardło. Matka podniosła reke i zamachnęła sie. Poczułam piekący ból na policzku. Spojrzałam na nią trzymając się na twarz. 
- Nie waż się tak nigdy więcej mówić - syknęła. Podeszłam do i spojrzałam w oczy.
- Bo co ? bo znowu mnie uderzysz ? Wiesz co Ci powiem ? Nienawidzę Cię, brzydzę się Tobą. Każdego dnia przychodzi do Ciebie inny facet, nawet nie wiesz czy jest zdrowy, czy nie zarazi Cię jakąś chorobą. Zniszczyłaś siebie, stoczyłam się na samo dno tego zajebanego życia. Zniszczyłaś przy okazji moje życie. Przez Ciebie musiałam zmieniać szkolę, a wiesz czemu ? Nie dlatego, że niby nauczyciele się mnie czepiali, tak jak Ci mówiłam, a dlatego, że wszyscy śmiali się, że moja matka jest dziwką. I wiesz co ?! MIELI KURWA RACJE ! - wydarłam się na całe gardło i zabierając kubek ze stołu , wyszłam z salonu kierując się do pokoju. 
- Wracaj tutaj Lilliana ! Powiedziałam wracaj ! - matka krzyczała za mną, ale miałam ją gdzieś, tak jak ona miała mnie przez te 3 lata. Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz. Chwyciłam słuchawki i od razu założyłam je na uszy. Po chwili zaczęły wydobywać się z nich pierwsze dźwięki "Rette Mich" Tokio Hotel. 
Usiadłam na parapecie i przyciągając nogi do siebie , oparłam brodę na kolanach. Nie wytrzymałam już. Po moich policzkach spływały łzy - łzy bezradności. 
- Tato dlaczego Ciebie tutaj nie ma ? Gdybyś wtedy nie pojechał do pracy , wszystko było by tak jak kiedyś - szepnęłam patrząc w niebo. Zawsze tak robiłam, gdy było mi smutno. 
Komm und rette mich wydobyło się z moich słuchawek. Tak, tak własnie chciałam. Aby przyszedł tutaj i uratował mnie. Głos Billa był taki słodki, spokojny i zawsze dawał mi otuchę. Wiem, że nigdy ich nie spotkam, ale to ich muzyka pomagała mi się pozbierać. Wytarłam łzy i zaczęłam pić kakao cały czas wpatrując się w okno. Gdy napój mi się skończył, odłożyłam kubek na biurko i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebierając się w pidżamę, ułożyłam się wygodnie w łóżku, po czym momentalnie zasnęłam.

Dźwięk budzika drażnił moje bębenki słuchowe. Leniwie otwarłam oczy i wyciągnęłam telefon spod poduszki i wyłączyłam ten cholerny budzik. Przetarłam oczy i wstałam od razu kierując sie do łazienki. 
- Gorzej być nie może - rzuciłam wpatrując się w swoje odbicie i odkręciłam kurek. Z dłoni zrobiłam tzw. koszyczek i napełniłam go wodą, po czym cała zawartość skierowałam na twarz. Powtórzyłam czynność kilka razy, aby obudzić się. Z szafeczki stojącej obok umywalki wyciągnęłam kosteczkę i wymalowałam oczy. Zrobiłam kreski, które lekko przeciągnęłam, zalotką podkręciłam rzęsy i nałożyłam na nie tusz. Moje długie , brązowe, falowane włosy rozpuściłam, aby żyły sobie własnym życiem.
- Może być - i ruszyłam do pokoju. Jak co dzień rano stanęłam przed szafa i zastanawiałam się co ubrać. 
- Kurwa i znowu to samo - zaczęłam przebierać ubrania. Spojrzałam za okno. Promienie słoneczne przedzierały się przez szare chmury, które tego dnia zajęły całą powierzchnię nieba. Zapowiadał się chłodny dzień. Wyjęłam kremowe rurki i beżową koszulkę z krótkim rękawem. Założyłam to na siebie i dodatkowo z szafy wyjęłam szarą bluze. Gdy już byłam UBRANA, zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie.
Smarując kanapki masłem, spojrzałam na zegarek.
- kurde, za niedługo przyjdzie Maja - szepnęłam sama do siebie i zaczęłam okładać sałatę, szynkę, ser i kilka plastrów pomidora na kanapki. Owinęłam to w papier śniadaniowy i wrzuciłam do foliowego woreczka , po czym schowałam do torby. Zrobiłam jedną dodatkowa kanapkę i pośpiesznie ją zjadłam. Tata zawsze powtarzał, że dzień bez śniadania to nie jest dzień . Gdy zjadłam to moje śniadanie , ruszyłam do łazienki i umyłam zęby. Dźwięk dzwonka rozległ się po całym hallu. Szybko zbiegłam po schodach zahaczając o kuchnie, z której wzięłam torbę . Ubrałam brązowe trampki i wyszłam. 
- Już myślałam, ze zaspałaś - powiedziała dając mi buziaka w policzek.
- Co Ty, nigdy nie zasypiam - zaśmiałam się i ruszyłyśmy do szkoły. Cała drogę śmiałyśmy się. Gdy dotarłyśmy do szkoły miałyśmy jeszcze 10 minut to rozpoczęcia pierwsze lekcji - chemii.
Usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy czytać notatki. Matko , jak ja nie znoszę chemii. Po co to w ogóle komuś jest potrzebne do życia. Gdy dzwonek rozdzwonił się, aż ścisnęło mnie w żołądku. Nie lubiłam tego przedmiotu. Nauczyciel po kilku minutach zjawił się pod salą , do której weszłyśmy z niechęcią.

Lekcje miały szybko, zostały jeszcze dwie lekcje w-fu. 
- Ale mi się nie chce ćwiczyć - rzuciła Maja z grymasem na twarzy.
- Doskonale Cię rozumiem, też mi sie nie chce i chyba dziś sobie odpuszczę - zaśmiałam się do dziewczyny. Dotarłyśmy na halę i od razu skierowałyśmy się do szatni, gdzie znajdowały się już dziewczyny z naszej klasy. Chłopcy mieli osobą szatnię. Usiadłam na ławce i czekałam na Maję. Gdy moja przyjaciółka była już gotowa, ruszyłyśmy na halę. 
- Prosze ustawić się w rzędzie. Osoby ćwiczące z lewej, niećwiczące z prawej. - rzuciła pani Jasieniec , z która miałyśmy zajęcia. Każdy zrobił tak jak kazała. I zaczęło się sprawdzanie obecności , a później zbędne formalności.
- Jackowki ? Janowska ? Kasnowicka ? - czytała nazwiska . 
- Foster ? - usłyszałam swoje nazwisko , a wzrok kobiety utkwił na mej osobie.
- Niedyspozycja pani profesor - rzuciłam sympatycznie. Kobieta kiwnęła głowa i uśmiechnęła się lekko. Była miłą osobą, umiała się porozumieć z uczniami.
- Co jest Foster ? Kolesie Twojej mamusi przemucili Cię i niedyspozycji dostałaś ? - usłyszałam śmiech dziewczyn, a w środku nich stała Karolina - przywódczyni całego "blondi klubu".
- Lepiej sie zamknij Karolina , bo inaczej pożałujesz - wkurzyła mnie , miałam ochotę jej przywalić.
- Ohoho jaka waleczna, niczym mamusia tylko mamusia walczy z stojącymi pałami ! - zaczęła się śmiać . Oblała mnie fala złości. Zaczęłam biec w jej stronę, a uśmiech zniknął z jej twarzy widząc mnie biegnąca. Dopadłam ją i zaczęłam okładać ją pięściami. Nienawidziłam takich docinek, a Karolina jest na tyle bezczelna, że potrafi sprawić przykrość innym. 
- Karolina zostaw ją ! - krzyknęła pani Jasieniec odrywając mnie od dziewczyny.
- Ale pani profesor to ona sie na mnie rzuciła - zaczęła piszczeć broniąc się. Dyszałam ze zmęczenia wpatrując się w kobietę.
- Daj spokój, przecież słyszałam całą rozmowę. Jeszcze jeden taki durny tekst a będziesz nieklasyfikowana z w-f - podniosła głos kobieta - a teraz ruszaj do ćwiczeń - dodała . Blondynka spojrzała na mnie i zaczęła biegać po sali. Spojrzałam na kobiete a ta tylko puściła mi oczko. Uśmiechnęłam sie blado i usiadłam na ławce. Nudziłam się okropnie i chciałam aby lekcje skończyły się jak najszybciej. Gdy doczekałam tego momentu od razu szybkim krokiem wyszłam z budynku w obecności Maji. 
- To do zobaczenia później - rzuciłam , gdy znalazłyśmy sie już pod domem przyjaciółki.
- Do zobaczenia - odpowiedziała. Pożegnałyśmy sie buziakiem w policzek i ruszyłam do domu. Przed posesją stał luksusowy samochód. Pomyślałam, że to kolejny klient mojej matki i weszłam do domu, a tam czekała mnie niespodzianka ... 

4 komentarze:

  1. Boskie jak zawsze :D
    Wiesz że masz ogromny talent? Jak nie to ja ci mówię że masz :D
    Masz niesamowite pomysły :D
    Czekam na dalszą część :*
    Pozdrawiam kochająca żelki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No przyznam, że niespodzianka ogromna. :D Opowiadanie zupełnie w innym klimacie, ale wciąga od pierwszego odcinka, i aż się nasuwa pytanie jakim cudem się spotkają :) Ciekawa jestem następnego odcinka. Pisz kochana jak najszybciej i wrzucaj. Buziaczki :* No i czekam jeszcze na 10 odcinek przypadkowej miłości :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej kurde to jest świetne :D to jest wgl w innym stylu niz te, które czytałam. Strasznie wciąga i czekam na następny odcinek. chce aby oni się juz spotkali. Pisz szybko ;)

    whisper-me-love.blogspot.com

    Całuję ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie nie uwierzysz, ale ja po prostu.. łzy mi poleciały, jak czytałam ten opis, jak mała Lili nie chciała opuścić taty...
    Strasznie jestem wrażliwa na takie rzeczy, nawet jeśli sa tylko wymyslone xD
    Ale piszesz tak, że czuję się jakbyś opisywała coś w stylu historii czyjegoś życia. Nie- opowiadanie, tylko prawdziwa historia. Zresztą, wiesz o co mi chodzi, prawda?
    Okropnie współczuję Lili.. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego... takeigo życia... bycia poniżaną przez rówieśników... bycia bitą przez matkę-prostytutkę... Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
    Widzę, że gustujesz w postaciach które mają za sobą jakieś ciężkie przeżycia ;)

    A odpowiadając na twój komentarz u mnie:
    Też bym chciała być na Oli miejscu, ale tylko w takich momentach xD
    Czy Ola sie rozpije, to zobaczysz w następnym odcinku ;) Sama jeszcze nie jestem pewna jak to rozegrać.
    Miło mi słyszeć, że umiem pisać <3 Dzięki za miłe słowa :*

    Oto opinia nr 1, a teraz lecę czytać następny odcineczek!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*