poniedziałek, 13 października 2014

Polsko - niemieckie marzenia - Odcinek 11

No i jestem..
Wiem, wiem, obiecałam odcinek na początku tamtego tygodnia, lecz dowalili mi tyle sprawdzianów i kartkówek, że przez 4 dni uczyłam sie do godziny 1 w nocy i musiałam wstać o 5, więc możecie sobie wyobrazić jak się czułam. Nie miałam ochoty na nic, a na głowie miałam tyle nauki , że o dodaniu odcinka to nawet nie myślałam. Nienawidzę ostatniej klasy !
Noo, a teraz coś na temat nowej płyty.
Szczerze ? Nie takie Tokio Hotel pokochałam.
Owszem, piosenki są świetne, ale nie pasują mi do nich. Nie tego oczekiwałam.
A teledysk do LWLYB ? Dość dziwny i ten koleś kręcący się koło Billa. Ehhh..
Najbardziej zszokowała mnie scena, gdy Bill porywa ze sobą do winy grubego, łysego gościa ...
Pokochałam ich prawie 10 lat temu i chyba tylko dlatego jestem z nimi, bo gdybym ich teraz usłyszała, wątpie by mnie zaciekawili.. Ale to możę coś ze mną nie tak..
No, dobra, kończe :D




Polsko - niemieckie marzenia - Odcinek 11




- Sandra ?! O matko ! - momentalnie zerwałam się z miejsca i podbiegłam do dziewczyny.
Tak bardzo sie za nią stęskniłam. Ostatnimi dniami nie odbierała moich telefonów, martwiłam się, że coś jej się stało, bądź pogniewała się na mnie, a tymczasem stoi przede mną ze łzami w oczach.
- Lilly ! Moja kochana ! - przywitała mnie i wpadłyśmy sobie w ramiona.
Byłam zszokowana a zarazem szczęśliwa. Wreszcie mogłam ją mieć przy sobie.
- Niech Ci się przyglądnę - oderwała się ode mnie . Trzymając za ramiona, zaczęła wędrować wzrokiem po mojej osobie. - Co się stało ? - zapytała widząc moją nogę.
Zaśmiałam się na samo wspomnienie tego dnia.
- Głupi, niewielki wypadek. Sama wiesz, że jestem niezłą pokraką i prędzej czy później, coś bym sobie zrobiła - mówiłam przez śmiech. Blondynka kiwnęła tylko głową uśmiechając sie szeroko.
- Ty fajtłapo - i ponownie wtuliła się we mnie, lecz nagle poczułam, że jej ciało zesztywniało, a ona wzięła głęboki wdech.
- Ja śnie, prawda ? - usłyszałam szept przy uchu.
Ah no tak, Bill stał przy małej wysepce i zaciekawiony spoglądał na nas.
Oderwałam się od zszokowanej dziewczyny i uśmiechając się, chwyciłam ją za dłoń.
Wolnym krokiem podeszłyśmy do uśmiechniętego czarnulka.
- Billy, to jest moja przyjaciółka Sandra - przedstawiłam ją, mówiąc w języku angielskim.
Sandra nie umiała niemieckiego, więc była zmuszona posługiwać się językiem angielskim.
- Miło Cię poznać - wydukał zacieszając. Wyciągnął dłoń ku blondynce, a ona patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Szturchnęłam ją łokciem w żebra, uśmiechając sie przy tym znacząco.
Ocknęła sie i wyciągnęła drżącą dłoń.
- Mi również jest miło - odpowiedziała szybko. Stali wpatrując sie w siebie niczym w obraz, lecz przerwałam im tę piękną chwilę.
- Bill, przepraszam Cię bardzo, ale muszę porwać Sandrę. Andreas pewnie zaraz do Ciebie zejdzie - rzuciłam szybko i chwyciłam blondynkę pod ramię.
- Już jestem - rzucił Andreas wchodząc do kuchni. Zatrzymał się zdziwiony widząc Sandrę.
- Andreas to jest Sandra, moja przyjaciółka. Sandra, to jest Andreas - mój kuzyn - przedstawiłam ich szybko i nie czekając na nic, porwałam od razu dziewczynę do swego pokoju.
Oczywiście działo się to tak szybko, na ile pozwalała mi moja noga.
Wpadłam do pokoju ciągnąc za sobą zdezorientowana blondynkę i zatrzasnęłam drzwi.
- Co Ty tu robisz ?! Jezuu ! - dysząc ze szczęścia a także ze zmęczenia, usiadłam na łóżku. Tę czynność także wykonała Sandra rozglądając się po pokoju.
- Twoja ciocia jest teraz moim prawnym opiekunem - dodała spokojnie, a ja nie wierzyłam własnym uszom. Czy ona powiedziała PRAWNYM OPIEKUNEM ?
Czyli, że ... teraz będzie mieszkała tu razem ze mną ? Nie, nie wierze.
- Cooo ?! - krzyknęłam na całe gardło . Sandra spojrzała na mnie bardzo opanowanym wzrokiem, po czym uśmiechnęła się lekko.
- Będę tu mieszkać - a ja nie wytrzymałam i zaczęłam piszczeć i przytulać dziewczynę.
Mam najwspanialszą ciocie na świecie ! Cieszyłam się jak dziecko, jak dziewczynka, która własnie dostała swoją wymarzoną lalkę. Nie potrafiłam opisać tego co w tym momencie czułam.
Nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie wydarzyło się tyle cudownych rzeczy.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - wykrzyknęłam wypuszczając blondynkę w objęć.
Zaczęłyśmy ponownie piszczeć, ściskać się. Nie mogłyśmy się sobą nacieszyć.
Ale zaraz ! Skoro Sandra tu będzie teraz mieszkać ... to co z Dawidem ?
-Ej ! - przerwałam nagle nasze radości . Sandra spojrzała na mnie uważnie, a ja zaczęłam - A co z Dawidem ? - blondynka spuściła głowę i wbiła swój wzrok w podłogę. Ohoo .. coś jest nie tak.
Powtórzyłam jeszcze swoje pytanie, lecz odpowiadała mi cisza.
Przysunęłam się do niech i chwyciłam za podbródek, zmuszając ją by spojrzała na mnie.
W jej oczach dostrzegłam łzy.
- Kurde - pomyślałam. - Ejjj .. mała .. co się stało ? - spytałam zatroskana, lecz ona wyrwała się w mojego uścisku i podeszła pod okno.
Pokuśtykałam w jej stronię i oparłam się o ścianę , spoglądając na nią wyczekująco.
Wpatrywała się przed siebie błędnym wzrokiem.
- Nie ma Dawida i nigdy nie było. - rzuciła smutno, lecz nagle zerwała się energicznie odwracając w moją stronę - Zaraz po Twoim odjeździe , do bidula przyszła taka młoda gówniara, miała może 14 lat. Rozumiesz ?! 14 ! Kręciła się koło niego, aż nagle wepchała swój okropny jęzor do jego ust, a on ? Nawet nie protestował. Wykręcał się, że to jej wina, że on tego nie chciał. Ok, wybaczyłam mu, ale kilka dni później widziałam jak sam do niej przychodził. Zdradził mnie z tą pustą lalką Lilly - rzuciła uwalniając łzy, a ja stałam jak wryta. Ten Dawid ? Nasz spokojny, kujon Dawid zdradził Sandrę ?
Miałam ochotę przywalić mu za to co zrobił. Miałam go za przyjaciela, myślałam, że łączy ich prawdziwa mocna więź, a tymczasem jakaś dziewczynka zakręciła koło niego tyłkiem, a on jak wygłodniały pies , leci za nią.
Nie powiedziałam ani słowa, tylko przytuliłam blondynkę. Pozwoliłam się jej wypłakać. Wiedziałam jak się czuła. No może nie do końca, bo ja nigdy nie miałam chłopaka, lecz podobną sytuacje miałam z Mają. Zraniła mnie, zdradziła i porzuciła.
Blondynka płakała jeszcze dobre kilka godzin, lecz do mojego królestwa zawitał Andreas w towarzystwie Billa i mieli dla nas propozycje.
- Jedziemy pograć w bilard, może dotrzymacie nam towarzystwa  ? - zapytał czarnowłosy uśmiechają się.
Owszem, miałam ochotę wyjść gdzieś, zabawić się, lecz nie byłam w najlepszej formie.
Moja noga nie przestawała boleć, a poza tym chciałam spędzić trochę czasu z Sandrą.
Może i nie widziałyśmy się zaledwie tydzień, ale tęskniłam za nią okropnie.
- Jesteście kochani chłopcy, że chcecie nas zabrać, ale niestety musimy wam odmówić. - powiedziałam smutno siadając na wygodnym fotelu.
- Rozumiem, ale następnym razem koniecznie musicie jechać - zaznaczył Bill kiwając swym palcem wskazującym zaraz przed moim nosem. Zaśmiałam się głośno i obiecałam chłopakowi nasza obecność.
Gdy zostałyśmy same, od razu rzuciłyśmy się na łóżko, aby poplotkować.
Tematu Dawida nie chciałam poruszać. Sandra wystarczająco cierpiała przez niego, nie chciałam psuć jej tego dnia.
- Jeeeezu  ! Alee on jest słodki ! - rzuciła podekscytowana Sandra. Przekręciłam się na łóżku, układając wygodnie i spojrzałam na nią.
- Owszem, jest słodki. A wiesz jaki kochany ? Gdy skręciłam kostkę to zostawił chłopaków i spędził ze mną cały dzień tylko po to , abym sie nie nudziła i ponoć się martwił - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego dnia.
Zrobił wtedy na mnie bardzo dobre wrażenie i w ten dzień zauważyłam, że jest jeszcze milszy i wrażliwszy , niż przedstawiają go media.
- Ojjjj - blondynka spojrzała na mnie czule uśmiechając sie.
- Cudowny z niego chłopak .
- Oooo .. podoba Ci się ? - blondynka patrzyła na mnie z chytrym uśmiechem trzepocząc przy tym brwiami.
- Co Ty , Sandra . Owszem, jest przystojny, ale to nie mój typ. Świetny z niego kolega, ale nic więcej - od razu wyjaśniłam.
Bill był świetnym chłopakiem, umiał doradzić i wysłuchać, był cierpliwy i nie naciskał na nic, lecz nie był typem chłopaka , który byłby dla mnie idealny.
Miałam już swój ideał i to własnie on powodował u mnie bezsenność.
Gdy na niego spoglądałam, miałam wrażenie, że w moim żołądku żyje wielkie stado motyli, które trzepocząc swoimi delikatnymi skrzydełkami, muskają ścianki mego żołądka powodując charakterystyczne miłe uczucie. Ale czy on odczuwam to samo ?
Blondynka spojrzała na mnie uważnie przedzierając mnie na wylot swym ciekawym wzrokiem.
Dobrze znałam ten wzrok, mówił "Dobrze wiem, że coś skrywasz", dlatego nie czekałam nawet na jej pytanie.
- Tak, podoba mi się ktoś, ale proszę, nie pytaj o nic - zastrzegłam rozciągając się na łóżku.
Blondynka tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się tylko, po czym powtórzyła czynność po mnie.
Kilka sekund później leżała obok mnie i wpatrzone w sufit cieszyłyśmy się sobą.
Myślami byłyśmy daleko, a jednak blisko. Po chwili przyszła mnie myśl.
- Sandra ! - pisnęłam zrywając się . Blondynka zdezorientowana spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - Będziemy dzieliły ze sobą pokój ? - dręczyła mnie ta myśl, w końcu fajnie by było urządzić jej pokój,lecz żadnego wolnego nie zauważyłam. W sumie.. mało się rozglądałam po domu, niestety moja noga nie pozwalała mi na wyprawy.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Sandra drapiąc sie po głowie.
No więc trzeba się wszystkiego dowiedzieć.


Skończyłem własnie rozmowę z Davidem i zastanawiałam się co zrobić.
Bill był na mnie zły za wczorajsze słowa, ale zdenerwował mnie. Te jego głupie pieprzenie.
Nasze fanki nie narzekały, gdy się koło nich kręciłem , same wchodziły mi do łóżka, więc czemu mam nie korzystać.
Tak, ja wiem, że one mają uczucia, ale skoro kręcą przy nie tyłkami, ich dekolt aż razi i oczywiście mrugają oczami, więc to chyba nie znaczy "pokochaj mnie za moje wnętrze i osobowość".
Każda z nich kręci się obok mnie i idzie do łóżka, bo jestem gwiazdą, więc to powód do dumy i można się czym pochwalić. A teraz takie pytanie : Czy one myślały o moich uczuciach ? Raczej nie.
Ale wracając do mojego brata, to siedziałem na krześle barowym przy wysepce w kuchni i ściskając w rekach kubek gorącej kawy, zastanawiałem się co zrobić, aby przestał się złościć, czym go tu udobruchać.
Nigdy nie sprawiało mi to problemu, ale teraz chciałem zrobić coś wyjątkowego.
Chciałem mu pokazać, że jest mi przykro, że nie chciałem go urazić, przecież jest moim kochanym młodszym braciszkiem.
- Wiem ! - krzyknąłem na cały dom. Przecież Billy uwielbia słodycze, a najbardziej przeróżne ciasta i ciasteczka.
Czym prędzej ubrałem na siebie kurtkę i wybiegłem z domu kierując się do supermarketu, który znajdował się na szczęście jakieś 200 metrów od domu.
Zapewne w takiej sytuacji pojechałbym samochodem, lecz Bill go zabrał.
Musiał się bardzo zdenerwować, skoro do tej pory, a zbliża się godzina 18 , nie odezwał się ani słowem. Rozumiałem , że chciał być sam. Izolował się.
Szedłem najszybciej jak tylko potrafiłem, aż czułem ból w łydkach, ale nie poddawałem się.
Gdy po kilku minutach zobaczyłem budynek , odetchnąłem z ulgą.
Stanąłem przy przystanku autobusowym, a dokładnie przy koszu i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów.
Mój organizm domagał się nikotyny. Co za okropny nałóg, wiem, lecz wszelkie próby skończenia z tym kończyły się tak samo, a mianowicie po kilku dniach , nie wytrzymując napięcia , kupowałem paczkę zarzekając się, że to ostatni raz. I takim sposobem minęło już dwa lata odkąd zacząłem palić.
Czując dym tytoniowy w płucach, odetchnąłem z ulgą i wypuściłem go w powietrze.
Szybko wypaliłem papierosa i gasząc go w popielniczce przyczepionej do śmietnika , ruszyłem ku budynkowi.
Zacząłem pędzić między alejkami wrzucając do koszyka potrzebne mi rzeczy, oraz te które nie były mi potrzebne, ale zaciekawiły mnie.
Czasem odnosiłem wrażenie, że jestem gorszy niż Bill, on musi zbadać każdy produkt, który przykuje jego uwagę, musi przeczytać wszelkie informacje, a ja ? Nawet nie patrzyłem na skład produktów.
Ruszyłem jeszcze w stronę pułki, na której znajdowały się wszelkiego rodzaju ozdoby na ciasta, lukry, posypki i polewy.
Chwyciłem dwa opakowana z lukrem w kolorze fioletowym i niebieskim , kolorową posypkę i miałem już sobie iść, gdy zauważyłem ozdobne , czekoladowe literki. Szybko wrzuciłem do koszyka i ruszyłem do kasy.
Na moje szczęście kolejka nie była długa , więc szybko zapłaciłem i z dwoma pełnymi siatkami ruszyłem do domu.
Przez całą drogę oraz podczas mojej pracy w kuchni zastanawiałem się jak Bill zareaguje na moje przeprosiny.
W domu unosił się słodki zapach wydobywający się z piekarnika.
W tym czasie starałem się wysprzątać kuchnie z walającej się wszędzie mąki, skorupek po jajach i rozlane mleko. Zawsze lubiłem gotować, sprawiało mi to wielką radość, ale nigdy nie próbowałem piec ciast, tym zawsze zajmowała się nasza mama.
Ahh jej ciasta są najpyszniejsze na całym świecie.
Chowając ostatnią miskę do szafki, kuchnia lśniła czystością. Byłem zmęczony, lecz zadowolony i mam nadzieje, że mój brat w końcu przestanie się na mnie złościć. Kręcąc się po kuchni, szukałem czegoś co zaspokoi moje pragnienie. Przeszukałem wszystkie szafki i jak na złość nie mogłem niczego znaleźć. Zrezygnowany odpuściłem sobie poszukiwania i postanawiając , że przygotuję sobie wszystkie potrzebne do dekorowania produkty. Poukładałem je starannie i usiadłem przy stole, cały czas czując się spragniony. Zdenerwowany podszedłem do lodówki i wtedy moim oczom ukazała się woda mineralna. Ucieszyłem się jak dziecko, jednocześnie chciało mi się śmiać z siebie samego.
Przeglądnąłem wszystkie szafki, ale nie sprawdziłem miejsca, w którym zazwyczaj przechowujemy napoje.
Zadowolony zacząłem pochłaniać ciecz, gdy nagle w całym domu rozniósł się dźwięk dzwoniącego minutnika. Odstawiłem butelkę na stół i chwytając rękawiczki kuchenne, sięgnąłem do piekarnika.
- Mmmmm... pięknie pachnie. Ależ jestem zdolny - rzuciłem radośnie zadowolony i postawiłem blaszkę obok kuchenki. Musiałem poczekać aż przestygną i zacznę dekorować.
Postanowiłem , że w tym czasie oglądnę telewizję.
Ułożyłem się wygodnie na czarnej sofie w salonie, kładąc nogi na stole, włączyłem wielkie , czarne płaskie pudło wiszące na ścianie, lecz nie znalazłem nic ciekawego.
Wpatrując sie pusto w ekran, chwyciłem telefon.

Witaj ślicznotko, jak Ci mija dzień ?

Wystukałem i wysłałem pod odpowiedni numer. 
Niecierpliwie czekałem na odpowiedź. Czemu ? Sam nie wiem. Zacząłem lubić te dziewczynę, miała coś specyficznego w sobie, coś co mnie do niej ciągnęło.
Po niedługiej chwili mój telefon zaczął wibrować.

Cześć Tom :) U mnie wszystko w porządku i chyba lepiej być nie mogło, a jak Twój dzień ? Chyba coś nie tak, skoro pokłóciłeś się z Billem 

Zadrżałem. Czy on jest coś mówił ? Nie chciałem , aby Lilly wiedziała o moim planie. 
Musiałem sie dowiedzieć wszystkiego.

Nie nazwałbym tego kłótnią. To była tylko wymiana zdań :) 

Czekałem niecierpliwie.

Widzę, że każdy z was odbiera to inaczej.

Co ona miała na myśli ? 

Jesteśmy tacy sami, a jednak różni :)

Nie wiem czy to co napisałem miało sens, ale nic innego nie wpadło mi na myśl. Chciałem się dowiedzieć co jej mówił, a nie miałem odwagi zapytać wprost.

Masz rację. Ale nie martw się, na pewno sie pogodzicie :)


Bill zapewne przestał się już denerwować , tylko stwarza teraz pozory.

Wiem Lilly, już mam nawet na niego sposób.

Uśmiechnąłem się spoglądając na tace z muffinami.
Byłem bardzo ciekawy jak Bill zareaguje na te słodkości. Trochę obawiałem się, że jednak same babeczki nie wystarczą,  ale chciałem chociaż w ten sposób załagodzić jego gniew.
Byłem zdziwiony, że tak zareagował na moje słowa, ponieważ nie raz krzyczeliśmy do siebie okropne słowa, ale nigdy nie reagował tak bardzo.
Skupiony na pisaniu smsów z Lilly, czekałem na mojego brata.
Cieszyłem się, że mogę porozmawiać z kimś takim jak Lilly.



Było już dobrze po godzinie 20 jak wracałem do domu wraz z moim przyjacielem Andreasem.
Spędziliśmy prawie cały dzień w swoim towarzystwie. Złość na Toma przeszła mi już dawno, lecz byłem na tyle zajęty , że nie myślałem o konflikcie z bratem.
Owszem, mój brat powiedział mi nie miłe słowa, ale przecież nie raz kłóciliśmy się i mówiliśmy sobie o wiele gorsze rzeczy, ale chwile później było między nami dobrze, więc nie rozumiałem sam siebie, nie rozumiałem dlaczego się tak zezłościłem.
Może dlatego, że temat miłości był dla mnie dość wrażliwy, rzadko o niej rozmawiałem.
Była dla mnie ważna, dlatego denerwowało mnie podejście Toma, ale przecież to jego życie i on sam decyduje o tym co robi. Zrozumiałem, ze nalezą mu się przeprosiny.
- Może wejdziesz na chwile ? - zapytał blondyn, gdy mój samochód podjechał pod posesje.
- Dzięki Andy, ale muszę jeszcze coś załatwić - odmówiłem posyłając mu lekki uśmiech.
- No spoko, skoro tak to nie namawiam. Trzymaj się Bill - rzucił Andreas wyciągając rękę w moją stronę.
- Narka - ścisnąłem mu rękę i ruszyłem w kierunku domu.
Napisałem jeszcze Tomowi smsa, że wracam do domu i muszę z nim porozmawiać.
Śpieszyłem się , gdyż Tom był dla mnie ważny. Łączyło nas ważna i charakterystyczna więź, której zazdrościł nam nie jeden człowiek, dlatego nie lubiłem się z nim kłócić. Nigdy nie chciałbym go stracić, wiec musimy dbać o nasze relacje.
Szybko wjechałem na podwórko parkując przed garażem. Miałem ważniejsze sprawy do załatwienia, dlatego postanowiłem, że schowam samochód później.
Szybkim krokiem wszedłem do domu. Od razu , słodki zapach uderzył moje nozdrza , powodując tym samym uczucie głodu. Zdziwiłem się, gdyż w naszym domu nigdy nie panował zapach pieczonego ciasta.
Niczym mały piesek ruszyłem za pysznym zapachem, kierując się w miejsce jego wydobycia.
Wszedłem do kuchni , a moje zaskoczenie było jeszcze większe niż po wejściu do domu.
Na środku pomieszczenia, z taca w rękach stał Tom , patrzący na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Co to ma być ? - zapytałem podchodząc do niego. Spojrzał na mnie milcząc i podsunął tace bliżej.
Rzuciłem wzrokiem na nią i uśmiechnąłem się. Na czubku każdej babeczki znajdowała się literka, a ułożone w określonej kolejności przedstawiały napis "Przepraszam Bill".
- Sam to zrobiłeś ? - zapytałem uśmiechając się szeroko.
- Tak - odpowiedział niepewnie dred, a ja od razu chwyciłem babeczkę.
Już po pierwszym kawałku moje kubki smakowe urządzały sobie ucztę.
To było coś cudownego, coś czego nigdy w życiu nie jadłem. Zwykłe babeczki, a ja cieszyłem się jak małe dziecko.
Tom stał wpatrując się we mnie zaciekawiony, a ja pochłaniałem babeczkę za babeczka wydobywając od czasu do czasu jęki zachwytu. Oczywiście bez żadnych skojarzeń.
- Powiesz coś ? - odezwał się Tom, gdy babeczki zniknęły z tacy, a ja nadal milczałem.
Uśmiechnąłem się i zacząłem mówić:
- Tom, słuchaj. Przepraszam za wczoraj, nie powinienem się złościć. To Twoje życie i Ty o nim decydujesz. Nie będę wnikał w Twoje plany, ale zastanów się nad Lilly .
- Billy, daj spokój , nic się jej nie stanie - rzucił szybko, po czym dodał - ale co do mojego wczorajszego zachowania to chciałem Cie przeprosić, nie powinienem tak do Ciebie mówić. - i poklepał mnie po ramieniu, Zrobiło mi się ciepło na serce i przytuliłem brata.
Tkwiliśmy tak chwile, po czym spojrzałem na niego odrywając się :
- Serio sam zrobiłeś te babeczki ?
- Serio. Ciesz się , że nie widziałem kuchni, wszędzie walała się mąka , nawet ja byłem cały w mące - a ja nie mogłem uwierzyć w to co mówił mój brat, ale cieszyłem się, bo wiedziałem, że zależy mu na naszej zgodzie.
- Musze Ci powiedzieć, że Ci się udały. Byłe pyszne - poklepałem się po brzuchu zadowolony.
- I nie zostawiłeś ani jednej ! - z obrażoną miną odwrócił głowę .
- Były za dobre - zaśmiałem się po czym dodałem - Mam rozumieć, że między nami jest już dobrze ? - spojrzał na mnie z powagą i założonymi rękami na piersi , po czym uśmiechnął się i klepnął mnie w ramie.
- Wiadome brat ! - rzucił radośnie. Ulżyło mi , gdyż nie lubiłem konfliktów.
Oglądaliśmy telewizje jeszcze godzinę, po czym każdy z nas udał sie do swego pokoju, aby pogrążyć się w myślach.



Moja noga z dnia na dzień bolała co raz mniej, dlatego korzystając z okazji , kilka razy zgodziłam się na spacer. Tom każdego dnia odwiedzał mnie , pytając jak się czuję.
Jego zachowanie było słodkie i podobało mi się, co powodowało , że zrobił na mnie wrażenie.
Wiedziałam jakie zdanie ma wyrobione przez media, lecz po spotkaniu, nie wiedziałam w co mam wierzyć. Był zupełnie inny i taki Tom mi się podobał - opiekuńczy, troskliwy, zabawny, słodki.
Za każdym razem , po powrocie do domu, mój uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Sandra powoli zadomawiała się , a jej relacje z Andreasem , każdego dnia wydawały się być co raz lepsze.
Tego dnia, szyna miała zniknąć z mojej nogi. Cieszyłam się, że wreszcie będę mogła poruszać się bez problemu , a uciążliwe kule odstawię do kąta.
Z szerokim uśmiechem na twarzy zeszłam do kuchni i siadając przy wysepce, nalałam kawy do filiżanki. Było niedużo po godzinie 9, więc nie musiałam się spieszyć.
Sandra i Andreas jeszcze smacznie spali, dlatego postanowiłam , że przygotuję śniadanie.
Zadowolona ułożyłam wszystkie potrzebne produkty i zaczęłam robić kanapki. Nie było to nic szczególnego, ale śniadanie powinno być lekkie i pożywne.
Gdy wszystkie kanapki pokryte były masłem, ułożyłam na nich sałatę, szynkę , ser, pomidora, ogórka i posypałam szczypiorkiem. Wyglądały smakowicie i aż ślinka ciekła na sam widok, dlatego postanowiłam obudzić moich przyjaciół.
Wychodząc po schodach moim oczom ukazał się widok zaspanej Sandry, a za nią, w takim samym stanie, szedł Andreas przecierając oczy.
- Dzień dobry, własnie miałam was budzić śpiochy - zaśmiałam się i wycofałam kierując do kuchni.
- Mhmmm .. dzień dobry - wymamrotała blondynka
- Śniadanie już czeka - poinformowałam układając kubki z herbatą na stole.
- A co jest ? - odezwał się zachrypniętym głosem Andreas .
- Kanapki - rzuciłam i skierowałam się w stronę jadalni.
- Będzie - blondyn ruszył za nami.
Siedzieliśmy przy stole jedząc w milczeniu, lecz patrząc na zaspanych towarzyszy, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Oczy się im zamykały, ale twardo starali się mieć je otwarte, a przeżuwająca jedzenie szczęka, chodziła im we wszystkie strony.
- Dziękuję Ci bardzo za śniadanie, było pyszne, ale wybaczcie moje drogie panie, ja idę pod prysznic - rzucił Andreas wstając od stołu. Kiwnęłyśmy tylko głowami dając pozwolenie blondynowi na wyjście.
- Słodki jest - odezwała się nagle Sandra zbierając puste talerze ze stołu. Spojrzałam na nią marszcząc brwi i uśmiechając się szeroko. Czyżby mój kuzyn podobał się Sandrze .
- Podoba Ci się ? - zapytała od razu. Zmieszała się. Jednak !
- Po prostu miły z niego chłopak - tłumaczyła błądzącym wzrokiem
- Podoba Ci się ! Przyznaj - klepnęłam ją w ramie . Zarumieniła się lekko , co oznaczało, że miałam racje. - dobra, nie musisz mówić, przecież widzę - zaśmiałam się, a twarz Sandry nabrała koloru czerwonego. Dałam jej buziaka w policzek i rzuciłam - Nie martw się, nie powiem mu - i uśmiechając się szeroko, ruszyłam do salonu.
Usiadłam wygodnie na sofie i włączyłam telewizje. Zdążyłam się przyzwyczaić do panującego języka, chociaż miło było od czasu do czasu usłyszeć ojczysty język. Na szczęście ciocia posiada kanały polskie, więc czasem z nich korzystałam.
- Masz racje, podoba mi się - usłyszałam za sobą cichy głos blondynki, która niedługo później znalazła się obok mnie. Uśmiechnęłam się szeroko i od razu objęłam ramieniem dziewczynę.
- To przecież nic złego słonko, poznaj go bliżej i może coś wyjdzie - przyciągnęłam ją do siebie.
- Ale to nie jest takie łatwe. Przecież ja nawet się nie umiem z nim porozumieć - zasmuciła się.
- Kochanie, przecież uczysz się języka, pomagam Ci w tym, poza tym dobrze wam się rozmawia po angielsku, więc nie widzę problemu - starałam się pocieszyć przyjaciółkę.
Wiedziałam, że to wcale nie jest takie łatwe, ponieważ miałam ten sam problem, ale zawsze łatwiej się mówi, niż robi. Westchnęła cicho i wtuliła się w mój bok.
Siedziałyśmy w ciszy oglądając telewizję. Szukałam rozwiązania problemu mojej przyjaciółki i wpadając na trop Andreasa, postanowiłam z nim porozmawiac przy najbliższej okazji.
Rozmowa z nim pomoże mi podjąc próbę pomocy. Gdy będę wiedziała jakie są uczucia blondyna wobec mojej przyjaciółki, będę wiedziała na czym stoi i będziemy mogły działac.
Nagle moje przemyślenia przerwał mi dzwonek informujący o nowej wiadomości.
- Podasz mi telefon ? - poprosiłam przyjaciółkę, która po chwili wręczyła mi telefon.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc treśc wiadomości

Witaj Słońce, będę po Ciebie o 14 , mam nadzieję, że nie za późno :) :*

Z racji tego, iż ciocia Victoria miała ważne zlecenie, musiała spędzic cały dzień w firmie i nie mogła jechac ze mną do lekarza. Owszem, był jeszcze Andreas, lecz ciocia zabrała jego samochód, gdyż jej obecnie znajdował sie w naprawie, nie mógł jechac ze mną, wtedy pomoc zaproponował Tom. 
Byłam mu wdzięczna, że mimo tego, iż mógł ciekawie spędzic dzień, on wolał jechac ze mną.

Nie, nie za późno :) Dziękuję Ci Tom ;*

Odpisałam i z niecierpliwością ściskałam telefon. 
Po niecałych dwóch minutach zaczął wibrować. Szybki jest.

Nie masz za co Lilly, jakbym mógł nie pomóc tak ślicznej dziewczynie :) Ah własnie, mam jeszcze małą propozycję :)

Serce zaczęło mi mocniej bic. Wiedział jak podejśc dziewczynę. Zawstydzona jego słowami oblałam sie rumieńcem i cieszyłam się, że tego nie widzi. Zaciekawiona odpisałam szybko.

Zawstydzasz mnie Tom ;) Propozycję ? jaką ? 


Jesteś w Niemczech już prawie 3 tygodnie, a jeszcze nie znasz Loitsche. Może Po wizycie dasz się zaprosić na kawę, a później oprowadzę Cię po miasteczku ? 

Czy własnie Tom Kaulitz zaproponował mi randkę ? Wpatrywałam się szczęśliwa w wyświetlacz swego smartfona i miałam skakać i krzyczeć. Moje marzenie się spełniło ! 

Z chęcią :)

Odpisałam krótko, nie zdradzając swej euforii.

Więc do zobaczenia Słoneczko ;*

Uśmiech nie znikał mi z twarzy, a serce biło niemiłosiernie mocno chcąc wyrwać się do dreda. 
Był kimś o kim śniłam od lat. Dla mnie był idealny ! 
Musiałam wyglądać wyjątkowo, a jedyną osobą, która mogła mi w tym pomóc był Bill.
Szybko wystukałam do niego wiadomość.

Billy , Skarbie musisz mi pomóc ! 

Znaliśmy się niedługo, ale łączyło nas coś wyjątkowego. Czuliśmy się przy sobie swobodnie i mogliśmy porozmawiać o wszystkim.
Każdego dnia spotykaliśmy się i rozmawialiśmy do późnej nocy. 
Mimo tego, iż był najlepszym przyjacielem Andreasa, on nie miał za złe czarnemu, że spędza czas ze mną, za co byłam mu okropnie wdzięczna. 

Za 10 minut jestem u Ciebie. 

- Lilly, jest już 12, a Ty przecież masz lekarza dziś - dotarł do mnie głos blondynki. 
Zaskoczona jej słowami spojrzałam na zegarek. Zerwałam sie na równe nogi widząc, że przyjaciółka się nie myli. 
- O matko ! Lecę pod prysznic. Jak Bill przyjdzie, powiedz mu że biorę prysznic i niech poczeka - rzuciłam szybko i uważając na swą nogę, ruszyłam do pokoju pozbywając sie po drodze swej garderoby. 
Gdy zjawiłam się w łazience, znacznym ruchem pozbyłam się bielizny i weszłam pod prysznic uprzednio zabezpieczając szynę przed wodą. 
Zazwyczaj moja kąpiel trwała ok 30 minut, tym razem miałam znacznie mniej czasu, dlatego tez szybko obmyłam swoje ciało kilka razy i wyszłam. 
Otarłam wodę z ciała i założyłam szlafrok, po czym wyszłam z pomieszczenia, a przede mną ukazał się Bill siedzący na moim łóżku rozmawiając z Sandrą.
- Musisz mi pomóc ! - przerwałam ich ciekawą konwersacje zwracając się do czarnowłosego. 
- Cześc Lilly, co się stało ? - podchodząc do mnie podarował mi buziaka w policzek. 
- Wychodzę dziś i nie wiem co na siebie założyć - zaczęłam marudzić wpatrując się w otwartą szafę. 
- Wychodzisz dziś ? Z kim ? - spytała od razu Sandra z zaciekawieniem. Ah wiedziałam, że zapytają. Spojrzałam niepewnie na dziewczynę, a później na Billa. 
- Oj nieważne, pomożesz mi coś wybrac ? - zmieniłam temat spoglądając na Billa.
- Jasne, pokazuj co tu masz - i wzięlismy sie za przygotowania.
Wspominałam już , że ze mną nie jest tak łatwo ? Bill pokazywał mi bluzkę za bluzką, lecz ja nie mogłam się zdecydowac, bo w tej wyglądam za grubo, w tej za chudo, ta nie pasuje do spodni, a ta jest zbyt wyzywająca. Sukienki nie wchodziły w gre, ponieważ jechałam do lekarza i nie chciałam go dekoncentrowac.
- Lillka, na litośc Boską, jest środek lata, nie ubierzesz przecież długich spodni i golfu ! - podniosła głos zniecierpliwiona Sandra. Ona także pomagała w wyborze ubrań.
- Przecież wiem - odrzekłam i szukalismy dalej. 
Było ciężko , a czasu co raz mniej.
- Hmmm .. jeżeli to Ci nie będzie pasowało to chyba Cię zamorduję ! - rzucił Bill śmiejąc się po czym pokazał zestaw , składający sie z krótkich jeansowych spodenek, które pod przednimi kieszeniami, naszyte miały białą koronkę , a także z czarnej bokserki. 
Spojrzałam uważnie i uśmiechnęłam się.
- To jest to ! - rzuciłam ucieszona i zbierając z łóżka , pognałam do łazienki.
Szybko nałożyłam na siebie ubrania i spojrzałam w lusterko. 
Wyglądałam idealnie - skromnie a ładnie, odpowiednio na spotkanie z KOLEGĄ. Westchnęłam i wyszłam , pokazując sie przyjaciołom. 
- Idealnie - rzucił Bill uśmiechając sie szeroko. Obkręciłam się wokoło , aby zaprezentować się w całej okazałości .
- Jeszcze tylko makijaż - rzekłam kierując sie w stronę małej toaletki znajdującej sie w moim pokoju.
- Ale nie przesadzaj z makijażem, Tom lubi naturalne dziewczyny - baknął Bill . Momentalnie odwróciłam się do chłopaka , wpatrując sie w niego zaskoczona. 
- Co ? - spytałam udając , że nie wiem o czym mówi.
- Lilly, nie jesteśmy tacy głupi, co nie Sandra ? - blondynka kiwnęła głowa, ze się zgadza z jego słowami - Dziwnym trafem Tom od rana chodzi podekscytowany i tak jak Ty nie wie co na siebie założyć. Przypadek ? Nie sądzę, zważywszy, że ma Ci towarzyszyć podczas wizyty u lekarza - uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja byłam zaskoczona. Przechytrzył mnie, na dodatek Tom też cieszył się na to spotkanie. 
Te słowa utknęły mi w pamięci "Od rana chodzi podekscytowany" . Czy on lubi mnie tak samo jak ja jego ? Moje serce się radowało, a stado szczęśliwych motyli opanowało mój żołądek. 
Nie mówiąc nic, uśmiechnęłam sie do chłopaka i zaczęłam robić makijaż.
Eyelinerem zrobiłam przedłużana kreskę na górnej powiece , zalotką podkręciłam swoje długie rzęsy, a następnie nałożyłam maskarę. 
Nie używałam podkładów, pudrów czy też masek, ponieważ miałam delikatną cerę a także ciemną karnację, więc żadne z tych specyfików nie były mi potrzebne.
Moje długie falowane włosy spięłam w luźnego koka i gotowa, odwróciłam się do przyjaciół.
Podczas, gdy ja przygotowywałam się na ważne w moim życiu spotkanie, oni sobie rozmawiali gdyby nigdy nic. 
- I jak ? - przerwałam im rozmowę zmuszając ich, aby skierowali wzrok na mą osobę.
- Ślicznie - rzucił Bill i uśmiechnął się. Ten chłopak chyba nigdy się nie smuci. 
Odkąd go poznałam, na jego twarzy widnieje uśmiech i to mi sie w nim podobało. 
- Za 5 minut Tom będzie - poinformowała mnie Sandra. Spojrzałam na nią zszokowana. 
- Jak to za 5 minut ? - chwyciłam swój telefon i spojrzałam upewniając się. 
O matko ! Rzeczywiście ! 
Zerwałam się z miejsca i zaczęłam szukać reszty potrzebnych mi rzeczy. 
Okulary przeciwsłoneczne, które leżały nad biurkiem , w jednej sekundzie znalazły się na mojej głowie, chwyciłam niewielka czarną torebkę i wrzuciłam do niej portfel i telefon. 
Na nadgarstek założyłam jeszcze szeroką bransoletkę zrobioną z srebrnych połączonych kółeczek i w towarzystwie przyjaciół zbiegłam na dół. 
Gdy zakładałam czarne trampki, dzwonek do drzwi rozbiegł się po całym domu. 
- Witaj Lilly, gotowa ? = przed mymi oczami stał dred uśmiechając się do mnie uroczo.
Serce momentalnie przyspieszyło , a uśmiech sam wdrapał się na twarz.
- Jasne, tylko idę jeszcze po torebkę. Poczekaj sekundkę - poprosiłam gestykulując dłonią i pognałam do kuchni.
- Dziękuję Wam, jesteście kochani - i tuląc Sandrę i Billa do siebie, podarowałam im także buziaka w policzek.
- Baw się dobrze i nie martw sie o nas, ja sie zaopiekuję Sandrą - zaśmiał sie czarny, a ja chwyciłam torebkę i czym prędzej pognałam do Toma.
Stał przy drzwiach rozglądając się dookoła.
- Jestem już - rzekłam posyłając mu szeroki uśmiech.
- Chodźmy - ruszyłam za chłopakiem zamykając uprzednio za sobą drewniane drzwi. 
Gdy znaleźliśmy się pod samochodem dreda, byłam pozytywnie zaskoczona.
- Proszę wsiadać - z cudownym uśmiechem otworzył mi drzwi. 
- Dziękuję - rzuciłam szczęśliwa i wsiadłam. Blondyn zamknął za mną drzwi , a po chwili już znalazł się miejsce obok.
- Ślicznie wyglądasz Lilly - rzekł nim odpalił silnik. Zawstydzona odpowiedziałam nieśmiało.
- Dziękuję - silnik warknął delikatnie, po czym ruszyliśmy delikatnie. 
Początkowo w samochodzie panowała okropna cisza, którą zagłuszał jedynie delikatny warkot silnika. 
W pewnym momencie, delikatny ton głosu Toma rozbiegł sie po samochodzie, a serce chciało wyrwać się z piersi
- Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze, że zgodziłaś się na spotkanie ... 

4 komentarze:

  1. Pierwsza!!!! XD Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam to napisać xP

    Wracając do rozdziału. Sandra!!!! Jak ja się za nią stęskniłam =^.^= No nareszcie! Tylko jeden taki mini szczególik.... DAWID?!?!?!?! WHY????!!!!! Myślałam, że jest inny... Serio?! 14?! Ale nie oceniamy ludzi. Szkoda mi Sandry. Mam nadzieję, że przynajmniej z Andreasem jej wyjdzie.. Albo Dawid się opamięta... No nie wiem! >< Mózg zaraz mi padnie XDD

    Tom taki słodki <3 Też chcę takiego w domu... Muffinki *w*... Chłopak wie co dobre :D Serio, nie obraziła bym się za takiego ;> ♥ I ta ich wspólna randka... Cudnie! Mam nadzieje, że Tom tak szybko tego nie schrzani :< (Jak to ma w zwyczaju xD ) i zrozumie, że Lilly to nie taka zwyczajna 'laska' .

    Zgadzam się z tb co do ich nowych utworów. Piosenki same w sobie nie są złe, tylko... nie za bardzo do nich pasują, są... inne niż się spodziewałam :P Na dodatek niektóre teledyski są ciutke nieprzyzwoite (powiedziała dziewczyna czytająca yaoi - jeśli nie wiesz co to, sprawdź w Google ;> )

    Dobra, nie bd się rozpisywać ( jakbym już tego nie zrobiła xD ) Powiem juz tylko:
    Pozdrawiam, życzę weny i powodzenia w szkole :****
    ~Julia ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No i przegapiłabym, bo ktoś mnie tu zapomniał poinformować, ale i tak miałbym problem ze skomentowaniem, bo miałam format kompa, więc nie bardzo było, z czego napisać.
    No, ale po kolej.
    Tom dąży do celu, ciekawe, kiedy poczuje, że zależy mu na Lilli, jak na kimś więcej, a nie tylko do zaliczenia. Wszystko powoli się rozwija w dobrym kierunku, no nic dodać nić ująć cud miód i maliny.

    Co do ich nowej płyty… eh z tego co widzę, to chyba jestem jedna z nielicznych osób, której ich metamorfoza przypadła do gustu, może dlatego, że akurat jestem w tym samym wieku co chłopaki i widzę, że na przestrzeni lat zmienił się trochę mój gust muzyczny. Nie wszystkie ich piosenki mi się podobają, ale tyczy się to do każdej z ich płyt nie tylko tej obecnej. Mam swoje ulubione i takie których nie słucham w ogóle. Pomijając to co teraz stworzyli, najbardziej przykro mi się zrobiło czytając komentarze odnośnie ich nowej płyty, a już odnoście teledysku GGAG to już w ogóle. Był kontrowersyjny owszem, ale na moje twarzy wywołał uśmiech i niedowierzanie, co też wymyślili. Prawda jest taka, że chłopcy wydorośleli, ludzie się zmieniają, to jednak 5 lat, masę czasu, ja sama po sobie wiem, ile się zmieniło u mnie w ciągu tego czasu, styl ubierania, makijaż, poglądy, a co dopiero oni, kiedy wreszcie zaczęli normlane żyć i korzystać z życia, a nie przemieszczać się z jednego miasta do drugiego, z kraju do kraju zatracając całkowicie poczucie rzeczywistości, żyjąc wyłącznie koncertami. W każdym razie popłakałam się czytając komentarze pod artykułami, które szynkowały ich za wszystko, począwszy od muzyki, poprzez ich styl, kończąc na tym, że zwiali do LA. No i to wytykanie, że G i G wiecznie są odsuwani na bok. Nie sądzę żeby Gustavowi i Georgowi to jakoś przeszkadzało, myślę, że doskonale im to dopowiada. Wiesz, jak ja to wszystko widzę? Myślę, że cały zespół doskonale zdaje sobie sprawę, że wiecznie wydawać płyt nie będą, dlatego Bill wspomina w wielu wywiadach o tym, że myśli otworzyć własną kolekcje ubrań, a Tom tak zawzięcie zajął się robieniem muzyki, być może Tom właśnie widzi się, jako producent muzyczny w przyszłości. Myślę, że oni widzą wiele rzeczy, o których nie mówią wprost. To dość ciężki temat, ale rozumiem, czym się kierują.
    Ale się rozpisałam. Mam nadzieje, że nikogo swoim poglądem nie uraziłam. Prawda jednak jest taka, że ile ludzi, tyle poglądów. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana poinformowałam Cię o odcinku i o One Shocie , nie zapomniałam o tym ;)
    Owszem , akcja się rozwija powoli ;)

    A teraz mała odpowiedź co do chłopaków :)
    To nie tak, że się na nich zawiodłam czy też nie podoba mi się ich nowa płyta, ja wiem , że chłopcy się zmienili, już nie są tacy jak kiedyś, ale chodzi mi o to, że teraz ich muzyka jest taka ... codzienna. Przedtem jednak wyrózniali się tym swoim charakterystycznym stylem, ta "ostrzejsza" muzyka (no nie znalazłam innego słowa;p ) .
    Byli tacy inni, a teraz ich piosenki sa takie jak wszystkie . Nie przeszkadza mi to i oczywiście podobają mi sie, ale myslałam, że będą zdecydowanie inne.
    Teledysk do GGAG mi się bardzo podobał i nie mogłam opanować śmiechu , a znowu do LWLYB moim zdaniem jest za bardzo przepełniony seksem. (Pierwszy raz widziałam aby Bill całował się w teledysku :D ) No i bardzo zniesmaczyła mnie ta jedna scena :(
    To jest oczywiste,że czasy się zmieniają i kariera chłopaków się zmieni.
    Też mi jest przykro, że ludzie piszą o nich takie durnoty , ale tak samo jak Ty, uważam , że G&G nie narzekają za brak zainteresowania, a bardzo im to pasuje, przynajmniej moga odpocząc od tego chaosu ..
    Noo cóż, ja też chyba się rozpisałam ;) Tak to już jest jak ma się dużo do powiedzenia na dany temat ;p
    I oczywiście masz racje - ile ludzi, tyle poglądów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami zastanawiam się, jak ty piszesz takie długie rozdziały. xD Ale to tam... Nieważne xD
    Nie wiem za bardzo, co mam tu napisać, bo odcinek czytałam jakiś czas temu, ale dopiero teraz mam chwilę, by go skomentować. Niezłą niespodziankę przygotowała ciotka Lilith. Sprowadziła do niej Sandrę. Widocznie musiała widzieć, że za nią tęskni. A ten Dawid... Szkoda słów. Jeszcze brać się za taką małolatę ;-; Ale było minęło. Teraz widać, że dziewczyna zainteresowała się Andreasem. Chociaż nie rozumiem, czego ona się boi, bo z tego, co przeczytałam, z Billem dobrze się rozumie, a on też raczej nie umie po polsku. :D No i widać również, że i Tomowi zaczyna zależeć na Lili. Cieszy mnie taki obrót sprawy. Tylko teraz w tym wszystkim, biedny Billy zostanie sam jak palec. xD

    A co do nowej płyty TH... Faktycznie, to nie to samo co kiedyś, ale moim zdaniem nowa muzyka pasuje do nich. Zwłaszcza, że zmienili swój wygląd. Pod względem muzycznym nie są tak świetni jak kiedyś, ale też nie jest tak źle - mi tam się podoba i bardzo chciałabym usłyszeć ich na żywo, więc mam ogromną nadzieję, że będą mieli koncert w Polsce i mam nadzieję, że będę mogła na niego pojechać. :D

    Weny kochana ci życzę. :*

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*