sobota, 21 września 2013

Odcinek 36 - " Podjęłam decyzję.."

- Wróciliście niedawno z trasy, czy pojawiły się już pomysły na nową płytę ? - zadała pytanie Sharon, reporterka Bravo. Była blondynką o łagodnej twarzy. Z uśmiechem zadawała chłopakom różne pytania. Wywiad trwał już ponad godzinę.
- Pomysłów jest wiele, niektóre już są realizowane. - odpowiedział spokojnie Tom. Co chwile spoglądał na brata, który myślami był gdzie indziej.
- Owszem, niektóre są realizowane, lecz jeśli chcemy aby płyta była naprawdę wielkim sukcesem, musimy uzbroić się w cierpliwość i szczegółowo omówić każdy z pomysłów - dodał Georg gestykulując rękoma.
- Rozumiem, że płyta już się robi. A może zdradzicie nam jakieś sekrety co do płyty ? - próbowała podejść chłopaków Sharon. Zaśmiali się równocześnie.
- Nie możemy, wtedy nie byłaby już taka fajna - zaśmiał się Gustav. Bill słuchał ich wszystkich, lecz w głowie miał tylko wizytę Nicole u lekarza. Naprawdę się o nią martwił. Jeśli by się stało coś poważnego, on byłby w stanie znaleźć jej najlepszego lekarza na świecie, aby tylko czuła się dobrze.
- Widzę , że nic od was nie wyciągnę - zaśmiała się reporterka, a w raz z nia zespół. - a może teraz z innej beczki. Czy wasze serca są już zajęte ? - spytała z uśmiechem.
- Moje czeka na tę jedyną - rzucił szybko Gustav szczerząc się.
- Moje serce jest zapełnione miłością do mojej kochanej gitaary - powiedział Georg. Na co Tom wszedł mu w słowo.
- Bo żadna dziewczyna Cię nie chce - zaśmiali się. Georg pokazał język Tomowi kręcąc zabawnie głową.
- Tom i Bill, a wasze ? - skierowała pytanie do bliźniaków. Spojrzeli na siebie z uśmiechem.
- Może są, może nie są. To nasza osobista sprawa - powiedział radośnie Bill. Reporterka zrezygnowana przewróciła kartkę w swoim małym notesiku szukając pytania.
- No to ostatnie pytanie. Co jest trudniejsze wchodzić, czy schodzić ze sceny?
- Wchodzić.- odpowiedział szybko bill.
- Po występem opadają emocje.
- Jesteśmy bardzo zdenerwowani. Oczywiście, smutno jest schodzić ze sceny gdy koncert się kończy po raz pierwszy byłem na zewnątrz, mogłem śpiewać bez przerwy . - dodał swoje zdanie.
- To są odmienne uczucia gdy się wchodzi jest się podekscytowanym, a gdy się schodzi czuje się totalnie… - zaśmiał się Tom.
- Na luzie. - dodał Georg śmiejąc się z gitarzysty.
- To byli oni, Tokio Hotel ! Dziekujemy - pożegnała się reporterka z uśmiechem.
- Dziękujemy - odpowiedzieli równo. Wstali zza długiego stolika i skierowali się w strone wyjścia. Bill chciał jak najszybciej wyjść z sali, aby zadzwonić do ukochanej. Naprawdę był zmartwiony.
- Bill, co jest ? - zapytał go cicho Tom , gdy wychodzili z sali. Spojrzał na niego smutno.
- Martwię się o Nicole. Godzinę temu miała wizytę u lekarza. - odpowiedział. Tom objął go ramieniem z uśmiechnął się blado.
- Billy, bez obaw. Na pewno wszystko w porządku - próbował go pocieszać. Wokalista przesłał mu ledwowidoczny uśmiech i wyszli z sali. Szli długim korytarzem. Czekała na nich jeszcze sesja, która zapewne długo będzie trwała. Weszli do garderoby na niedługi odpoczynek i przygotowanie do sesji. Bill usiadł przy "swojej" toaletce czekając na stylistę. Nie wytrzymał i chwycił swój telefon.
Siedziała w pokoju wpatrując sie w skierowanie na badania , które dostała od lekarza. W jej głowie roiło się od myśli. Od kilku lat żyła spokojnie, bez stresów, bez zmartwień. Obiecali jej, że nie będzie miała więcej problemów. Czuła, że to wszystko wraca, że ponownie będzie musiała przez to wszystko przechodzić. Nie chciała tego. Chciała żyć tak jak od 4 lat. Rok temu, w dniu, w którym przeniosła sie do Loitsche jej życie się zmieniło. Gdy poznała Billa poczuła, że naprawdę wszystko wreszcie będzie tak jak być powinno. Kochała i była kochana, była szczęśliwa, miała przy sobie najbliższych. A teraz ? Znowu to wszystko wróci.
- Nicole ! nie załamuj się, przecież nic nie wiesz. Przecież nikt nie powiedział, że to wróciło ! - zaczęły "krzyczeć" jej myśli. Otarła twarz rękoma zrezygnowana. Jej telefon zaczął dzwonić. Zlękła się.
- Słucham ? - zaczęła cicho.
- Cześć kochanie. Jak sie czujesz ? Co powiedział lekarz - zaczął zasypywać ją pytaniami. Westrchnęła. Spojrzała na skierowanie.
- Dobrze się czuje. Lekarz powiedział, że to ze zmęczenia, a te bóle w klatce to od tego,że nosze ciężką torebkę na ramieniu - skłamała. Bała sie mu powiedzieć, lecz czemu się bała ? Sama tego nie wiedziała.
- Niki zawsze Ci mówię, że jak masz coś ciężkiego , to żebyś nie dźwigała tego tylko mi dała. - powiedział zmartwiony. Westchnęła. Było jej ciężko.
- Przepraszam kochanie. Następnym razem Cię posłucham. No i za 2 dni idę na kontrolę - rzuciła, lecz zaczęła się zastanawiać co powiedziała. Nie zgrywało sie to w kupę.
- Na kontrolę ? Po co skoro powiedział,że nic Ci nie jest ? - spytał zaskoczony. Walnęła sie w czoło.
- Eee.. wiesz kochanie. Kazał mi odpoczywać i przyjść na kontrolę i powiedzieć czy coś się zmieniło czy nie. Wiesz kochanie, ostrożności nigdy za wiele - zaczęła wymyślać. Zaczęła gubić się w tym wszystkim.
- Masz rację. - odpowiedział. Usłyszała w słuchawce jak ktoś woła wokalistę a później jego westchnięcie.- Skarbie muszę iść, sesja czeka. Gdy tylko wrócę od razu do Ciebie przyjadę - dodał szybko.
- Dobrze Billy, a teraz leć, bo Ci żyć nie dadzą - zaśmiała sie.
- Trzymaj sie kochanie - rzucił szybko. Nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż usłyszała pikanie w słuchawce. Rzuciła telefon na łóżko a twarz schowała w dłoniach. Było jej ciężko. Nagle usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Chciała otworzyć, ale usłyszała jak Tośka zbiega ze schodów. Zrezygnowała. Podeszła do okna i je otworzyła. Zimne powietrze uderzyło w jej ciepłą twarz. Wciągnęła do płuc świeże powietrze. Nagle usłyszała ciche pukanie .Odwróciła się.
- Prosze .. - rzuciła cicho. Drzwi do pokoju uchyliły się lekko.
- Niki, masz gościa - powiedziała Tośka ukazując tylko głowę zza drzwi. Nicole machnęła ręką, aby wpuściła. Do pokoju wszedł James.
- To ja was zastawię - odrzekła Tośka zamykając za sobą drzwi. Stali wpatrując sie w siebie. Była zaskoczona jego odwiedzinami. Zapadła cisza.
- Hej - zaczął delikatnie. Otrząsnęła się.
- Cześć James. Siadaj. Co tam ? -zaczęła wskazując mu ręką fotel. Chłopak usiadł.
- Może nie powinienem przychodzić, bo Kaulitz .. - Nicole przesłała mu nieprzyjemny wzrok. - Bo Bill - poprawił się widząc Nicole - znowu się zezłości, ale jednak zaryzykowałem. Przyszedłem zapytać co tam u Ciebie, jak Ci się żyje - powiedział delikatnie. Nicole westchnęła. To było dla niej za dużo.
- Oh James .. - westchnęła i schowała twarz w dłoniach i usiadła na łóżku. Chłopak podszedł do niej i objął ją ramieniem.
- Niki co się stało ? - spytał zmartwiony.
- Mam wszystkiego dość. Źle się czuje i co najgorsze .. - zacięła się. Zastanawiała się czy mu o tym powiedzieć, ale zdecydowała, że musi się komuś wygadać.- najgorsze, że prawdopodobieństwo, iż choroba wróciła jest wielkie - wyszeptała. Przytulił ją. Wiedział o jej chorobie. Opowiedziała mu kiedyś o niej. Wtuliła się w niego.
- Nicole , ale nic nie jest wiadome. Byłaś na badaniach ? Masz potwierdzenie, ze tak jest ? - wypytywał. Chciał pokazać przyjaciółce, że nie ma sie czym martwić.
- Nie mam, ale mam dziwne przeczucia. - powiedziała załamana. Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Przytulił ją mocniej.
Tydzień później.
Siedziała zdenerwowana w poczekalni. Dziś otrzyma wyniki badań, które zalecił jej lekarz. Bill o niczym nie wiedział. Bała się mu o tym powiedzieć. Bała się, że ją zostawi, że nie będzie chciał dzielić życia z osobą chorą.
- Pani Fildman - usłyszała swoje nazwisko wypowiadana przez sympatyczną pielęgniarkę.
- Bedzie dobrze - pocieszył ją James, z którym przyszła do przychodni. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się sztucznie. W gabinecie przywitał ją ten sam lekarz co ostatnio.
- Proszę - rzekł pokazując ręką na fotel aby usiadła. Trzymał w dłoniach kilka kartek wpatrując się w nie uważnie. Przestraszyła się.
- No cóz, Pani Fildman, nie mam dobrych wieści - zaczął spoglądając na nią spod okularów. Przeszedł ją dreszcz. W oczach stanęły łzy. - Pani serce bije za wolno. Przy wysiłku wykonanym przy badaniu, pani serce powinno bić 170 nawet do 200 razy na minute, a Pani serce biło zaledwie 120. Z badań wynika też, ze pani serce nie jest wystarczająco dotlenione. Pojawiły się także zaburzenia przewodnictwa w lewej komorze serca. Poprosiliśmy też o przesłanie pani kart z Warszawskiego szpitala i porównaliśmy je z naszymi wynikami. Niestety będą musieli zając sie panią kardiolodzy. - poinformował lekarz. Wpatrywała się w niego w powagą , a także zaskoczeniem. Łzy spływały po jej policzkach.
- Panie doktorze czyli znowu czeka mnie długie leczenie, badania a nawet zabiegi ? - spytała powstrzymując płacz.
- Niestety tak - kiwnął zrezygnowany. Zaczęła płakać. Nie umiała już powstrzymać swoich łez. Podziękowała lekarzowi i wyszła. James od razu wstał i ją przytulił. Przeczuwał co się może stać. Wsiedli do samochodu i w ciszy odjechali. Całą drogę płakała. Nagle jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz, gdzie widniał napis " Bill". Szybko wytarła łzy, chrząknęła kilka razy aby nie słyszał jej zachrypniętego i zapłakanego głosu.
- Cześć skarbie - odebrała .
- Hej aniołku. Masz zajęty wieczór ? - spytał radośnie czarnowłosy. Dziewczynie łzy stanęły w oczach. Łknęła, co wokalista szybko wychwycił - Skarbie, Ty płaczesz ? - spytał. Mrugnęła szybko oczami aby powtrzymać łzy.
- No co Ty Billy, czemu miałabym płakać. Wieczór mam wolny, więc z chęcią go z Tobą spędze - odpowiedziała uśmiechając sie. Usłyszała jak westchnął z ulgą.
- Cieszę się. Będe u Ciebie o 17 - powiedział słodkim głosem.
- Dobrze. Będe czekać - rzuciła. W środku ściskało ją strasznie. Miała ochote wybuchnął płaczem.
- To trzymaj się kochanie - odrzekł szybko. Chciał się rozłączyć, lecz przerwała mu.
- Billy, kocham Cię. Pamiętaj o tym - powiedziała tak, jakby mieli się nigdy więcej nie spotkać.
- Pamiętam księżniczko. Też Cię kocham. Pa - skończył i usłyszała pikanie w słuchawce. Wtedy wybuchnęła płaczem. Bezradny James ścisnął jej dłoń. Spojrzała na niego. Makijaż spływał z jej łzami. Na ustach czuła słony smak kropelek.
- James ... podjęłam decyzję - powiedziała przez łzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*