sobota, 21 września 2013

Odcinek 38 - " Witamy w Krakowie .. "

Od 3 godzin siedziała w małym busie kierującym się w stronę Polski. Tak, wracała do ojczyzny nie mówiąc o tym nikomu. Co zamierzała zrobić, sama nie wiedziała. Czuła się okropnie. Nie chciała ich zostawiać, lecz nie miała wyjścia. Nie chciała aby wszyscy w pewien sposób zostali zranieni przez nią. Miała poważne problemy z sercem i nie chciała nikogo martwić. Była dorosłą osobą, więc chciała zadbać sama o siebie. Nie chciała być dla nich ciężarem. Za niecałe 30 minut miała przekroczyć granice. Będąc w Niemczech załatwiła mieszkanie w Krakowie. Nie obchodziło ją to jak duże będzie, na którym piętrze, ważne żeby miało ciepłą wodę, ogrzewanie i nie było w nim insektów. Zaczął się listopad a wraz z tym chłodne i krótsze dni, dłuższe noce, dołująca pogoda. Przez całą drogę wpatrywała się w okno , mimo tego, iż nie było za nim nic ciekawego. Łzy cisnęły się na twarz , lecz nie pozwoliła im się wydostać. W dłoniach trzymała jego zdjęcie, a na palcu miała obrączkę, którą założył ją wczoraj ukochany. Wiedziała, że go skrzywdziła, ale jej zdaniem tak było najlepiej. Słona łza spłyneła po jej policzku. Zacisnęła powieki, zamykając im drogę wyjścia.
- Przepraszam, nie powinnam się wtrącać, ale czy coś sie stało ? - usłyszała miły głos blondwłosej pani, która była może w wieku jej rodzicielki. Szybko wytarła łze i uśmiechnęła sie blado.
- Nie, nic - odrzekła krótko powracając do poprzedniej czynności. "Sąsiadka" zrezygnowała z dalszej rozmowy. 
Leżał wtulony w poduszkę , która była mokra od jego łez. Nie mógł zrozumieć dlaczego ona to zrobiła. Przecież jeszcze kilka godzin temu było wszystko dobrze. Bynajmniej tak myślał. Próbował się z nią skontaktować, lecz nie odbiera telefonu. Czuł się tak jakby ktoś pozbawił go połowy duszy, pozbawił całkowicie serca. Czuł, że umiera. Umiera w środku. Tak bardzo ją kochał. Zrobiłby dla niej wszystko, a teraz po prostu jej nie ma i nie wie gdzie jest. Ale Dlaczego ? To pytanie krążyło po jego głowie. Jego brat, siedział przy nim obejmując go. Współczuł mu. Czuł, jak bardzo załamany jest jego bliźniak i nie wiedział jak mu pomóc, był bezradny.
- Billy, proszę Cię nie płacz - mówił smutno Tom, lecz brat nie słuchał go. 
- Nie potrafię - wyszeptał płacząc. Był mężczyzną, lecz nie wstydził się łez. Był wrażliwym człowiekiem, którego można było łatwo zranić. 
- Billy, zobaczysz, że jeszcze wszystko się ułoży - mówił Tom próbując pocieszyć brata, lecz ten cały czas zalewał się łzami. 
- Daj spokój Tom, nic nie będzie dobrze , rozumiesz !? Wyjechała a ja nie wiem gdzie ! Zostawiła mnie, rozumiesz ?! - zerwał się z łóżka i krzycząc chodził po malutkiej sypialni tour busa. Tom z troską a także zmartwieniem patrzył na załamanego brata. - Nie rozumiesz, bo Ty masz dziewczyne, która na Ciebie czeka ! Więc odwal się ode mnie z łaski swojej i nie pieprz mi tu takich pierdół ! - krzyknął ostro, co bardzo zdziwiło gitarzystę. Wiedząc, że nie ma sensu ciągnąc nadal tej rozmowy, po prostu podszedł do niego i go objął. Próbował się wyrwać, lecz starszy Kaulitz był silniejszy. Po chwili czarnowłosy poddał się wtulając sie mocno w brata , pozwalając wypłynąć swoim łzom. Płakał jak małe dziecko, któremu odebrano ulubioną zabawkę. Nie widział swojego życia bez niej. To ona była sensem jego istnienia. Tom delikatnie usiadł na jednym z łóżek tuląc do siebie . Czarnowłosy czuł sie tak, jakby jego świat się zawalił. Nie miał już po co żyć. Jedyne co mu zostało to zespół, który jest dla niego ważny. 
Przekroczyła granice. Poczuła jak żołądek ściska się jej pod wpływem emocji. Cieszyła się, że jest w Polsce, lecz czuła się dziwnie. Czuła się tak, jakby zaczynała swoje życie od nowa. Nowe miasto, w którym nie ma nikogo znajomego. Jej dziadkowie są w Warszawie i nie wiedzą o jej pobycie w Polsce, mama w Niemczech wraz z Tosią, Bill .. Bill w drodze w kolejną trasę. Była z dala od wszystkim , jedynie ze swoimi problemami zdrowotnymi. 
- Krótkie ogłoszenie. Jesteśmy w Świebodzinie, gdzie zrobimy sobie 10 minutową przerwę. Można skorzystać z toalety, kupić jakieś rzeczy. Po 10 minutach spotykamy sie przy busie. Dziękuje - z rozmyślań wyrwał ją miły głos kierowcy. Wszyscy wstali z miejsca kierując się ku stacji benzynowej. Wstała wychodząc z busa. Była godzina 7 rano, więc słonko podnosiło się ku górze oświetlając świat. Mgła unosiła się nad ziemią, powodując niemiłosierny chłód. Przetarła ramiona i szybko weszła do budynku kierując się w stronę toalety. Na szczęście była wolna, więc szybko z niej skorzystała i powróciła do busa. Nie potrzebowała niczego, o wszystkim pomyślała, więc zakupy nie były konieczne. Usiadła wygodnie w przeznaczonym dla niej miejscu i wbiła wzrok w swą dłoń, u której na palcu widniała srebrna obrączka. Nie zamierzała jej ściągać. Kochała go, a to był właśnie znak jej miłości. Westchnęła cicho zrezygnowana. Do środka weszli pozostali po czym ruszyli w drogę. Całą drogę o nim myślała. Czuła się naprawdę źle, lecz coś w środku mówiło jej, że tak będzie dobrze, że tak po prostu musi być. Powieki zaczęły się jej robić co raz cięższe i po chwili nie miała siły na walkę, po prostu je opuściła zasypiając. 
Siedział na łóżku brata tuląc go do siebie. Serce mu się krajało, gdy widział jego łzy. Nie mógł nic poradzić. Był zaskoczony zachowaniem przyjaciółki. Wiedział jak bardzo jej na nim zależy, dlatego też nie rozumiał dlaczego tak postąpiła. Widząc na swych kolanach pogrążoną we śnie , twarz swojego brata uspokoił się trochę. Czuł w środku, że świat Billa naprawdę się zawalił. Odczuwał jego emocję, co dołowało go jeszcze bardziej, gdyż nie miał pojęcia jak mu pomóc , nie wiedział co ma robić. Spojrzał na zegarek. Zbliżała się prawie 9 rano a on nie spał. Rozglądnął się dookoła. Chłopcy smacznie spali w swoich łóżkach, jedynie on siedział na łóżku brata wtulając go w swoje kolana. Zastanawiał się nad tym wszystkim i jedyne co my przyszło na myśl to zadzwonić do dziewczyny. Chwycił telefon i szybko wykręcił numer i przyłożył go do ucha słuchając sygnału.
- Taaaak ? - usłyszał zaspany głos swojej ukochanej. 
- Dzień dobry kochanie - powiedział czule uśmiechając sie lekko.
- Oo cześć Toomuś. Jak podróż ? - odpowiedziała słodkim głosem. Westchnął smutno.
- Źle. Nie spałem w ogóle, gdyż Bill cały czas płakał, nie wiedziałem jak go uspokoić - odpowiedział z żalem w głosiem.
- Ojj .. pewnie tęskni za Niki .. - powiedziała spokojnie. Zaskoczyło to chłopaka. 
- Tosia, jest Nicole w domu ? - spytał nagle, chcąc zobaczyć reakcje dziewczyny. Myślał,że ona na pewno coś wie.
- No jest, czemu miało by jej nie być. Śpi u siebie - powiedziała normalnym tonem.
- Daj mi ją do telefonu - zaproponował. Usłyszał jak dziewczyna wychodzi z pokoju i puka do drzwi,ale nie dostała dopowiedzi i weszła.
- Tom ! Nie ma jej ! - niemalże krzyknęła do telefonu. Usłyszał jak otwiera jakieś drzwiczki. - Ani jej ciuchów ! Tom, ona zniknęła-  krzyknęła. 
- Wiem Tosia, ale nie mam pojęcia gdzie .. - odpowiedział smutno. Zapadła cisza. Słychać było szybki oddech dziewczyny. Odezwała się po chwili
- Jak to wiesz ? Skąd? 
- Napisała list Billowi, w którym poinformowała go , że wyjeżdża , że z nimi koniec - powiedział zrezygnowany i spojrzał na brata. Jego makijaż był totalnie rozmazany. Poczuł ukłucie w sercu. Jego młodszy , ukochany braciszek cierpiał i to bardzo.
- Jak to z nimi koniec ? Nic nie rozumiem z tego - powiedziała zrezygnowana. Westchnął. Tosia była jego ostatnią nadzieją. Nagle poczuł,że jego brat zaczyna się wiercić.
- Kochanie, proszę Cię postaraj się dowiedzieć cokolwiek. Może wam napisała gdzie jest, czemu wyjechała. Jak tylko coś sie dowiesz, daj mi znać, a teraz muszę kończyć. Kocham Cię,  pa - rzucił szybko i rozłączył się nie pozwalając odpowiedzieć dziewczynie. Przejechał wewnętrzną stroną dłoni po jego policzku. Zamruczał lekko poprawiając się. Energia wypalała się w gitarzyście. Nieprzespana noc dawała o sobie znać. Patrzył na brata , a jego oczy powoli sie zamykały. Oparł sie o ściane i zasnął.
Obudziły ją lekkie turbulencje spowodowane jazdą po dziurawej drodzę. Przetarła leniwie oczy przyzwyczajając je do światła dziennego. Przeciągnęła sie mrucząc przy tym cicho. Plecy bolały ją od niewygodnego siedzenia, kark od złej pozycji. Spojrzała na zegarek. Była prawie 10. Rozglądnęła się dookoła. Nie było już kilku osób. Spojrzała na swoją "sąsiadkę"
- Przepraszam, wie Pani może kiedy będziemy w Krakowie ? - zapytała uśmiechając się lekko. Kobieta spojrzała na nią z uśmiechem.
- Za 15 minut - odpowiedziała. Dziewczyna podziękowała i wbiła wzrok w okno. Mijali zatłoczone ulice Krakowa kierując sie na dworzec autobusowy. Chciała jak najszybciej dotrzeć na miejsce i ułożyć sie w wygodnym łóżku. Poczuła ścisk w żołądku. Przełknęła ślinę, lecz to nie pomogło. Wstała chwiejąc sie i podeszła do kierowcy.
- Przepraszam, możemy sie zatrzymać ? - poprosiła z grymasem na twarzy spowodowanym bólem żołądka.
- Coś sie dzieje ? - spytał troskliwie kierowca. Dziewczyna jedynie chwyciła się za brzuch. Kierowca zrozumiał, że dziewczyna źle sie czuje i po chwili zjechał na pobliską stację. Wybiegła szybko z busa kierując sie w stronę toalety. Wbiegła do jednej z kabin i zwróciła zawartość żołądka. Czynność powtórzyła sie jeszcze 3 razy po czym z ulgą wstała , przemyła twarz i usta i wróciła do busa.
- Lepiej sie Pani czuje ? - spytał troskliwie kierowca. Posłała mu uśmiech.
- Tak, dziękuje Panu bardzo - odrzekła i wróciła na miejsce. Ruszyli dalej. Podróż nie trwała długo, bo 5 minut później była na miejscu. Stanęła na środku rozglądając sie dookoła. Tłum ludzi mijało ją nie zwracając na nikogo uwagi. Westchnęła i ruszyła w kierunku tablicy, na której były rozpisane tramwaje i autobusy. Mieszkanie znajdowało się prawie w centrum miasta, więc mogła wsiąść w jakikolwiek autobus lub tramwaj. Poszukała najbliższego, który miał być za dwie minuty. Oparła się o swoją walizkę wypatrując autobusu. Nie minęło długo jak wsiadła i była już w drodze. W kieszeni grały jej klucze. Ścisnęła je mocno . Droga dłużyła jej sie niemiłosiernie, aż wreszcie zadowolona wysiadła. Szła brukowanymi uliczkami rynku, kierując się ku swojej nowej kamienicy. Mijała ludzi wpatrując się im.
- Nawet nie wiedziałam , ze w Krakowie tylu cudzoziemców - zaśmiała się cicho do siebie uśmiechając się. Po kilku minutowej drodze, dotarła na miejsce. Stanęła przed ceglaną kamienicą. Nie wyglądała na najnowszą, lecz wnętrze było naprawdę ładne. Weszła po schodach na 2 piętro ciągnąc za sobą walizkę. Gdy stanęła przed beżowymi drzwiami z numerkiem 43 , serce zaczęło jej mocniej bić. Włożyła klucz i przekręciła go, a echo odbiło się od ścian. Weszła do środka. Mieszkanie nie było duże. Miało zaledwie dwa pokoju, mała kuchnie i łazienkę, lecz jej to wystarczało. Była sama, więc nie potrzebowała dużo miejsca. Przedpokój także był malutki. Było ono skromnie umeblowane. W salonie stały dwa regały , komoda, mały kwadratowy stolik a wokół niego dwie dwuosobowe szare sofy. Ściany były pomalowane na kolor szaro-fioletowy co bardzo podobało się dziewczynie. W rogu stał mały telewizor. Usiadła na sofie wpatrując się we wszystko z uwagą.
- Witamy w Krakowie Nicole - szepnęła.
Siedział zamyślony wpatrując sie w okno. Wpatrywał sie blado w jeden punkt. Nie umiał skoncentrować się na niczym. Jego myśli ciągle krążyły wokół jej osoby. Gdzie jest ? Co się z nią dzieje ? Dlaczego tak zrobiła ? Co zrobił źle ? . Ciągle zadawał sobie te pytania. Był zdezorientowany. Czuł się tak, jakby ostatnia iska życia wybyła z niego. Oczy zaszkliły mu się powodując tym samym zamazany obraz. Po policzku spłynęła słona łza. Otarł ją szybko nie odrywając wzroku. Zagłębiał się co raz bardziej w ciemną stronę szczęścia. 
- Bill .. - usłyszał za sobą szept perkusisty, lecz nie zareagował. Gustav usiadł naprzeciwko niego i lekko ścisnął jego kolano. Wbił wzrok w swoje kolana, a następnie przeniósł je na przyjaciela. - Jak sie czujesz ? - spytał zmartwiony. Czarnowłosy mrugnął oczami i powrócił do poprzedniej czynności milcząc. Gustav westchnął ciężko.
- Bill nie można tak. To Ci nie pomoże. Zadzwoń do niej, napisz. Musi w końcu dać Ci znać - powiedział smutnym tonem ledwo łapiąc powietrze. Wokalista miał dość ich rad. Wiedział,że bardzo chcą mu pomóc, lecz po prostu nie są w stanie. Nie wiedzieli jak się czuł. Spojrzał na perkusistę obojętnym wzrokiem.
- Gustav, daj spokój. To nic nie da .. - odpowiedział szybko wstając. Pokierował się do sypialni zamykajac za sobą drzwi. Położył się na swoim łóżku wtulając sie w poduszkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*