sobota, 21 września 2013

Odcinek 4

Zbliżali się do siebie co raz bliżej i bliżej . Wpatrywali się w siebie. Uwielbiała jego oczy, są piękne i ten błysk. Ich usta były bliżej i bliżej, gdy nagle poczuła , że świat zaczyna się kręcić, a Bill oddalał się od niej. Chciała krzyknąc , lecz nie dała rady, oddalała się co raz dalej i dalej a on zniknął .
Bill stał trzymając ja w obieciach, gdy nagle zsuneła się.
- Tom ! Tom - zaczął krzyczeć. Nachylił sie nad nią, chwycił jej twarz w dłonie i lekko poklepując po twarzy wołał, lecz ona nie otwierała oczu.
- Co tu się stało ? Bill ?! - Tom wbiegł na balkon i zaczął panikować. Wyłaczył muzyke i oznajmił wszystkim, że impreza skończona i wrócił na balkon. Szybko zadzwonił po karetke.
- Ja .. ja nie wiem. Staliśmy aż nagle ona .. ona się zsuneła. Niki .. proszę Cię, otwórz oczy - szepnął przytulając jej twarz do siebie. Po 10 minutach przyjechała karetka. Sprawdzili puls, żyła. Wsadzili do samochodu i odjechali.
Czarnowłosy nie mógł sie uspokoić, musiał za nią jechać, nie mógł jej tak zostawić. Wyciagnał telefon i wybrał numer jej matki. Niestety nie odbierała.
- Witam tu Bill. Dzwonię aby poinformowac, że Nicole jest w szpitalu, własnie do niej jade. - nagrał się i ruszył. Był zdenerwowany a zarazem przestraszony. Jego przyjaciółka , ktos bardzo mu bliski , ktoś z kim czuł się normalnie, czuł się jak zwykły chłopak, nie gwiazda, ktoś kto wprowadził szczęście do jego zycia, jest w szpitalu. Po kilku minutach był na miejscu. Wbiegł do szpitala , rozgladał sie nie mogąć znaleźć recepcji.
- Jest - szepnął i szybko ruszył ku recepcji.
- Przed chwilą przywieziono tu moją przyjaciółke, Nicole Fildman, prosze mi powiedzieć co z nia ? gdzie jest ? - zaczął szybko
- Nicole Fildman - powtórzył , a recepcjonistka szukała karty.
- Tak , jest tutaj. Sala nr 121 , o stan pacjentki prosze pytac lekarza prowadzącego - poinformowała recepcjonistka. Bill podziękował i zaczął szukac sali.
- Sala 121, jest - wszedł. Leżała , wolno oddychając . Usiadł obok niej, chwycił jej dłoń, pogłaskał po policzku.
- Niki, proszę Cię obudź się, błagam .. - szepnął. Słona łza spłynela po jego policzku.
Pomimo miesiąca znajomości była dla niego wszystkim. Zachwycał się jej poczuciem humoru, jej inteligencją. Była osoba, której zawsze szukał, ale także była jego przyjaciółką i nie chciał zranić jej wyznaniem tego co czuł. Bał się, że zostanie odrzucony tak jak zwykle to było. Jego stroj, fryzura, styl życia odstraszało ludzi. Ona była inna. Akceptowała go takiego jakim jest, wspierała go, broniła gdy ktoś zaczynał go obrażać. Siedział wpatrując się w nią. Była taka niewinna. Pogłaskał ją po policzku , ruszyła sie lekko. Odetchnął z ulgą, sam nie wie czemu. Może dlatego, że wiedział, że nic jej nie jest, że żyje. Spojrzał na zegarek , była 3:48 . Czuł się sennie , lecz nie chciał zasypiać. Usiadł na fotelu obok jej łóżka wpatrując się w nią.
Obudziła się z wielkim bólem głowy. Jej powieki były tak cięzkie , że nie mogła ich otworzyć. Poruszyła się, lekko, lecz ten ruch sprawił jej wielki ból. Otworzyła leniwi oczy, widziła jak przez mgłe.
- Gdzie ja jestem - szepneła. Przed jej oczami pojawił się Tom.
- Dzięki Bogu, Nicole. Jak się czujesz ? - zapytał Tom, siadając obok .
- Tom gdzie ja jestem ? co się stało ? - nie wiedziała gdzie jest, nic nie pamiętała.
- Jesteś w szpitalu, trafiłaś tu 2 dni temu. Straciłaś przytomność u nas na imprezie - powiedział smutno Tom chwytając ją za reke. Ciepło jego dłoni ogrzewało chłód jej rak.
- Jak to 2 dni temu ? - zapytałam cicho. Była bez sił, nawet mówienie sprawiało jej problem.
- Spałaś. Nicole, ktoś wsypał Ci jakiś narkotyk do drinka. Tak mi przykro - schylił głowę sciskając jej dłoń. Było mu wstyd. Takie zdarzenie na jego imprezie. Gdyby dopilnował wszystkiego , nic by się nie stało.
- To nie Twoja wina.- usmiechneła sie lekko - A gdzie Bill ?
- Posłałem go do domu. Martwił się o Ciebie. Siedział tu przy Tobie cały czas, prawie zasypiał. Niedawno kazałem mu iśc do domu, bo prośby już nie pomagały - oznajmił. Mrukneła tylko i zamkneła oczy. Była wyczerpana. Spokój bił a jej twarzy.
Przyszedł do niej wypoczety. Ona spała. Usiadł na brzegu łóżka i chwycił jej dłoń. Mysli biły się w jego głowie. Był zdezorientowany . Czuł, że ona jest dla niego kimś więcej niz tylko przyjaciółką. Schylił głowe i zaczął cicho śpiewać
Biegnę przez ulice
Przez pustynie aż do Ciebie
Zawieramy nasz pakt:
Będę walczyć za Ciebie a ty za mnie
Na zawsze...
Jak przez mgłe usłyszała głos. Znajomy głos. Szybko rozpoznała osobe, do której on należał. Ze wszystkich sił wyszeptała
Płomienie zaprowadzą mnie do Ciebie
A potem wspólnie zawalczymy 
Walką miłości
Uśmiechnął się. Serce zaczeło mu szybciej bić, był szczęśliwy, że jego przyjaciółka się obudziła. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Bill ..
- Nicole .. muszę Ci coś powiedział - zaczął niepewnie. Bał się tej chwili, bał się , że zostanie odrzucony . Był człowiekiem odważnym, wiele razy spotykał sie z odrzuceniem, lecz ona znaczyła dla niego zbyt wiele i jej odrzucenia nie byłby w stanie przeżyć.
- Bill .. - za wszelką cene chciała mu przerwać. Spojrzał na nią smutnym wzrokiem. Była blada , lecz jemu to nie przeszkadzało, uważał, że jest najpiękniejszą osoba na całym świecie. - Dziekuje, że byłeś przy mnie. Nikt nigdy nie zrobił dla mnei tak wspaniałej rzeczy - wyciągneła ręce przed siebie dając mu znak aby ją przytulił. Nachylił się nad nia i mocno przytulił. Woń jego perfum drażniły jej nozdrza, lecz uwielbiała zapach jego perfum.
- Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie- szepneła mu do ucha a następnie dała całusa w policzek..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*