środa, 2 października 2013

Odcinek 44 - " Tak się cieszę, że was widzę ! "

- Tak ? - spytał niecierpliwiąc się.
- Nie mogę z Tobą jechać .. - odpowiedziała smutnie.
- Aa.. ale jak to ?
- Tommy, nie mogę. Dopiero co odnalazłam Nicole. Muszę do niej jechać, zobaczyć co z nią, nie mogę jej tak zostawić. Sam wiesz, ile czasu jej szukaliśmy - rzuciła z żalem w głosie. Chciała zamieszkać z chłopakiem, lecz ten czas nie był odpowiedni. Najpierw musiała jechać do przyjaciółki.
- Skarbie, ale nie mówię, że wyjeżdżamy już. Trasę kończymy za kilka tygodni, więc jest jeszcze trochę czasu. Chciałem tylko poinformować, a także zapytać czy ze mną zamieszkasz - wytłumaczył spokojnie. Westchnęła głośno .
- Tom, chciałabym z Tobą zamieszkać i to bardzo, lecz nie jestem w stanie Ci na dzień dzisiejszy odpowiedzieć czy zamieszkam z Tobą. Będę się starała przekonać Nicole, aby wróciła z nami do Niemiec. Nie zostawię jej samej, dobrze o tym wiesz..
- Ehh.. dobrze kochanie, rozumiem. Ale przecież Nicole mogłaby zamieszkać z nami - rzucił szybko.
- Tom, czy Ty myślisz, że ona będzie chciała mieszkać z Billem ? Skarbie, oni się rozstali. Minęło pół roku - powiedziała smutno. W głębi serca miała nadzieję, że przyjaciółka zmieni decyzję i ponownie zwiąże się z Billem, lecz nie miała pewności, że chłopak będzie chciał do niej wrócić.
- Racja .- odrzekł smutno. Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie.
- Tommy, Aniołku muszę kończyć. U nas zbliża się 22 a jeszcze muszę wziąć prysznic i w końcu się wyspać - powiedziała pośpiesznie
- Dobrze Skarbie i proszę Cię, jak już będziecie u Nicole, wyślij mi jej adres - poprosił słodkim głosem.
- Ok Tommy. Dobranoc - pożegnała się .
- Pa Tosia. Kocham Cię ! - dodał czułym tonem.
- Też Cię kocham wariacie ! - odrzekła radośnie po czym odłożyła telefon rozłączając się. Spojrzała na zasunięte walizki. Szczęście biło z jej wnętrza. Była szczęśliwa, że w końcu będzie mogła porozmawiać, przytulić się do swojej przyjaciółki. Bardzo za nią tęskniła. Uśmiechnęła się pod nosem i wyszła do łazienki, gdzie chciała wziąć gorący prysznic , a następnie zasnąć jak najszybciej, aby następnego dnia zobaczyć Nicole.

Słońce uwalniało swoje promienie oświetlając cały świat. Na drzewach, ławkach, chodnikach znajdował się biały puch, który delikatnie rozwiewał wiatr. Biegała po domu poszukując swoich wszystkich kart dotyczących leczenia . Własnie wychodziła na kolejne konsultacje z kardiologiem, a następnie miała mieć badania USG. Szybko zebrała małą książeczkę oraz teczkę z wynikami badań i wrzuciła do torebki. Założyła kozaki, wokół szyi zawinęła gruby szalik, a na siebie założyła ciepłą kurtkę. Zamykając drzwi mieszkania , wyruszyła na przystanek. Szła szybko, gdyż i tak była już spóźniona. Nie musiała długo czekać na tramwaj, ponieważ gdy stanęła pod wiatą tramwaj zatrzymał się. Weszła do środka i usiadła wygodnie na małym granatowym fotelu. Dzień nie zapowiadał się dobrze. Od rana serce pobolewało ją, oraz kuło ją w klatce piersiowej. Wzięła leki, które dostała od lekarzy, ale bała się o ich wpływ na dziecko. Zaczynał się 6 miesiąc , więc chciała jak najlepiej , przez całą ciąże dbać o swoje maleństwo.
Po 40 minutach stała przed drzwiami szpitala. Nie lubiła tu chodzić, gdyż zawsze bała się wyników badań, lecz zawsze miała nadzieję, że jednak coś się polepszyło. Wchodząc do wielkiego hallu skierowała się w kierunku windy, która szybko zjechała na dół i otworzyła się przed dziewczyną.
Wolno weszła do środka naciskając odpowiedni guzik. Winda ruszyła, a ona stała przeglądając się w lustrze znajdującym się w wnętrzu dźwigu. Jej brzuch był już dużego rozmiaru, co sprawiało trudność z siadaniem, a także wstawaniem z łóżka, czy też krzesła. Drzwi windy otworzyły się, więc dziewczyna ruszyła w stronę gabinetu kardiologa. Zdziwiła się, gdy zastała pustą poczekalnie. Nie myśląc nic, podeszła i lekko zapukała. Po chwili usłyszała pozwolenie, więc weszła do środka.
- Witam Pani Fildman, widzę, że maleństwo rośnie - przywitał się mężczyzna z uśmiechem na twarzy ściskając dłoń dziewczyny.
- Ah tak Panie Doktorze, maleństwo rośnie z dnia na dzień i co raz bardziej rozrabia - zaśmiała się dziewczyna/
- To dobrze, przynajmniej wiemy, że nie ma żadnych komplikacji, Proszę usiąść - powiedział miło mężczyzna wskazując dziewczynie fotel stojący naprzeciwko biurka. Jak jej kazał, tak zrobiła. Mężczyzna wyciągnął białą teczkę i otworzył ją wyciągając kilka kartek. Na nos założył czarne okulary i zaczął przesuwać oczami z lewej do prawej strony. Dziewczyna wpatrywała mu się z uwaga, cierpliwie czekając na wyniki badań.
- Więc.. Pojawiło się zwolnienie czynności przedsionków, a jednocześnie akcja serca zwolniła sie kolejny raz. Leki, które pani podawaliśmy przez ten okres, nie mają już tak silnego działania, jak na początku leczenia. Teraz będziemy podawać pani atropinę, aby przyśpieszyć czynność przedsionków, a także dostanie pani tak jakby sterydy, aby serce zaczęło bić szybciej. Lecz to nie wszystko. - zakomunikował poważnym głosem, patrząc dziewczynie w oczy. Fala gorąca zalała jej ciało. Denerwowała się . Spojrzała na mężczyznę pytająco, czekając na jego odpowiedź.
- Pani Nicole, będziemy starać się utrzymać Pani serce w jak najlepszym stanie do końca ciąży, lecz niestety, gdy tylko Pani urodzi, będziemy musieli Panią przekierować na badania do Stanów Zjednoczonych - powiedział.
- Jak to ? Czemu ? - zaczęła pytać zszokowana.
- Niestety w Polsce nie jesteśmy w stanie powiedzieć co się dzieje z Pani sercem. Zrobiliśmy wszelkie badania, na podstawie których dobraliśmy dla pani odpowiednie leki, lecz stan pani serca nie polepsza się. Mamy zaprzyjaźnionych lekarzy kardiologów w jednym z najlepszych szpitali w Stanach, więc będzie Pani pod dobrą opieką. Ale to nie wszystko. Jeśli po sterydach , stan Pani serca nie polepszy się, będzie czekał Panią bardzo poważny zabieg. - powiedział najspokojniej jak tylko mógł, lecz to nie pomogło. Dziewczyna siedziała przerażona tym co ją czeka.
- Pp.. panie doktorze, a.. ale jaki zabieg  ? - wydukała .
- Wiem, że to co powiem będzie dla Pani wielkim szokiem i nie powinienem tego mówić ze względu na to, że jest Pani w ciązy, lecz lepiej aby Pani wiedziała o tym wcześniej. Zabieg będzie polegał na wszczepieniu nowego serca - poinformował. Dziewczyna wyrzuciła oczy na doktora i oparła się o oparcie. Tego wszystkiego było za wiele jak na jeden dzień. Była przerażona tym wszystkim. Nie mieściło jej się to w głowie.

Cały dzień chodziły zdenerwowane. Kilkanaście razy sprawdzały swoje bagaże upewniając się, że niczego nie zapomniały. Były podekscytowane, a zarazem zestresowane spotkaniem. Siedziały w fotelach samolotu czekając na start.
- Strasznie sie denerwuję - rzuciła Tośka poprawiając się nerwowo w fotelu.
- Tosiu nie denerwuj się. W końcu po 6 miesiącach spotkamy się z nasza ukochaną Nicole - wydusiła Kamila powstrzymując łzy.
- Nie wiem czego mamy się spodziewać. - szepnęła Tośka wbijając wzrok w małe okienko.
- Bardzo prosimy o zapięcie pasów. Samolot wystartuję za 2 minuty. Dziękuję - rozległ się głos stewardessy w głośnikach. Szybkim ruchem reki , wokół bioder zatrzasnęły czarny pas. Spojrzały na siebie uśmiechając się. Poczuły lekkie szarpnięcie.
- O matko ! - wydyszała spanikowana Tośka. Kamila widząc przerażenie dziewczyny, ścisnęła jej dłoń, chcąc uspokoić dziewczynę. Po chwili samolot wystartował powodując lekkie kołysanie się. Dziewczyna zamknęła oczy chcąc aby to wszystko skończyło sie jak najszybciej. Po chwili poczuła ulgę. Lekko poniosła powieki.
- Już Tosiu, spokojnie. Już lecimy - powiedziała spokojnie Kamila uśmiechając się lekko do dziewczyny.
- Jak dobrze - odrzekła z ulgą dziewczyna. Cała drogę zastanawiała się jak zacząć rozmowę. Czy ochrzanić ją za tak nagłe zniknięcie, czy rzucić się na szyję z radością.
- Tosia ! Tosia ! - zerwała się nagle patrząc nieprzytomnie na siedzącą obok Kamilę.
- Tssaak ? - spytała poprawiając włosy.
- Wstawaj śpiochu, zaraz lądujemy - rzuciła radośnie Kamila. Dziewczyna zorientowała sie, że zasnęła i nawet nie zauważyła kiedy. Po 15 minutach wychodziły już z wielkiej , białej maszyny.
- Tosia spokojnie, juz wylądowaliśmy - Kamila starała uspokoić się przerażoną dziewczynę.
- Nienawidzę samolotów ! - rzuciła z grymasem na twarzy i ryszyły na lotnisko, aby odebrać bagaże. Ruszyły w kierunku czarnej taśmy, na której znajdowały się bagaże. Wzięły swoje walizki i ruszyły ku drzwiom. Zimny podmuch wiatru zmroził ich ciepłe policzki. Rozglądnęły się dookoła w poszukiwaniu taksówki. Na pobliskim parkingu srebrny samochód. Ruszyły ku niemu. Kierowca schował ich bagaże do bagażnika i usiadł za kierownicą.
- Gdzie panią zawieść ? - spytał przyjacielskim tonem starszy mężczyzna.
- Na Gołębią, proszę - rzuciła Kamila uśmiechając się do mężczyzny. Kiwnął głową i ruszył. Po 20 minutach drogi były już na miejscu. Stały przed kamienicą z walizkami obok nóg, wpatrywały się w budynek.
- Co za miejsce - syknęła Tośka z irytacją . Nie podobało jej się to w jakim miejscu mieszka jej przyjaciółka.
- Tosiu , nie ważne jak to wygląda, ważne że Nicole ma gdzie mieszkać - skarciła ją Kamila.

Leżała na sofie oglądając telewizję. Emocje opadły po dzisiejszych wiadomościach. Już dawno przyjęła do siebie to, że jej serce jest co raz słabsze. W środku, wiedziała , że prędzej czy później będzie musiała przejśc taki zabieg chcąc żyć dalej, lecz jednak miała nadzieję na poprawę. Wgapiała się beznamiętnie w ekran telewizora, gdy nagle dzwonek do drzwi rozległ się po mieszkaniu. Podparła się o oparcie sofy i wstała. Spojrzała na zegarem. Zbliżała się 18
- Kogo tu przywiało ? - szepnęła sama do siebie kierując sie ku drzwiom. Przekręciła zamek i otwarła je. Zamarła. W tym momencie serce nie potrzebowało atropiny, chciało wyskoczyć jej z piersi.
- Mama ? Tośka ?! - psiknęła radośnie po czym rzuciła się im na szyję.
- Nicole - szepnęła czule matka tuląc swoją córkę. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Wprowadziła je do mieszkania zamykając drzwi.
- Niki ... - szepnęła Tośka zakrywając usta dłonią. Matka patrzyła na dziewczynę z lekkim zdziwieniem. Dziewczyna patrzyła raz na przyjaciółkę , raz na matkę nie odzywając się.
- Nicole .. - powiedziała matka ze łzami w oczach. Podeszła do dziewczyny i delikatnie położyła dłoń na brzuchu, po czym spojrzała dziewczynie w oczy. Po policzku Nicole spłynęła słona łza.
- Tak mamo, zostaniesz babcią - wydusiła powstrzymując łzy. Kamila uśmiechnęła sie szeroko kładąc dłoń na ustach.
- Który to miesiąc ? - odezwała się w końcu Tośka . Kamila oderwała sie od dziewczyny .
- Zaczyna się 6 - odpowiedziała wycierając łzy. Tośka nie mówiąc nic, podeszła i przytuliła dziewczynę. Gdy się oderwały, Nicole wprowadziła je do salonu. Zrobiła herbaty i wszystkie razem usiadły przy stole.
- Tak się cieszę, że was widzę ! - rzuciła brunetka uśmiechając się szeroko.
- Nawet nie wiesz jak my się cieszymy. Boże Nicole dlaczego Ty tak nagle zniknęłaś ?! Czemu nie dawałaś znaku życia ? Wiesz jak się martwiłyśmy ! - rzuciła Kamila ...

****************
Odcinek troche krótki, lecz jeśli tylko dam radę , to jeszcze DZIŚ dodam kolejny ! ;D taka promocja dnia hah ;d

3 komentarze:

  1. No pięknie, już dużo nie brakuje żeby się spotkali. Jak Tosia powie Tomowi, że zostanie wujkiem, a mam nadzieje, że powie... A ta operacja w Stanach, i ten ich dom... wszystko układa się jak trzeba, tylko jeszcze ten jeden mały acz tak ważny szczegół, muszą być razem. Czekam na obiecały kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wrescie dolecialy i moze wrescie Bill dowie sie o dziecku pasowaloby juz mu powiedziec i nawet dobrze ze moze wyleciec do stanow moze sie spotkaja i wroca do siebie. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko zaczyna się chyba układać. A Bill dalej nie wie, że jest tatusiem ;D Czekam aż się dwie z niecierpliwością. haha... Mam jutro spr. z histy i zamiast się uczyć patrzę co chwilę czy jest odcinek xD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*