sobota, 12 października 2013

Odcinek 48 - " Pora wyjeżdzać .. "

Kochanii ! Zbliżamy się do końca opowiadania ;pp  Ahh jak to szybko zleciało .. no cóż, pomysły na kolejne opowiadania są, więc nie ma sie co martwić ;p Zapraszam do czytania ;)

******************

- Tak ? - spytała niepewnie patrząc na smutna rodzicielkę
- Nie możemy dłużej czekać. Musimy Panią przekierować na leczenie do Stanów. Nie jesteśmy w stanie nic zrobić - odpowiedział spokojnie po czym w ciszy opuścił salę. Zapanowała cisza. Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć. Bała się wyjazdu, nie z powodu języka, gdyż znała go bardzo dobrze, lecz bała się tego, że nie odnajdzie się w tak dużym kraju. Czekała ją kolejna przeprowadzka na nieznane jej ziemie. Nowi ludzie, nowe miasto, nowy dom, nowe otoczenie i ... może nowe życie ?
- Rozmawiałam wczoraj z Twoim lekarzem i prosił abyś jak najszybciej rozpoczeła tam leczenie, bo tak będzie najlepiej i dla Ciebie i dla maleństwa - rzekła cichym głosem wpatrując się błagalnym wzrokiem w córkę. Nicole westchnęła ciężko i opadła na łóżko.
- Wiem mamo. Porozmawiam z nim dziś i wypytam go o szczegóły - rzuciła cicho wlepiając swój wzrok w biały sufit sali.
- Dobrze. Nicole, skarbie musze iść, gdyż Johan na dziś przyjechać, ale wrócę do Ciebie. Potrzebujesz czegoś ? Co Ci przywieźć ? - spytała uśmiechając się do córki.
- Niczego mi nie trzeba mamo. Widzę, że przywiozłaś tu coś, więc nic więcej nie potrzebuje - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
- No dobrze, ale jeśli byś miała na coś ochotę to dzwoń - powiedziała Kamila wstając z łóżka.
- Tak, wiem mamo - rzuciła radośnie Nicole
- To do zobaczenia kochanie - rzekła rodzicielka żegnając się z córką buziakiem w policzek.
- Pa - odpowiedziała dziewczyna, a gdy matka zniknęła za drzwiami, opadła na łóżku. Miała dość siebie i swojego życia. Przez swoją głupią troskę zniszczyła życie wszystkim osobom, które tak bardzo kochała. To przez nią cierpiał Bill, to przez nią rozpadł się związek Tosi i Toma. Nienawidziła siebie. Chciała dla nich jak najlepiej, chciała aby byli szczęśliwi, nie chciała być dla nich ciężarem, nie chciała aby zamartwiali się, chciała dla nich jak najlepiej, ale wyszło zupełnie inaczej. Cisza panująca w sali dobijała ją jeszcze bardziej. Chciała zniknąć z tego świata, ale nie mogła. Miała córkę, której za niecałe 3 miesiące ma pokazać świat. W tym momencie poczuła jak dziecko porusza się, tak jakby wyczuwało złe samopoczucie matki i chciało ją pocieszyć. Uśmiech sam wdrapał się na jej twarz.
- Nie mogę się doczekać dnia, w którym Cię zobaczę księżniczko - szepnęła uśmiechnięta głaszcząc swój brzuch.

Trzeci dzień siedziała na sofie w mieszkaniu swojej przyjaciółki z twarzą schowaną w dłoniach. Płakała jak małe dziecko. Nie mogła zrozumieć zachowania Toma. Zostawił ją nie podając żadnego powodu, nie uzasadnił jego decyzji.
- Przecież jeszcze 2 tygodnie temu chciałeś ze mną zamieszkać Kaulitz - szepnęła sama do siebie wpatrując się w jego zdjęcie i wybuchnęła płaczem. Próbowała się z nim kontaktować, lecz pd nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy. Odciął sie od niej kompletnie. Miała dość tego wszystkiego. Chciała się dowiedzieć co takiego zrobiła, że posunął się do czegoś takiego. Chwyciła swój telefon i szybko wybrała odpowiedni numer.
- Cześć Tosia, stało się coś ? - usłyszała zmartwiony głos młodszego z bliźniaków.
- Billy .. - zaczęła, lecz emocje uniemożliwiały jej rozmowę. Wybuchnęła płaczem.
- Heeeej Tosiaa, spokoojnie, nie płacz - Bill starał się ją uspokoić, lecz ona nie potrafiła tego zrobić. Od 3 dni tylko płaczę i nie może pogodzić sie z decyzją Toma.
- Billy .. czemu ? - wydusiła jedno pytanie, po czym kolejny raz po jej policzkach spłynęły strumienie słonych łez. W słuchawce usłyszała westchnienie przyjaciela.
- Nie wiem kochana, naprawdę nie mam pojęcia dlaczego tak zrobił, ale wiem, że nadal Cię kocha i to bardzo mocno i to widać. Chodzi podtruty cały czas, wścieka się na wszystkich mimo tego, iż nikt nic mu nie zrobił. Mówi, że ma złe dni, ale ja wiem, że to nieprawda. - powiedział smutno. Dziewczyna starała się opanować łzy, a gdy się jej to udało , zaczęła mówić.
- Jakby mnie kochał , to by mnie nie zostawił ..
- Tosia on Cię kocha ! Nigdy się tak nie zachowywał. Żyję z nim od 22 lat i wiem jaki był kiedyś, a jaki jest teraz. Odkąd Cię poznał , zmienił się nie do poznania. - na te słowa dziewczynie zrobiło się ciepło na sercu. Po chwili czarnowłosy dodał - Ale porozmawiam z nim i wyciągnę od niego wszystko.
- Dzięki Bill - szepnęła, a łzy ponownie napłynęły do jej oczu i kilka kropel spłynęło po jej policzku.
- Postaram się wam pomóc - odpowiedział spokojnie - Tosiaa ..
- Tak ? - rzuciła krótko pociągając nosem.
- Co tam u Nicole ? - spytał, a dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie spodziewała sie tego pytania. Wzięła głęboki wdech.
- Jest w szpitalu .. - odpowiedziała cicho, mając nadzieje, że chłopak tego nie usłyszy.
- Jak to w szpitalu ? Co się jej stało ? Jak się czuje ? To coś poważnego ? - spanikowany zasypywał ją pytaniami.
- Źle się czuła, a 3 dni temu zemdlała. Robią jej różne badania - odpowiedziała po chwili. Sama nie wiedziałam dlaczego nie powiedziała mu prawy. Nie miała się czego bać, przecież i tak by się dowiedział, w końcu podała mu jej adres. Jednak zrozumiała, że to nie od niej powinien się dowiedzieć, a od samej Nicole.
- Czy wszystko z nią dobrze ? - spytał zmartwiony.
- Tak, dziś ją odwiedzę ..
- Daj mi znać jak ona się czuje - odrzekł błagalnym tonem.
- Dobrze - odpowiedziała. Porozmawiała z wokalistą jeszcze chwile, lecz chłopcy przygotowywali się na próbę przed koncertem, więc Bill musiał kończyć. Rzuciła swój telefon w kąt sofy i wybuchnęła płaczem. Niczego się nie dowiedziała, co dobiło ją jeszcze bardziej.

Leżała wygodnie na szpitalnym łóżku oglądając telewizję w oczekiwaniu na wizytę lekarza. Musiała z nim porozmawiać na temat jej wyjazdu. Chciałam wypytać go o szczegóły. Chciała mieć tę rozmowę z głowy. Z butelką soku bananowego w ręce wpatrywała się w ekran. Właśnie leciał jej ulubiony serial.
- Widzę, że lepiej się Pani czuje - powiedział przyjaznym głosem mężczyzna wchodząc do sali.
- Ah tak, czuję sie o niebo lepiej - odrzekła z uśmiechem przenosząc na niego wzrok. Przysunął małe krzesełko do łóżka, a następnie usiadł na nim,
- Chciała Pani ze mną porozmawiać. Słucham Panią - rzucił z uśmiechem.
- Ah tak -rzekła odkładając butelkę na małą półeczkę, znajdującą się obok łóżka i spojrzała na mężczyznę.
- Panie doktorze, jak chciałabym się dowiedzieć do jakiego szpitala mnie przenosicie, gdzie ten szpital jest, do jakiego lekarza mam się zgłosić ? - powiedziała  poważną miną. Lekarz spojrzał na nią uważnie i splótł dłonie.
- Pani Nicole, mamy zaprzyjaźnionych kardiologów w Mount Sinai Hospital. Jest to jeden z najlepszych szpitali w Nowym Jorku , ten akurat znajduję się na Manhattanie. Zajmie się Panią najlepszy kardiolog w Nowym Jorku, a zarazem mój dobry przyjaciel Anthony Evans. My wyślemy do niego całą kartotekę , więc proszę się o nic nie martwić - odpowiedział. Dziewczyna w głębi duszy ucieszyła się, lecz jednak bała się leczenia.
- Dziękuję Panu bardzo, za to co Pan dla mnie zrobił - z uśmiechem na twarzy zwróciła sie do mężczyzny.
- Ależ Pani Nicole, nie ma za co dziękować. Zdrowie a tym bardziej życie naszych pacjentów jest dla nas najważniejsze i zrobimy wszystko, aby cieszyli się nim - odpowiedział radośnie.
- Jestem Panu bardzo wdzięczna . Panie doktorze mam jeszcze jedno pytanie - rzekła poprawiając sie na łóżku.
- Słucham ? ..
- Kiedy wyjdę ze szpitala ? - zapytała z uśmiechem. Zaśmiał się po czym odpowiedział.
- Na razie to musi Pani odpoczywać. Nie może się Pani denerwować ani przemęczać. Zostanie Pani tu jeszcze 2 dni, a my zrobimy wszystkie dodatkowe badania. Za godzinę ma Pani USG - poinformował uśmiechając się.
- Pamiętam, pamiętam - rzuciła radośnie.
- Niech Pani odpoczywa, a za godzinę przyjdzie tutaj pielęgniarka i zaprowadzi panią na badania - rzekł serdecznym tonem.
- Dziękuję - odpowiedziała i pożegnała sie z lekarzem. Ponownie wbiła swój wzrok w ekran telewizora, jednak nie mogła skupić się na serialu, zaczęła zastanawiać się jak ona sobie z tym wszystkim poradzi. Spojrzała na swoją prawą dłoń. Na palcu serdecznym nadal widniała obrączka , którą założył Bill dzień przed jego wyjazdem. Nie ściągnęła jej ani razu i nie miała takiego zamiaru. Mimo upływających dni, ona kochała go równie mocno.

Wszedł do swojego pokoju i opadł zmęczony na łóżko. W tym momencie marzył o tym, aby zasnąć. Był wyczerpany, a zarazem szczęśliwy. Dali naprawdę bardzo dobry koncert. Ich obecność, miłość do muzyki, która tworzyli, sprawiała, że nabierał chęci do życia, wtedy wiedział dla kogo ma żyć. Uwielbiał swoich fanów. To oni dają mu motywację do tworzenia. Na wspomnienia wspaniałego koncertu , uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Zebrał resztki sił i wstał z łóżka. Pozbył się kurtki, koszulki i wszystkich ozdób i w samych spodniach ruszył ku łazience. Gdy tylko pozbył się dolnej części garderoby, wszedł pod prysznic ciesząc się chwilą przyjemności. Zamknął oczy i starał się rozluźnić, odprężyć. Ciepłe krople wody delikatnie muskały jego napięte mięśnie, zmęczone ciało.
- Tego mi własnie było trzeba - powiedział pod nosem ciesząc się chwilą. Po kilkunastu minutach, z uśmiechem na twarzy wyszedł spod prysznica. Owinął się białym puchowanym ręcznikiem i wyszedł do sypialni. Wyjął z walizki czarne bokserki i założył je na siebie. W samej bieliźnie ruszył w stronę łóżka , lecz jego plany pokrzyżowało pukanie do drzwi. Z grymasem na twarzy ruszył w ich stronę. Otworzył je delikatnie, a za nimi stał załamany Tom. Widząc łzy na jego policzkach, wokalista szybko wciągnął go do pokoju.
- Tom co sie stało ? - zapytał zmartwiony. Gitarzysta wbił w niego swoje czekoladowe oczy i rzucił mu sie na szyję wybuchając płaczem. Tak, Tom Kaulitz płakał. Bill mocno go do siebie przytulił.
- Co się dzieje ? -szepnął do ucha wokalista. Tom oderwał się od niego i spojrzał mu prosto w oczy.
- Teraz wiem jak się czułeś , gdy Nicole Cię zostawiła. - wydusił po czym opadł na długą skórzaną sofę. Bill usiadł obok niego i objął brata ramieniem. Byli dojrzałymi chłopakami, lecz nigdy nie wstydzili się swoich uczuć. Ufali sobie bezgranicznie i oprócz tego, że byli braćmi, byli tez najlepszymi przyjaciółmi. Łączyła ich więź, której żadna inna nie dorówna.
- Tommy to dlaczego to zrobiłeś ? - zapytał smutnym tonem Bill.
- Nie chcę być z kimś kto okłamuje mnie i mojego brata - rzucił. Wokalista westchnął ciężko i przyciągnął brata do siebie. Tuląc go pozwolił mu na wylanie swoich łez.
- Wyjedźmy stąd Billy - wyszeptał gitarzysta. Młodszy Kaulitz spojrzał na niego lekko zdziwiony, gdyż jeszcze niedawno , gdy sam wyszedł z propozycją przeprowadzki, Tom był przeciwny temu.
- Jesteś pewien ? - spytał , na co Tom kiwnął głową potwierdzająco, a po jego policzku spłynęła kolejna słona łza. Bill przytulił go mocno chcąc dać mu schronienie przez wszelkim cierpieniem. Rzadko widywał swojego brata w takim stanie. Tom był zawsze silniejszy psychicznie.
- Za dwa tygodnie kończymy trasę. Pojedziemy do Polski, abym mógł wytłumaczyć sobie to wszystko z Nicole, a następnie wrócimy do naszego nowego domu i zaczniemy wszystko od początku Tommy - szepnął czule do ucha brata, ściskając go jeszcze mocniej.

Minęły dwa tygodnie od przyjazdu ze szpitala. Dziewczynie zrobiono badania, które wskazywały lepszą poprawę , jednakże z leczenia w Stanach nie można zrezygnować. Stała przed szafą w sypialni pakując rzeczy do walizki. Czuła się okropnie opuszczając to miejsce. Przywiązała się do niego, do ludzi poznanych w Krakowie. Polubiła nawet upierdliwego sąsiada z góry, a najbardziej polubiła Kasię, koleżankę z pracy. Zaprzyjaźniły się, dlatego trudno było jej się z nią rozstać. Ze łzami w oczach układała wszystko do czarnej walizki. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - rzuciła nie przerywając czynności. Drzwi lekko zaskrzypiały otwierając się, a przed jej oczami pojawiła się smutna blondwłosa Kasia.
- Cześć Niki , jak się czujesz ? - rzuciła smutno siadając na łóżku. Dziewczyna spojrzała na nią beznamiętnie i włożyła koszulkę do walizki.
- Czuję sie okropnie. Nie chce stąd wyjeżdżać , ale muszę. Życie jest dla mnie ważniejsze, muszę w końcu wychować córkę - odpowiedziała i sięgnęła po kolejną rzecz do ułożenia.
- Masz rację. Pomóc Ci ? - spytała uśmiechając sie lekko .
- Jeśli chcesz - rzuciła Nicole. Kasia podeszła do dziewczyny i wyjęła koszulkę i zaczęła ją składać, a po chwili włożyła do walizki.
- Powiedz mi kochana kiedy wylatujesz ? - spytała blondynka zerkając na przyjaciółkę.
- Jutro o 12:30 mam wylot - odpowiedziała smutno i wrzuciła koszulkę do środka .
- Będzie nam Ciebie brakowało. Kto będzie nas rozśmieszał w salonie ? - zaśmiała się Kasia.
- Oj znajdziecie sobie kogoś na zastępstwo. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem Nicole.
- No co Ty, drugiej takiej Nicole nie będzie - rzekła blondynka. Zapadła cisza.
- Ehh.. mi też was będzie brakowało - dodała po chwili podłamana. Kasia widząc smutną minę przyjaciółki, przytuliła ją mocno. Nicole posłała jej lekki uśmiech i kontynuowały czynność w milczeniu. Gdy spakowały wszystkie rzeczy, zbliżała się godzina 23.
- Dzwoń do mnie i ślij kartki ! - powiedziała żartobliwie Kasia ubierając kurtkę .
- Będę dzwonić codziennie - odpowiedziała z uśmiechem Nicole.
- Oo Kasia , a Ty już wychodzisz ? - spytała Kamila wychodząc z kuchni.
- Tak Pani Kamilo, jest późno, a przecież musicie odpocząć - odpowiedziała z uśmiechem blondynka zawijając szalik wokół szyi. Niestety tego roku zima jest naprawdę ciężka.
- Może Cię podwieźć ? Nie będziesz szła w taką pogodę - zaproponowała rodzicielka Nicole.
- Nie, nie trzeba, dam radę - zaprzeczała skrępowana Kasia.
- Słonko mama ma racje. Jest późno , a nie wiadomo kogo można spotkać o tej porze. - rzuciła Nicole popierając zdanie matki.
- Naprawdę nie trzeba - upierała sie przy swoim blondynka, jednak została uciszona. Dziewczyny pożegnały się, a Kamila oznajmia , że za niedługo wróci. Nicole wróciła do swojego pokoju . Spojrzała w lustro wiszące obok szafy i zaczęła sie przyglądać. Zmieniła się. Twarz napuchnięta od leków, brzuch był co raz większy, jej kasztanowe włosy sięgały pasa, a z jej piwnych oczy wybył ten specyficzny blask, który hipnotyzował Billa. Odetchnęła głośno, po czym pozbyła się dresu i włożyła wygodna piżamę. Ze zdjęciem w ręku ułożyła się wygodnie na łóżku. Wpatrując się w uśmiechniętego wokalistę zatapiała się w krainie marzeń, kierując tam swoje najskrytsze pragnienia. Po chwili zasnęła.

Promienie porannego słońca wkradły sie do jej pokoju, drażniąc delikatnie jej powieki . Delikatnie otworzyła oczy chcąc sprawdzić, która godzina. Była zaledwie 2 minuty po 6, a ona juz nie spała. Twierdząc, iż nie ma sensu nadal leżeć, postanowiła zrobić sobie śniadanie. Wstając z łóżka przeciągnęła sie delikatnie chcąc rozluźnić wszystkie mięśnie, po czym ruszyła do kuchni.
- Witaj kochanie , jak się spało ? - spytała radośnie Kamila popijając kawę
- Bardzo dobrze, a Ty jak spałaś ? - zapytała nalewając sobie herbaty do kubka.
- Bywało lepiej - zaśmiała się Kamila i upiła łyk kawy. W tym momencie do kuchni weszła zaspana Tośka.
- Doobryy - powiedziała ziewając . Nicole zaśmiała sie na widok przyjaciółki.
-Ejj to moje ! -  rzuciła Nicole, gdy Tośka zaczęła pić jej herbatę.
- Sorki - odpowiedziała i zrobiła dla siebie po czym usiadła obok Nicole.
- Jesteście spakowane ? - zapytała po chwili Kamila upewniając się
- Tak - odpowiedziały równocześnie, a po chwili zaczęły się śmiać
Humor dopisywał wszystkim tego ranka. Zjadły śniadanie śmiejąc się i wygłupiając po czym nadszedł czas na przygotowanie się do wyjazdu. Nicole ubrana w ciepłe , materiałowe czarne rurki i szary , długi sweter wyszła z pokoju ciągnąc za soba walizkę.
- Czy Ty zgłupiałaś ? Daj mi to - wyskoczyła Kamila z kuchni odbierając dziewczynie uchwyt walizki.
- Mamo daj spokój, ona nie jest ciężka - próbowała przekonać matkę.
- Nicole , nie pyskuj ! - rzuciła, a dziewczyna poczuła się jak 14latka.
- Gotowe ? - spytała Tośka wychodząc z łazienki.
- Tak - odpowiedziały razem Nicole z rodzicielką.
- Taksówka już jest - rzuciła Tośka spoglądając przez okno.
- Pora wyjeżdżać - rzekła Nicole sięgając po swoją kurtkę . Włożyła puchowane kozaki, założyła kurtkę, a wokół szyi zawinęła gruby szal. Tośka z Kamilą także były gotowe. Wyszły z mieszkania ze wszystkimi bagażami. Nicole po raz ostatni zamykała swoje mieszkanie. Poczuła dziwne ukłucie w sercu i ogarnął ją smutek. Nie chciała sie rozstawać z tym miejscem, ale życie było ważniejsze. Kierowca taksówki pomógł im spakować walizki do bagażnika , a one wsiadały do samochodu, gdy usłyszały czyjeś wołanie.
- Kasia ? - rzuciła zaskoczona Nicole widząc blondwłosą dziewczynę biegnącą w jej stronę.
- Nie pozwoliłabym Ci wyjechać bez pożegnania - odpowiedziała zdyszana uśmiechając się.
- Będe za Tobą tęsknić - powiedziała Nicole tuląc się do Kasi.
- Ja za Tobą też. Dzwoń do mnie! - rzuciła błagalnym tonem nie odrywając się od dziewczyny.
- Obiecuje, że będę dzwonić - odpowiedziała Nicole odrywając sie od przyjaciółki.
- Do zobaczenia Nicole - powiedziała Kasia , a oczach Nicole stanęły łzy.
- Pa Kasiu, Pa ! - odrzekła wsiadając do samochodu. Taksówka ruszyła, a Nicole wbijała wzrok w szybę wpatrując sie i machając do oddalającej się blondynki. Gdy Kasia zniknęła z pola widzenia, Nicole zrezygnowana oparła się o siedzenie .
- Będzie dobrze skarbie - szepnęła Kamila posyłając jej uśmiech. Przez cała drogę na lotnisko milczały. Po 20 minutach były już na miejscu. Kierowca wyciągnął bagaże a Kamila wręczyła mu pieniądze z wysokim napiwkiem. Mężczyzna z uśmiechem na twarzy podziękował i odjechał. Każda chwyciła swój bagaż i ruszyły do środka. Przeszły odprawę bez większych problemów i teraz czekały jedynie na wylot. Gdy nadeszła pora wejścia do samolotu, w oczach Tośki pojawiło się przerażenie, co szybko wychwyciła Nicole.
- Tosia, spokojnie, dasz radę !
- Łatwo Ci mówić - odpowiedziała z przerażeniem i ruszyła po metalowych schodkach. Nicole uśmiechnęła sie pod nosem i ruszyła za przyjaciółką. Zajęły przydzielone im miejsca i oczekiwały na start.

Siedział zdenerwowany w taksówce nie mogąc sie doczekać spotkania. Sam nie wiedział czego ma się spodziewać. Minęło ponad 6 miesięcy , więc wiele mogło się zmienić. Co jeśli drzwi otworzy mu mężczyzna mówiąc, że nie ma jego żony ? Sam nie wiedział co może go czekać, jednakże niecierpliwił się. Chciał jedynie wytłumaczyć to wszystko co sie stało.
- Mógłby pan jechać szybciej ! - poganiał kierowce w języku angielskim. Nie znał polskiego chociaż dziewczyna wiele razy chciała go nauczyć. Teraz żałował, że nie spróbował. Kierowca spojrzał na niego w lusterku i przyśpieszył. Serce chłopaka zaczęła szybciej bić omal nie wyrywając mu się z piersi. Jechali szybko, a jemu droga ciągnęła sie niemiłosiernie.
- Bill, spokojnie - odezwał się Tom widząc zdenerwowanego brata.
- Jestem spokojny - wydusił uśmiechając się blado.
- Tak, właśnie widzę. Kręcisz się i wiercisz tak, że zaraz zrobisz dziurę w siedzeniu - zaśmiał się Tom, na co wokalista przesłał mu morderczy wzrok. Gitarzysta zamilkł nie przestając się uśmiechać. Zapanowała cisza.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział kierowca po polsku i zatrzymał pojazd. Chłopcy spojrzeli na siebie widząc ceglaną kamienice.
-Dziękuje - zwrócił sie Bill do kierowcy wręczając mu pieniądze po czym wyszedł z samochodu. Stał przed kamienicą wpatrując się w nią. Nie spodobała mu się. Wyglądała tak jakby nie była zamieszkiwana przez nikogo.
- Ona tu mieszka ? - spytał zszokowany Tom nie odrywając wzroku od budynku.
- Gołębia 14/2 , taki adres dostałem - odrzekł Bill i ruszył w stronę drzwi.
- Gdzie Ty idziesz ? - spytał Tom wpatrując się w brata.
- Jak to gdzie ? Do środka - odparł i wszedł do środka. Skierował się na drugie piętro i stanął przed drzwiami. Poczuł , że jego nogi są jak z waty, serce chce mu wyrwać pierś, a zdenerwowanie bierze górę . Wziął głęboki oddech i wcisnął dzwonek. Czekał i czekał, lecz nikt nie otworzył. Zadzwonił jeszcze raz, lecz sytuacja się powtórzyła.
- Może to nie to mieszkanie ? - odrzekł Tom opierający sie o barierki.
- Na pewno to - odpowiedział szybko Bill i kolejny raz wcisnął dzwonek.
- Przepraszam, Panowie do Pani Nicole ? - usłyszeli głos starszej pani, która własnie wychodziła po schodach. Bliźniaki spojrzeli na siebie nie rozumiejąc kobiety.
- Mówi Pani po niemiecku ? - spytał gitarzysta w swoim ojczystym języku.
- Oczywiście, że mówię. Mój tato był Niemcem. Więc Panowie do Pani Nicole ? - odpowiedziała starsza kobieta po niemiecku.
- Tak, my do niej - odpowiedział pośpiesznie Bill oczekując jakiejkolwiek wiadomości.
- To Panowie się spóźnili. Jakieś dwie godziny temu wyjechała stąd. Nie mówiła mi gdzie leci, ale chyba gdzieś daleko i już raczej tu nie wróci , bo miała bardzo dużo bagażów - odpowiedziała kobieta. Bill poczuł się tak, jakby kolejny raz jego życie sie zawaliło.
- To było zbyt piękne żeby było prawdziwe - rzucił zrezygnowany i zjechał po drzwiach ...

********************
Łeeeeee ! moim zdaniem zawiało nudą .. jak sądzicie ? Ja nie jestem zadowolona z tego odcinka, o nie ! Ale to od was wszystko zależy :) Dajcie mi znać co o tym sądzicie ;)

9 komentarzy:

  1. dla mnie było super. Ale Bill ma pecha, tylko dwie godziny wcześniej by był i by ją spotkał. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanaa masz talent! Już sie nie mogę doczekać nowego odcinka. A co do twoich pomysłów to kiedy zaczniesz pisać? Na pewno bedę czytać. Mam jeszcze prośbę do wszystkich które czytaja tego bloga. Znacie jakieś podobne do tego opowiadania? Też o Billu? Bardzo bym była wdzięczna gdybyście podesłały linka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do tego rozdziału to fajny. Już miałam nadzieje że złapie ją w ostatniej chwili... A tu sie spóźnił. Szkoooda. Ale czekam na więcej. A czy w tych kolejnych opowiadaniach jak wspomniałaś, mogłabyś użyć imienia Natalia? Albo Natalie? Coś w tym stylu. Bitte schön. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyny chyba dzień w tym tygoniu kiedy mam czas czytać i komentować :/ Więc przepraszam, za moją nieobecność ; ) Co d tego odcinka, to cały czas miałam nadzieję, że spotkają się jakoś pd drzwiami czy coś, a tu nie ; / Jeny ja już nie mogę się doczekać ich spotkania i nie chcę, żeby to opowiadanie się kńczyło ; (

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa!!!!! no zdenerwowałam się normalnie. Trzeba mieć wybitnego pecha. Jezu dziewczyno czy ty serca nie masz? Cztery osoby cierpią, właściwie pięć. Niki, Bill, Tosia, Tom i JA i to wszystko przez ciebie. Czy ty dasz im się w końcu spotkać? Czekam na nn, mam nadzieje, że wreszcie uda się im wszystkim spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 19 u mnie i krótką informację pod nim;* Liczę na szczere komentarze i opinie;)

    Twój przeczytam jutro;) Prosze o wyrozumiałość:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No dlaczego Bill się spóźnił ?! Liczyłam na to,że zapuka do jej drzwi ona mu otworzy i będzie Happy !
    Ale dobra czekam na nexta,szkoda,że już sie kończy to opowiadanie,ale obiecuję,że będe czytać następne Twoje blogi :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Co sądzimy!? Sądzimy, że genialne! A przynajmniej ja! Niesamowicie potrafisz grac na emocjach. Nie lubiłam Nicole po tym co zrobiła i nadal uważam, że postepuje źle, ale w pewnym sensie rozumiem ją. Nie chciała nikogo martwić. Poza tym nie wiedziała, że Bill przyjedzie. A teraz wszystko jak krew w piach. Bill na pewno cieszył się na to spotkanie, miał wiele myśli, wiele odczuć, wiele chciał powiedzieć. A tu nagle wyjechała... Mam nadzieję, że spotka ją gdzieś. Na lotnisku, w sklepie, gdziekolwiek. W końcu skoro opowiadanie się kończy to muszą się jakoś zobaczyć. Bo nie wierzę, że nie będzie szczesliwego zakończenia!
    Moja kochana, czekam na nastepną bo targa mną od emocji. Dodaj szybko, nie każ nam czekać!;D

    Ściskam i zapraszam do mnie;) Rozdział jak zwykle genialny i na bardzo wysokim poziomie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cytat cudowny :)
    Niemiecki odnośnik też mnie urzekł:)
    Chyba nawet jakiś niemiecki film w ten deseń jest u mnie na poprzedniej wersji bloga: versemovie.blog.pl
    Zapraszam jednak też na obecnego:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*