środa, 16 października 2013

Odcinek 49 - Nowy dom - nowe życie

Siedział wygodnie w samochodzie wbijając swój wzrok w szybę. Nie widział tam nic ciekawego, aczkolwiek nie odwracał wzroku. Myślał nad wszystkim co go spotkało. Zastanawiał się dlaczego ma takiego pecha w życiu ? Czemu nie może być szczęśliwy? Czy zrobił coś komuś ? Przecież nikogo nie skrzywdził, nikogo nie zabił, więc czemu to wszystko ? Czuł, że cała nadzieja na jej odnalezienie odchodzi. Wyjechała i nie miał pojęcia gdzie. Jej telefon nie odpowiadał, widocznie zmieniła numer. Telefon Tosi jest wyłączony. Czuł się bezradny, bezsilny. Nie wiedział gdzie mógłby jej szukać, gdzie mogłaby wyjechać. Przecież mogła być wszędzie. Minęli znam z napisem BERLIN. Były to ostatnie chwile w Niemczech, gdyż mieli polecieć do Los Angeles, do nowego domu. Westchnął głoś i oparł głowę o oparcie nie odrywając wzroku od szyby.
- Co jest Billy ? - spytał czułym głosem Tom, który prowadził samochód.
- Nic - rzucił szybko czarnowłosy nawet nie spoglądając na brata.
- Przecież widzę - naciskał starszy Kaulitz.
- Będę tęsknił za Niemcami - szepnął drżącym głosem. Było mu przykro, że opuszcza ojczyznę, lecz to był jego pomysł. To on prosił Toma aby sie przeprowadzili. Było smu smutno, jednakże chciał dorosnąć, żyć na swój koszt, decydować o własnym życiu. 
- Przecież będziemy tu przyjeżdżać kiedy tylko będziemy mogli - starał się podnieść brata na duchu. Bill nie odezwał się , jedynie westchnął głośno. Całą drogę myślał o tym gdzie ona się znajduje, gdzie mogła wyjechać, czy może jest w Niemczech. Postanowił to sprawdzić od razu jak tylko przyjadą do Loitsche.
Jechali pożegnać sie z rodzicielką , a także zabrać resztę rzeczy.
Po 3 godzinach byli już na miejscu. 
- Nasze stare kochane Loitsche - szepnął Tom z uśmiechem wysiadając z samochodu. Bill uśmiechnął sie do brata po czym ruszył w stronę furtki.
- A Ty gdzie się wybierasz ? - spytał zdziwiony Tom.
- Musze coś sprawdzić - odrzekł tajemniczo i wyszedł z posesji. Mroźny wiatr drażnił jego rozpalone policzka i rozwiewał jego czarne długie włosy we wszystkie strony, lecz nie przejął sie tym. Szedł zawzięcie przez zaśnieżone chodniki z dłońmi w kieszeniach , chcąc chronić je przez zimnem. Szedł szybko pokonując zaspy. Chciał jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Po niecałych 10 minutach stał przed niewielkim domem jednorodzinnym. Serce podeszło mu do gardła ,a  w żołądku zapanował chaos. Podwórko było całkowicie zasypane,a  w oknie nie paliło się żadne światło, co oznaczało, że nikogo nie ma, jednak on musiał to sprawdzić. Musiał byc pewny. Z trudem otworzył bramkę, która cicho zaskrzypiała , a następnie przedarł sie przez wielkie zaspy, które sięgały mu kolan. Podszedł do drzwi i zapukał lekko. Cisza . Westchnął i zapukał kolejny raz, ale mocniej. Znowu cisza. Powtórzył czynność , lecz było to samo. Zrezygnowany spojrzał na dzwonek. Przyciskał go tak długo, aż cała dłoń skostniała mu od zimna. Nikt nie otwierał. Łzy napłynęły mu do oczu. Nadzieja umarła, a wraz z nią on. Zakrył twarz czerwonymi od zimna dłońmi i pozwolił wypłynąć łzom, które cisnęły sie do jego oczu. Wiedział, że teraz musi dać sobie spokój, że ona już nie wróci, ale nie potrafi jej od tak przestać kochać. Mimo upływającego czasu, ona nadal była całym jego światem, życiem, nadzieją. Szedł śladami wydeptanymi przez siebie kilka minut wcześniej i wyszedł z posesji. Ostatni raz spojrzał na dom zapłakanymi oczami.
- Żegnaj - szepnął po czym z opuszczoną głową ruszył przed siebie. Białe delikatne płatki śniegu zlatywały z nieba obsypując go całego.  Nie przejmował sie, że jego kruczoczarne włosy zostały przykryte białym puchem. Opanował łzy spływające mu po policzkach i wracał zrezygnowany do domu. Zrozumiał, że z dniem dzisiejszym zakończyła się walka o miłość. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i spojrzał na niego. Musiał zakończyć to wszystko, musiał odciąć sie od przeszłości. Wyjął kartę sim po czym wyrzucił ją przed siebie. Westchnął po raz kolejny tego dnia i ruszył. Po kilku minutach był już na miejscu. Ciepło unoszące sie w wewnątrz domu uderzyło jego zmarzniętą twarz. Zdjął buty i powiesił kurtkę na wieszaku.
- Billy, kochanie jak ja za Tobą tęskniłam ! - rzekła uradowana Simone ściskając młodszego syna. 
- Też za tobą tęskniłem mamo - odrzekł smutno i uśmiechnął sie blado do rodzicielki.
- Siadaj, zrobię Ci herbaty. Strasznie zmarzłeś! - powiedziała z troską w głosie i przejechała dłonią po włosach czarnego. Chłopak usiadł obok swojego brata przy niewielkim stole znajdującym się w kuchni. Chwile później Simone położyła przed nim kubek gorącej herbaty. Chwycił go i objął dłońmi chcąc je ogrzać. Wbił swój wzrok w herbatę i milczał.
- Coś sie stało kochanie ? - spytała czule Simone głaszcząc chłopaka do dłoni.
- Nie mamo, wszystko w porządku - odrzekł beznamiętnie wymuszając uśmiech.
- Jesteśmy zmęczeni podróżą, a czekają nas jeszcze przygotowania. Jutro musimy wszystko spakować , a za dwa dni wylatujemy - powiedział Tom, chcąc oszczędzić bratu pytań. Simone spojrzała na nich smutnym wzrokiem.
- Chłopcy musicie sie wyprowadzać ? Źle wam tu ? - spytała żałośnie patrząc raz na jednego, raz na drugiego.
- Mamo, jest nam tu cudownie, ale musimy w końcu zrobić ten pierwszy krok w dorosłość. - odrzekł Tom uśmiechając się lekko. Kobieta westchnęła smutno, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Mamo , proszę Cię nie płacz. Będziemy przyjeżdżać do Ciebie albo Ty do nas. - odpowiedział spokojnie Bill ściskając dłoń matki. 
- Ja po prostu nie moge uwierzyć , że moi synkowie już dorośli. Dla mnie zawsze będziecie malutkimi bliźniakami - powiedziała uśmiechając się przez łzy.
- Oh mamo, kochamy Cię - powiedzieli równocześnie i przytulili matkę.

Zimny wiatr rozwiał jej kasztanowe włosy. Stały przed wielkim budynkiem, w którym znajdował się hotel. Miały w nim nocować kilka dni, dopóki nie znajdą jakiegoś mieszkania. Dziwnie sie czuła w tym mieście. Chodniki przepełnione przechodnimi, na drogach pełno samochodów. Panował chaos, do którego ona nie była przyzwyczajona. Owszem, mieszkała w Warszawie, gdzie też jest to miasto, w którym tętni życie, lecz nie dorównywał on Nowemu Jorkowi . Westchnęła i weszły do środka.
- Witam w Hotelu Paradise* w czym mogę pomóc ? - spytała radośnie recepcjonistka posyłając im uśmiech. Była to młoda dziewczyna z blond włosami opuszczonymi luźno na ramiona, z dużymi niebieskimi oczami.
- Zamy zarezerwowany trzyosobowy pokój - odrzekła Nicole posyłając dziewczynie uśmiech.
- Jakie nazwisko ? - spytała wpatrując sie w ekran komputera.
- Fildman - odpowiedziała dziewczyna. Blondynka wystukała coś na klawiaturze po czym chwyciła klucz wiszący na dużej tablicy i z uśmiechem wręczyła go Nicole.
- Proszę bardzo, pokój 438 na trzecim piętrze. Życzę miłego pobytu - odpowiedziała miło. Wszystkie uśmiechnęły się do niej szeroko i ruszyły w stronę windy. Ich bagażami zajął się miły chłopiec z obsługi. Wyjechały windą na 3 piętro, a następnie przemierzały korytarz w poszukiwaniu swojego pokoju.
- Jest ! - pisnęła uradowana Tosia wskazując na drzwi. Nicole podeszła i otworzyła drzwi. Pokój był dość duży. Po prawej stronie , przy ścianie stały ułożone trzy , drewniane łóżka , a na nich aksamitna kremowa pościel. Obok każdego z nich stała mała półeczka, a na niej mała lampka nocna. Na środku pokoju położony został kremowy puchowany dywan. Po lewej stronie, na wprost łóżek stała wielka szafa , obok niej szeroka komoda, a na niej płaski telewizor. Obok okna, stał wielki zegar z kukułką. Na środku pokoju stał mały stolik , a przy nim skórzana jasna sofa. W pokoju dominował kolor kremowy, który pasował do beżowego koloru ścian. 
- Jak tu pięknie - rzekła Kamila rozglądając się po pokoju.
- Masz racje mamo, jest bardzo przytulny - przyznała Nicole po czym usiadła na jednym z łóżek. Były wygodne , co cieszyło Nicole. Lubiła wygodne łóżka, ale teraz, gdy była w ciąży, to było podstawą. 
- Która godzina ? - spytała Nicole przeciągając się. Podróż była dla niej bardzo męcząca.
- Mój zegarek wskazuje 22, lecz nie zdążyłam go przestawić - odrzekła Tośka z grymasem na twarzy. W tym momencie zegar wybił godzinę 16. 
- Więc już wiesz, która godzina - zaśmiała sie Tośka . Nicole uśmiechnęła sie do przyjaciółki po czym oznajmiła , że musi wziąć kąpiel. Ruszyła do łazienki, która była połączona z pokojem. Łazienka zachwycała tak samo jak pokój. Była nieco mniejsza niż pokój, lecz była pokaźnych rozmiarów. Znajdowało się w niej duża śnieżnobiała wanna, do której wchodziło się po dwóch schodkach, obok niej stał prysznic z hydromasażem. Po drugiej stronie znajdowała się duża toaletka, w której zamontowana została również umywalka, a obok niej stała mała biała szafeczka, w której znajdowały sie ręczniki. Nicole z uśmiechem na twarzy odkręciła wodę. Czekając aż wanna napełni się wodą, pozbyła się ubrań . Gdy wanna była pełna ciepłej, parującej wody, wskoczyła do niej i od razu zanurzyła się. Rozluźniła przez cały dzień spięte mięśnie i zamknęła oczy, chcąc się zrelaksować. Nagle pojawił się jej obraz szczęśliwej rodziny. Ona, Bill i ich śliczna mała córeczka, która z uśmiechem na twarzy tuliła sie do chłopaka. Poczuła kłucie na sercu. Kochała go całym sercem. Nigdy o nim nie zapomniała. Cały czas siedział w jej głowie, siedział w jej sercu. Wielokrotnie powtarzała sobie, że musi nauczyć sie życ bez niego, że tak będzie najlepiej , ale to niszczyło ją od środka. Chwyciła swój telefon, który leżał obok wanny i wybrała numer. Patrzyła na telefon chwile zastanawiając się czy dobrze robi. Serce waliło jej jak młot, lecz nie dawała rady. Musiała go usłyszeć, powiedzieć jak bardzo go kocha, jak za nim tęskni, jak bardzo jest szczęśliwa, że nosi w sobie jego dziecko. Musi powiedzieć mu jak bardzo chciałaby go zobaczyć, że zostanie ojcem. Wzięła głęboki wdech i przycisnęła zieloną słuchawkę.
- Abonent tymczasowo niedostępny - usłyszała głos sekretarki w słuchawce. Westchnęła kolejny raz i odłożyła telefon.
- Zadzwonię później - powiedziała sama do siebie i zanurzyła sie w ciepłej wodzie. Gdy woda zaczęła robić sie zimna, a dziewczyna była czysta i pachnąca, wyszła z wanny i owinęła sie dużym puszystym ręcznikiem. Włosy zawinęła drugim ręcznikiem robiąc tzw. turban. Wytarła z ciała krople wody , a następnie założyła na siebie bieliznę, a potem szary dres. Postanowiła zadzwonić kolejny raz. Wybrała jego numer , lecz usłyszała to samo co poprzednim razem. Zrezygnowana włożyła telefon do kieszeni i wyszła do pokoju. Tosia siedziała wygodnie na sofie i oglądała telewizje, a Kamila siedziała na łóżku z laptopem na kolanach.
- Co robisz ? - spytała czule rodzicielkę siadając obok.
- Szukam mieszkania , które byłoby najbliżej szpitala - odpowiedziała uśmiechając się do córki.
- Znalazłaś juz jakieś ? 
- Znalazłam trzy, które są w okolicy tego szpitala . Spójrz - odpowiedziała i pokazała córce kilka zdjęć wszystkich mieszkań. Nicole oglądała je uważnie , chcąc porównać wszystkie. 
- To mi się najbardziej podoba - odpowiedziała Nicole wskazując mamie mieszkanie, w którym znajdowały się trzy pokoje, duża kuchnia i duża łazienka. 
- Mi też ono najbardziej przypadło do gustu. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem - Tosia, chodź na chwilkę do nas - zwróciła sie do dziewczyny.
- Tak ? - spytała siadając obok Nicole, głaszczącej swój brzuch.
- Spójrz Tośka, to mieszkanie jest chyba najlepsze z tych wszystkich, nie ? - rzuciła Nicole i pokazała zdjęcia mieszkania przyjaciółce, a następnie zaprezentowała inne mieszkania. 
- Hmmm .. jednak to jest najładniejsze. - odpowiedziała. Nicole z Kamilą uśmiechnęły się do siebie szeroko.
- Zadzwonię do właściciela i się umówię nas na jutro - powiedziała Kamila po czym wyciągnęła swój telefon i przepisała numer ze strony. Nicole wraz z Tośka usiadły na sofie i wbiły wzrok w ekran telewizora. Panowała niezręczna cisza, która przerwała Nicole.
- Tosia ..
- Hmmm ? - mruknęła nie odrywając wzroku od telewizora.
- Chciałam Cię przeprosić - powiedziała nieśmiało Nicole. Tośka zmarszczyła brwi i spojrzała na przyjaciółkę.
- Przepraszam, nie chciałam aby Twój związek rozpadł się przeze mnie. Próbowałam dzwonić do Toma, aby mu wszystko wytłumaczyć, ale nie odebrał ode mnie telefonu.. - przerwała. Tośka wpatrywała się w nią uważanie . - Nie chciałam abyście cierpieli. Chciałam was wszystkich chronić. Sama widzisz jak jest. Mama się martwi i odkąd jest u mnie , zawaliła swoją firmę, nie spotyka się z Johanem. Tak samo jest z Tobą. Chciałaś być przy mnie , nie powiedziałaś chłopakom gdzie jestem i co się u mnie dzieje przez co rozleciał się Twój związek. Tosia naprawdę chciałam was wszystkich chronić. Nie chciałam być dla was ciężarem - powiedziała ze łzami w oczach. Wiedziała, że jest wszystkiemu winna i chciała to naprawić.
- Nikii, proszę Cię nie płacz, nie wolno Ci się denerwować. Nic się nie stało, pogodziłam sie z tym, że Tom mnie zostawił - powiedziała Tośka tuląc przyjaciółkę.
- Nie Tosia, zepsułam wszystko ! - wybuchnęła płaczem Nicole. 
- Ciii - szepnęła Tośka kołysając się na boki. Nicole po kilku minutach uspokoiła się. Tosia chwyciła ją za ramiona i spojrzała jej w oczy.
- Niki co było to było. Trudno, stało się i się nie odstanie. Trzeba żyć teraźniejszością. Teraz Twoje życie i życie malutkiej jest najważniejsze. - powiedziała spokojnym głosem uśmiechając się do przyjaciółki. Nicole westchnęła i przytuliła się do Tosi. 

Minęły dwa dni i musieli pożegnać się z matką. 
- Proszę was uważajcie na siebie ! - powiedziała ze łzami w oczach Simone, tuląc synów.
- Mamo dobrze wiesz, że będziemy na siebie uważać. Będziemy do Ciebie dzwonić tak często jak tylko pozwoli nam na to czas - zapewnił ją Bill. Jemu samemu łzy cisnęły sie do oczu , na widok smutnej matki.
- Tommy, pilnuj Billa aby jadł - rozkazała Simone ściskając dłoń starszego Kaulitza.
- Mamo, sam umiem o siebie zadbać , Tom nie musi mnie pilnować - wtrącił Bill lekko oburzony słowami matki.
- No dobrze, przepraszam skarbie. - powiedziała uśmiechając sie do czarnego.
- Mamo my juz musimy jechać - powiedział Tom chowając ostatnią walizkę do samochodu.
- Będzie mi was brakowało - powiedziała smutno i po jej policzku spłynęły łzy. Chłopcy uściskali rodzicielkę po czym wsiedli do samochodu. Pomachali mamie ostatni raz i ruszyli w stronę lotniska. Wlepił oczy w szybę , wpatrując sie w mijane przez nich domy, ulice. Chciał się napełnić tymi widokami, gdyż za kilka godzin , dzień w dzień będzie oglądał zatłoczone ulice, chodniki zapełnione przechodniami. 
- Tom .. - zaczął cicho spoglądając na brata.
- Hmmm ? - mruknął pytająco zerkając na niego.
- Od teraz zaczynamy nowe życie .. - powiedział drżącym głosem. 
- Racja. Zaczynamy nowe , lepsze życie - odpowiedział Tom i ścisnął dłoń Billa. Czarnowłosy spojrzał na ich dłonie , a następnie podniósł głowę i uśmiechnął sie szeroko do brata. Przez 3 godziny , w drodze do Berlina śmiali się, wspominali zabawne sytuacje z ich dzieciństwa, rozmawiali , wygłupiali się. Starali umilić sobie czas. Gdy zajechali pod lotnisko , wyciągnęli swoje bagaże a samochód został zabrany przez parkingowego. Ciągnąć swoje walizki ruszyli do środka. Mijało ich tysiące ludzi uśmiechając się do nich. 
- Bb.. Bill Kk..Kaulitz ? - usłyszał nagle cicho a zarazem pełen zaskoczenia głos. Odwrócił się , a za nim stała blond włosa , ładna dziewczyna. Wpatrywała sie w niego z niedowierzaniem. Uśmiechnął się do niej i podszedł.
- Tak - odpowiedział - Cześć, a Ty jak masz na imię ? - spytał z uśmiechem. Dziewczyna stała zszokowana.
- Ee..Emilia. Czyy dasz mi swój autograf ? - spytała niepewnie. Czarnowłosy uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
- Pewnie. A gdzie ? - rzucił radośnie. Dziewczyna szybko wyjęła białą koszulkę z torebki.
- Niestety tylko tyle mam - odpowiedziała rumieniąc się.
- Nic nie szkodzi. Tom, masz marker ? - zwrócił się do brata, stojącego kilka metrów dalej. Kiwnął twierdząco po czym podał mu marker.
- Tt.. Tom - szepnęła dziewczyna wywalając oczy na gitarzystę. Ten uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
- Proszę bardzo - powiedział radośnie Bill podając dziewczynie koszulkę. Drżącymi dłońmi ścisnęła koszulkę po czym włożyła ją do torebki.
- Dzięki - rzuciła nieśmiało.
- Nie ma sprawy. A teraz Emilio wybacz, ale śpieszymy się. - powiedział uśmiechając sie do blondynki.
- Tak, jasne.. no to.. cześć - wymamrotała niepewnie.
- Cześć - odrzekli równocześnie i ruszyli przed siebie. Po kilku minutach załatwili wszystkie najważniejsze sprawy i czekali na wylot. 
- Nie zła była ta mała .- rzucił Tom trzepocząc brwiami.
- Owszem , miła - odpowiedział Bill obojętnie. Tom westchnął i kiwnął głową. Czekali jeszcze 30 minut po czym musieli już wsiadać do samolotu. Usiedli na wyznaczonych miejscach i zapięli pasy. Gdy samolot ruszył , Bill spoglądając w okno szepnął.
- Żegnajcie moje ukochane Niemcy .

Rozpakowywała rzeczy chowając je do szafek. Z mamą i Tośka wynajęły mieszkanie na 6 piętrze w wielkim apartamentowcu przy 95th Street , niedaleko szpitala, w którym zajmą się Nicole. Okazało się, że właścicielem mieszkania jest brat Johana, z którym jest Kamila, więc nie musiały płacić za czynsz. Mieszkanie było większe , niż pokazywały zdjęcia. Każda z nich miała swój pokój. Nicole rozglądnęła sie dookoła. Miała duże łóżko i co najważniejsze wygodne, a obok niego stolik z lampką. Na ścianie była wielka szafa , w której pomieściły by się dwie osoby. Obok tego komoda i regał na książki. Na środku położony został granatowy dywan. Pokój od razu spodobał sie dziewczynie, jak tylko go ujrzała.
- Niki .- usłyszała miły głos przyjaciółki. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą Tośkę stojącą w drzwiach.
- Tak ? - spytała wkładając koszulkę do szafy
- Pamiętasz, że za 40 minut masz USG ? 
- O matko ! Zapomniałam ! Już się przygotowuje ! - odrzekła zrywając sie szybko z łóżka. Z dna walizki wygrzebała czarne spodnie i szary długi sweter. Założyła na siebie przygotowane ubrania i zrobiła lekki makijaż. Włosy zwinęła w koka i po 20 minutach była gotowa. 
- Gotowa - powiedziała z uśmiechem wchodząc do kuchni.
- To wspaniale. Ruszamy - powiedziała Kamila schodząc z krzesła stojącego przy ladzie. Założyła kurtkę , a w okół szyi zawinęła szalik. Na stopy wsunęła swoje puchowane kozaki . Na ramieniu zawiesiła torebkę i z uśmiechem na twarzy wyszły z mieszkania. Zjechały windą na parter po czym wyszły na zewnątrz. Zima w Nowym Jorku była lżejsza niż w Polsce, aczkolwiek bez kurtki by się nie obeszło. Wsiadły w samochód i po chwili były już pod szpitalem. 
- Matko Święta - rzekła Tośka z podziwem.
- Nooo - rzuciła Nicole spoglądając na budynek. Był ogromny . Otrząsnęły sie i weszły do środka. Rozglądnęły sie dookoła w poszukiwaniu windy. Gdy już ją znalazły, ruszyły na 4 piętro. Kierując się do gabinetu poczuła uścisk w żołądku. Denerwowała się. Usiadła w kolejce i czekała . Kobiety uśmiechały się do niej, a ona nieśmiało odwzajemniała uśmiech. 
- Nie denerwuj się, to tylko USG - szepnęła do ucha Tośka . Nicole spojrzała na nią z uśmiechem.
- Nicole Fildman - usłyszała głos pielęgniarki . Wstała niepewnie i weszła do środka. W gabinecie przywitała ją młoda pani doktor. 
- Proszę się położyć i podwinąć koszulkę . Zobaczymy jak sie rozwija maluszek - powiedziała miło uśmiechając się. Kamila z Tośka stały obok dziewczyny niecierpliwie czekając na badanie. Lekarka posmarowała brzuch dziewczyny specjalnym żelem, a następnie przyłożyła do brzucha aparat.
- Maluszek ma się dobrze. - powiedziała patrząc na ekran. Nicole patrzyła na ekran ze łzami w oczach.
- Jakie ma małe nóżkii - pisnęła Tośka wpatrując się w dziecko. 
- Proszę spojrzeć jak maleństwo ssie kciuka - wskazała kobieta na ekranie. Nicole wpatrywała się z niedowierzaniem i niecierpliwością. Chciała mieć to maleństwo już przy sobie. 
- Szkoda, żę Bill tego nie widzi - powiedziała w myślach , a słona łza spłynęła po jej policzku ..

********************
O matko ! no i jest kolejny odcinek. Znowu nie jestem z niego zadowolona. Znowu wydaje mi się nudny. Ale już za niedługo akcja się rozkręci, będzie ciekawie ;d Czekam na szczere opiniee o odcinku ;p 

11 komentarzy:

  1. Nie no! Ja się zabije zaraz, albo Ciebie! Kiedy ty w końcu dasz tej całej czwórce odrobinę radości, właściwie to zaraz niedługo piątce? Ehhhh ale napięcie robisz... No nic pozostaje mi czekać do następnej notki, może w końcu wreszcie się spotkają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jak zareaguje Bill jak się w końcu dowie. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny odcinek?????? błagam dodaj szybkooo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 20, wydaje mi się, że zaskakujący, rozdział u mnie:) Liczę na szczere opinie i serdecznie pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah.. czytałam ten rozdział i czekałam aż się spotkają, porozmawiają, cokolwiek! A tu nadal nic. Ale lubisz nas trzymać w niepewności. Mam nadzieję, że w nastepnym się spotkają, bo nie wytrzymam długo;D

    Wybacz, że dzisiaj tak krótko, ale jest późno, a mam jeszcze sporo zaległości. Rozdział jak zwykle na bardzo wysokim poziomie!:) Czekam na nastepny niecierpliwie!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie... Bliźniacy lecą do LA, a miałam taką cichą nadzieję, że porozmawiają... Czekam na nexta!
    http://bajka-o-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. a kiedy następny rozdział? Juz sie nie mg doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiadamiam, że pojawił się rozdział 21:) Serdecznie zapraszam do przeczytania i szczerej opinii na jego temat;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pojawił się 22 rozdział;) Bardzo serdecznie zapraszam do czytania i szczerego komentowania:*

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam do mnie. Właśnie zaczynam więc proszę o wyrozumiałość. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej . Przeczytałam twojego bloga w DWA dni i jestem wniebowzięta .Świetny . Naprawdę czekam na więcej .:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*