czwartek, 13 marca 2014

Odcinek 51 - Nie wierzę !

Kochani ! Na początku chciałabym przeprosić , że mnie dłuuuuuugo nie było, ale po prostu nie umiałam zorganizować sobie czasu, a poza tym wena jakoś uciekła, ale teraz wracam do was ( jeżeli ktokolwiek jeszcze o mnie pamięta) z nowym odcinkiem tego opowiadania ;p Mam pomysł na nowe opowiadanie i pojawi się ono na tym blogu ;)
No cóż, mam nadzieje, że mi wybaczycie ..  Zapraszam do czytania.

3 lata później.

Jego życie zmieniło się nie do poznania. Styl ubierania sie, sposób życia, kariera. Na jego ciele pojawiło się co raz więcej tatuaży, zarost znikał raz na dwa tygodnie, co nie znaczy , że nie dbał o siebie. Wręcz przeciwnie, dbał o to bardzo. Jak to miał w nawyku, sam dobierał sobie ubrania. Lubił nowości w co wplatał rzeczy już "nie modne" , z dawniejszych kolekcji. Mniej czasu spędzał w studio, więcej na pokazach mody, sesjach zdjęciowych do kolejnych reklam, chodził na różnego typu gale. Był gwiazdą muzyczną, lecz powoli zapominaną. Wraz z Tomem od prawie 4 lat mieszkami w przepięknej i najdroższej dzielnicy Los Angeles. Z tarasu mieli widok na wzgórza Hollywood'u . Przez te kilka lat zmieniło się wiele, lecz on sam pozostał taki jaki był. Kochany, wrażliwy, czuły, sympatyczny, zawsze uśmiechnięty, zwykły chłopak - Bill, który kocha muzykę oraz swojego brata.
W życiu Toma także zaszły zmiany. Podczas jednego z pokazów mody, zauważył piękną brązowowłosą kobietę. Wpatrywał sie w nią, nie mogąc odwrócić wzroku . Po powrocie do domu nie mógł sie skupić na niczym, myślał tylko o niej. Organizator pokazu był dobrym znajomym Billa, więc po długiej rozmowie Bill dowiedział się jak owej piękności wszystko. Ria Sommerfeld zawładnęła jego sercem. Od tej pory był oddany tylko jej. Tom Kaulitz - gitarzysta słynnego zespołu Tokio Hotel, kobieciarz, nie mogący przepuścić żadnej sytuacji aby zaliczyć kilka panienek , zakochał się . Zakochał się po uszy i jego świat kręcił się wokół Rii. Był szczęśliwy, w końcu poczuł czym jest prawdziwa miłość.

Blondyn siedział w wielkim fotelu z notesem w ręce kreśląc go. Starał się wymyślić nowy kawałek, lecz przychodziło mu to z trudem, poza tym czuł dziwny niepokój, strach w środku. Czuł, że stało się coś złego, lecz nie wiedział co. Bał się o Toma, choć nie miał żadnych powodów. Dzień był piękny, słońce oświetlało całe Los Angeles, niebo było błękitne. W pewnym momencie uderzyła go fala gorąca , a strach i uczucie przerażenia wzrosło. Chwycił za telefon i wykręcił numer Toma . Cisza . Telefon nie odpowiada.
Serce zaczęło mu walic jak młot, ciśnienie momentalnie podskoczyło. Wystukał ponownie numer brata, lecz bez skutku.
- Bill spokojnie, zapewne zostawił telefon w samochodzie - mówił sam do siebie, aby chociaż przez chwile sie uspokoić, niestety to nie pomogło. Wyszukał w telefonie numeru Rii i zadzwonił, lecz jej telefon także nie odpowiadał. Przestraszył się, zaczął panikować. Nie wiedział co ma zrobić, gdzie dzwonić. Wybiegł z sypialnie, szybko zbiegł po schodach i ruszył w stronę kuchni.
- Rose , coś sie stało Tomowi ! - wykrzyczał wbiegając do pomieszczenia.
- Bill nie strasz mnie , Ale jak to coś sie stało ? - zapytała przestraszona kobieta. Była gosposią bliźniaków odkąd sie wprowadzili. Z trudem przyszło jej zwracanie się do chłopaków po imieniu.
- Nie wiem co się stało, ale wiem , że to coś poważnego. Rose ja to czuje ! Jego telefon jest wyłączony, co nigdy mu się to nie zdarzyło, telefon Rii tez nie odpowiada !- mówił przerażony.
Kobieta zbliżyła się do wyższego od siebie o dwie głowy chłopaka, chwyciła go za ramiona i powiedziała:
- Bill , uspokój się. Na pewno wszystko jest w porządku , pewnie telefony im się rozładowały, poza tym daj im odpocząć. Pojechali do Nowego Jorku by odpocząć, zwiedzić miasto, daj im czas dla siebie - starała się uspokoić chłopaka, widząc jak zamartwia się o brata. Wiedziała ile dla siebie znaczą i gdyby któremuś coś sie stało, tem drugi oddałby życie.
- Ehh .. może masz rację , będe czekał na telefon - westchnął smutno blondyn. Gosposia posłała mu uśmiech i poklepała po ramieniu.
- Idź na zakupy, do spa, nie wiem, gdziekolwiek tylko nie myśl o Tomie. Billy, Słońce ja rozumiem, że jesteście dla siebie najważniejsi, ale musisz zrozumieć to, że on ma własne życie .. - zaczęła kobieta
- Rosalie, ja to rozumiem, po prostu czuje, że cos sie stało .. ehh .. albo i jestem przewrażliwiony ..
- Być może , odpocznij chwile , bo zaraz obiad będzie wydawany - powiedziała miło kobieta . Blondyn posłał jej lekki uśmiech i wyszedł.

Leżała w szpitalnym łóżku rozmawiając z najbliższymi. Jej życie także bardzo się zmieniło. Ona także się zmieniła. Jej kasztanowe włosy zmieniły kolor na blond , a długie włosy zostały skrócone , sięgały ramion. Mimo fryzury i ciązy nadal była zgrabną, ładną dziewczyną. Nicole przede wszystkim stała sie odpowiedzialną, kochająca mamą. Jej córeczka - Mia miała już prawie 4 lata. Nicole została w Nowym Jorku ze względu na leczenie , a także nie chciała ciągąc córki samolotami do Europy.
Mieszkały w mieszkaniu, które kupiły zaraz po przyjeździe do Stanów. Teraz całym jej życiem była Mia. Z nią spędzała każde wolne dni, poświęcała jej jak najwięcej czasu. Była jej matką, a także musiała być także ojcem. Bill nadal nie wiedział, że ma córkę , a Nicole nie miała jak mu o tym powiedzieć . Starała się go szukać, ale niestety bez rezultatu. Nicole pogodziła sie z utratą ukochanego , lecz wyrzuty sumienia i żal pozostał. Codziennie Tośka starała się ją pocieszać, starała sie jej pomóc w odnalezieniu Billa, ale z czasem nadzieja odeszła, a Nicole oddała sie cała swojemu największemu szczęściu, jedynemu skarbowi - swojej córeczkę Mii.
- Mamusiu ja bende za Tobom tęęsnić - powiedziała smutno mała Mia stojąc przy łóżku swojej mamy.
- Skarbie ale przeciez mamusia wróci do Ciebie. Będe tutaj tylki kilka dni, a w tym czasie babcia Kamila albo ciocia Tosia się Tobą zajmą - rzuciła Nicole uśmiechając się do córki.
- Mamusiu ale ja scem z Tobom być - wyszeptała dziewczynka ze łzami w oczach. Do oczu Nicole napłynęły łzy. Nie chciała aby jej córeczka płakała przez nia.
- Koteczku, ale Ty jesteś ze mną cały czas, bo jesteś tu - i położyła swą dłoń na swym sercu. Mała Mia uśmiechnęła się do Nicole po czym mocno ją przytuliła.
- Mamusiu, a jak panowie lekaze dadzą Ci nowe serdusko to tes bedzies mnie kochała ? - spytała niesmiało. Nicole uśmiechnęła sie do Mii i chwyciła jej dłoń.
- Oczywiście Myszko, że Cię będe kochała , Zawsze będę Cię kochała najbardziej na świecie - powiedziała i przytuliła Mię.
- Pani Fieldman, za 5 minut jedziemy na sale operacyjną - poinformowała pielęgniarka wchodząc do sali.
- Dobrze - rzuciła Nicole, po czym kobieta zniknęła za drzwiami.
- I teraz zaczniemy nowe życie - rzekła Kamila stojąc obok łóżka córki.
- Moje nowe życie już się zaczęło mamo - odpowiedziała Nicole - mam lepsze życie - dodała kierując swój wzrok na bawiąca się na podłodze Mię.
- Byłoby wam lżej , gdyby wiedział ..
- Wiem mamo, ale on nie wie i niech tak zostanie. Niczego nam nie brakuje.. - westchnęła Nicole. Kamila nie chciała ciągnąc dalej tego tematu, nie chciała męczyć córki. Kamila zawsze lubiła Billa, twierdziła, iż jest on odpowiednim chłopakiem dla jej córki, widziała jak bardzo ją kochał, ile dla niego znaczyła. Wiedziała, że nie była to szczenięca miłość, a bardzo poważna. Wiele razy namawiała córkę, aby poinformowała Billa o narodzinach Mii, twierdziła, że powinien wiedzieć o jej istnieniu, ponieważ był jej ojcem. Sama chciała poszukać go na własną rękę, ale niestety jej tez sie to nie udało.
- Ehh .. to Twoje życie, nie będę sie mieszać - westchnęła. W sali zapanowała cisza. Być może była to ostatnia chwila ciszy w życiu Nicole . Trwała ona kilka minut, po czym do sali weszła pielęgniarka.
- Pamiętaj Koteczku bądź grzeczna ! słuchaj babci ! - zwróciła sie do Mii.
- Wiem mamusiu, pamietam - odrzekła dziewczynka słodkim głosem i objęła Nicole za szyjię.
- Kocham Cię Mia - powiedziała Nicole i pocałowała swoją córkę.
- Tes Cię kocham mamo - wyszeptała Mia i ponownie przytuliła sie do mamy. Trwały w objęciach jeszcze chwile, po czym Nicole pożegnała się z mamą i ruszyła na sale operacyjną. Od tej chwili już wszystko będzie dobrze, już nigdy więcej nie będzie musiała się martwić. Od tej chwili zaczyna swoje nowe życie wraz z najbliższymi.

Mijały minuty, godziny a Tom nadal nie dał oznak życia. Młodszy Kaulitz siedział na wielkiej , skórzanej sofie w salonie i przygrywał kciuki ze zdenerwowania. Obok niego leżał telefon, na ktory zerkał co minutę.
- Bill .. - usłyszał za sobą cichy głos gosposi. Przekierował wzrok na nią i spojrzał pytająco. - Poczekajmy jeszcze chwilę , na pewno zadzwonią - powiedziała chcąc wesprzeć chłopaka.
- Rose , czekam już od 3 godzin , dzwonie co chwile do nich i nic, rozumiesz ? NIC ! - krzyknął zdesperowany i wstał z sofy. Zaczął krążyć po salonie z rękami na głowie. Martwił się o swojego brata. Wiedział, że stało się coś złego. Nagle wpadł na pewien pomysł .
- Dzwonie na policję ! - nie czekając na odpowiedź gosposi, chwycił za swój telefon i wystukał numer. Po kilku sygnałach usłyszał męski głos w słuchawce.
- Prosze Pana mój brat ! Nie ma mojego brata ! Nie moge sie do niego dodzwonić, nie wiem co sie dzieje ! - zaczął szybko nie pozwalając nic powiedziec mężczyźnie.
- Ale prosze pana, spokojnie. Proszę mi powiedzieć co się stało ? - rzucił policjant.
- Jak to co się stało ? Moojego brata nie ma ! Wyjechał w piątek do Nowego Jorku z dziewczyna, a teraz nie ma z nim kontaktu ! - wybuchnął Bill nie zważając na to, że rozmawia z policjantem. Po chwili uspokajania ze strony policjanta, blondyn spokojnie wytłumaczył co się dzieje.
- Niestety przykro mi, nie moge przyjąć pańskiego zgłoszenia, gdyż nie minęło 48 godzin od wyjazdu - odpowiedział mężczyzna, na co Bill jeszcze bardziej się rozzłościł.
- Jak to ?! Wy musicie przyjąć moje zgłoszenie, mojego brata nie ma , a wy mi tu pieprzycie coś o 48 godzinach - zaczął krzyczeć przerażony.
- Panie Kaulitz, proszę o spokój. Takie są procedury, nie możemy nic zrobić - powiedział spokojnym tonem. Bill wpadł w szał. Nie odpowiadając rozłączył się .
- Szlag ! - krzyknął i jego I Phone uderzył z duża siłą o podłogę, co spowodowało rozpadnięciem się go na kilka kawałków.
- Bill uspokój sie, musimy poczekać - rzuciła spokojnie Rose patrząc ze współczuciem na blondyna.
Wokalista usiadł na wygodnym fotelu i schował twarz w dłoniach. Martwił się o swojego brata. Rose z bólem spojrzała na chłopaka i powróciła do swoich wcześniejszych czynności. Chłopak został sam w wielkim salonie, sam z własnymi myślami. Nie wiedział co się dzieje, ale czuł, że coś jest nie tak, żę coś musiało się stać, coś złego. Brał pod uwagę to, że jego brat jest szczęśliwy, że chce spędzać każdą chwilę z swą ukochaną, lecz nigdy się tak nie zachowywał, Ria tym bardziej. Obydwoje sa uzależnieni od telefonów komórkowych, więc żadne z nich nie wyłączyło by go. Myśląc o najgorszych rzeczach, łzy napłynęły chłopakowi do uczu. Był to widok już zapomniany. Nie płakał. Starał się być silny i nie pozwolił aby choć jedna łza wypłynęła mu z oczu. Ostatni raz płakał po rozstaniu z Nicole, od tego czasu obiecał sobie, że będzie twardy, że nie pozwoli sobie na żaden płacz. Tym razem było inaczej - chodziło tu o jego brata, drugą połówkę jego duszy. Nagle z bezsilność, z braku jakiejkolwiek pomocy zaczął płakać. Łzy spływały po jego policzkach niczym małe strumyki. W drzwiach salonu pojawiła się Rose.
- Ohh Bill - westchnęła smutno i objęła chłopaka. Bill spojrzał na nią zapłakanymi oczyma i wtulił się w nią mocno po czym ponownie wybuchnął płaczem.

Dochodziła godzina 23 a on nadal siedział w salonie i czekał na telefon od brata. Rose cały czas pocieszała go, mówiła, że będzie dobrze, że na pewno Tom chce pobyć z Rią sam na sam, bez nikogo. Być może tak jest, lecz on czuł , że jednak coś sie stało . Chciał wierzyć Rose, ale swoich uczuć nie był w stanie odrzucić. Kolejny raz poprawiając się na sofie spoglądnął na telefon, ale bez zmian.
- Może jednak Rose miała racje - szepnął i miał już wstawać, gdy nagle jego telefon zaczął dzwonić. Nie patrząc na wyświetlacz szybko odebrał.
- Tom ?! Czemu nie odbierałeś ? Ja tu wariuu...
- Przepraszam, czy to Bill Kaulitz ? - przerwał mu nieznajomy , męski głos. Serce zaczęło mu mocniej bić.
- Ttttak , to ja. - odezwał się drżącym głosem.
- Z tej strony komisarz Steven Bright niestety mam dla Pana złą wiadomość . Pański brat miał wypadek samochodowy - poinformował mężczyzna. Bill stanął bez ruchu. Był w szoku. Jego brat ? Wypadek ? Usiadł spowrotem w fotelu.
- Cco się stało ? - zapytał przestraszony.
- Ciężarówka uderzyła w samochód pańskiego brata , kierowca był pod wpływem alkoholu a do tego ciężarówka była niesprawna. Brata przewieziono przed chwilą do Mount Sinai Hospital w Nowym Jorku - poinformował mężczyzna.
- Dziękuje - rzucił szybko i zakończył rozmowę. Zerwał się z fotela i ruszył do garderoby. Chwycił walizkę i zaczął wrzucać do niej ubrania. Nie patrzył co pakował, w tym momencie nie było to ważne.
- Rose ! - zawołał nie przerywając czynności. Po kilku minutach do pomieszczenia weszła kobieta.
- Co Ty robisz ? - spytała zdziwiona widokiem pakującego się Billa.
- Jadę do Nowego Jorku . Miał wypadek i jest w szpitalu. Wiedziałem, że cos się stało ! - odpowiedział pośpiesznie nie przerywając czynności. - Zajmij się domem, wróce za kilka dni ! - rzucił szybko, objął kobietę i szybko wybiegł z domu. Wsiadł do samochodu i z piskiem opon ruszył w stronę lotniska.


Zbliżała się godzina 4 w nocy. Ona leżała w szpitalnej sali. Teraz zaczęło się jej nowe życie. Dostała nowe serce. Jest to szansa zacząć żyć spokojnie, nie martwiąc się o nic.
- Co z nią ? - spytała zdyszana Tośka, wbiegając na korytarz szpitala.
- Operacja się udała , teraz trzeba czekać aż się wybudzi. Lekarz mówił, że było ciężko, ale udało się - powiedziała Kamila ze łzami w oczach.
- Dzięki Bogu - wyszeptała Tośka siadając obok kobiety. Nastała cisza. Zdrowie Nicole było dla nich najważniejsze.
- Tak w ogóle gdzie jest Mia ? - przerwała Tosia rozglądając się wokół za Mią.
- Johan się nią opiekuje. Są u was w mieszkaniu, nie chciałam jej ciągnąć tu , bo nie ma sensu - odpowiedziała kobieta. Tosia tylko się uśmiechnęła. Siedziały w milczeniu przy sali, w której znajdowała się Nicole. Mijały minuty, a zmęczenie dawało o sobie znać. W pewnym momencie Tosia wstała:
- Idę po kawę, kupić Pani ? - spytała przyjaźnie patrząc na kobietę.
- Chętnie wypije - rzuciła Kamila i posłała dziewczynie szczery uśmiech. Tosia ruszyła w stronę bufetu znajdującym się piętro niżej. Poczuła wibracje swojego telefonu, więc starała się go wyciągnąc z kieszeni idąc jednocześnie. Słyszała pośpieszne kroki naprzeciwko niej, więc sunęła sie na bok i nadal starał się wydostać swój telefon. Szła z opuszczoną głową i już miała go w ręku gdy nagle poczuła jak ktoś trąca ją silnie w ramie i telefon upadł. Ktoś bardzo się śpieszył, bo rzucił szybkie "Przepraszam" i szedł dalej. Dziewczyna podniosła telefon z podłogi i wzruszyła rekami. Spojrzała na telefon, była godzina 4:12. Pomyślawszy chwile wróciła do Kamili:
- Proszę Pani wracajmy do domu. I tak nas do niej nie wpuszczą , więc siedzenie tu jest bezsensowne. Prześpimy sie i rano do niej przyjdziemy - zaproponowała delikatnym tonem.  Kamila zamyśliła się chwile i odpowiedziała.
- Masz racje Tosia, więc chodźmy - chwyciła swą kurtkę i ruszyły w stronę drzwi.

Biegł po szpitalnym korytarzu szukając brata. W recepcji nie zastał nikogo , więc musiał podjąć poszukiwania sam. Zaglądał z sali do sali , lecz niestety w żadnej z nich nie zobaczył swego brata. Nie wiedział nawet na jakim oddziale się znajdował , lecz nie interesowało go to w tym momencie. Najważniejsze było odnalezienie brata. Sprawdzał sala za salą, ale nic. Uchylił drzwi kolejnej sali, ale niestety i w tej nie było jego brata. Miał juz zamykać drzwi, gdy nagle oniemiał. Trząsnął głową z niedowierzania.
- Niee, to nie może być prawda - szepnął . Rozglądnął się dookoła. Nikogo nie było. Wziął głęboki wdech i wszedł do salo zamykając drzwi za sobą. Wolnym i cichym krokiem zbliżył się do łóżka. Leżała na nim podpięta pod aparaty. Kosmyk blond włosów opadł jej na twarz. Delikatnie zawinął go wokół palca i odgarnął go odsłaniając bladą, delikatną twarz dziewczyny. Mimo zmiany koloru włosów poznał ją. Nigdy , przenigdy nie mógłby zapomnieć tych rys, tej delikatnej skór, tej słodkiej twarzy, tego małego, zgrabnego noska. Nagle czas się zatrzymał. Wspomnienia z przeszłości wróciły, a także uczucie , lecz z większa siłą. Spojrzał na nia. Była taka bezbronna, delikatna, podpięta pod różne rurki, aparaty. Zaczął zastanawiać się co ona tu robi. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji. Krążył wzrokiem po całej sali, aż w pewnym momencie zauważył niewielki obrazek wiszący na ścianie, a na nim , napis "KARDIOLOGIA" napisany małymi literkami.
- O Boże. Jak ja Cię długo szukałem, wariowałem bez Ciebie. Gdzie Ty byłaś ? Czemu się nie odzywałaś ? Dlaczego odeszłaś ? Czy zrobiłem coś nie tak ? - szeptał trzymając jej dłoń. Tak bardzo za nią tęsknił, a teraz siedzi przy niej w szpitalu, znajdując ją przypadkiem. Łza spłyneła mu po policzku. Był szczęsliwy, że ją odnalazł. Po prawie 4 latach, znalazł ją tu, na drugim końcu Ziemi, leży bezbronna na szpitalnym łóżku. Jego serce biło ze szczęścia. Siedział wpatrując się w dziewczyna w niczym obrazek, gdy nagle przypomniał sobie po co tu przyjechał. Jego brat , jedyny , kochany Tommy miał wypadek.
- Wrócę do Ciebie Nicole - szepnął i wybiegł z sali. Ponownie szukał od sali do sali, gdy usłyszał kobiecy głos za sobą.
- Przepraszam, czy Pan kogoś szuka ?
- Tak ! szukam mojego brata, Tom Kaulitz, miał wypadek samochodowy . Podobno przywieziono go tutaj kilka godzin temu - zaczął szybko.
- Niestety jednak nie jestem w stanie Panu pomóc, ale prosze za mną, koleżanka w rejestracji powinna Panu pomóc - rzekła sympatycznie i ruszyła w stronę rejestracji. Blondyn szybko uzyskał informacje na temat brata i czym prędzej pognał na Oddział Intensywnej Terapii. Wbiegł do sali nr 56.
- O mój Boże, Tommy ! - szepnął przerażony widząc brata całego obitego...

Kochani ! To miał byc ostatni odcinek, ale postanowiłam zrobić z niego dwa ostatnie ;p
Więc prawdopodobnie jutro bądź sobote ukaże się druga część :)
Myśle, iż jeszcze ktoś tu zagląda ;)

Pozdrawiam was kochani ! ;**

4 komentarze:

  1. Kochana!
    Już myślałam, że nigdy nie wrócisz;) Od razu przywracam Cię do linek i dziękuję za powiadomienie;) Na razie nie przeczytam rozdziału, bo musze się uczyć, ale w najbliższym czasie to zrobię i skomentuję;)A Ciebie zapraszam na nowe opowiadanie, bo Katinę już zakończyłam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku wreszcie się odnaleźli. Niby dwoje dorosłych ludzi, a oboje zachowują się jak dzieci. Bill powinien wiedzieć, że ma córkę, powinien uczestniczyć w jej życiu. Rozumiem, że Nicol chciał dla ukochanego jak najlepiej, ale przecież ona go kocha... w dodatku gdy już wiedziała, że spodziewają się dziecka miała obowiązek mu tym powiedzieć... Wszystko dobre co się dobrze kończy :)
    Masz rewelacyjny talent pisarski i naprawdę bardzo się zdziwiłam gdy zobaczyłam liczbę wejść i niedowierzaniem chwilkę na wskaźnik popatrzyłam bo wydawało mi się, że przecinek widzę w złym miejscu. Naprawdę jestem w szoku, że wejść jest tak mało bo po tym co przeczytałam spodziewałam się naprawdę tysięcy wejść.
    Czekam na kolejną część :)

    Pozdrawiam,
    Bella

    OdpowiedzUsuń
  3. WRESZCIE! Wreszcie ją znalazł! Tylko co z Tomem? Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, jak już mówiłam bardzo się cieszę, że wróciłaś. Stworzyłaś cudowną historię i przykro by było kończyć ją tak... bez zakończenia. Dlatego tak strasznie cieszę się, że mogę poznać koniec.

    Obawiałam się, że już do końca życia nie złączysz ponownie tej dwójki:D A tu taka niespodzianka. Miałam nadzieję, że Nicole będzie bardziej odpowiedzialna i to ona odezwie się do Toma, ale jak zwykle mnie zawiodła. Za to on... Ma teraz poważny problem. Brat w szpitalu, po kilku latach odnajduje miłość swojego życia. Ciekawi mnie jak to się dalej potoczy. Oby pomyślnie!

    Lecę do następnego rozdziału;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*