sobota, 31 maja 2014

Przypadkowa miłość - Odcinek 4

Kochani moi .. Ten odcinek dedykuje wszystkim tym, którzy jeszcze czytają moje opowiadanie. Cieszę się, że jest tu jeszcze kilka osób, które o mnie pamiętają :)
Ten odcinek jest dla nich ! ;) Widzę, że Josel nie jest przez was pozytywnie odbierany, hmmm jest to negatywna postać w moim opowiadaniu, więc nie ma co się dziwić ;p
No cóż, nie przeciągam. Zapraszam do czytania ! :)




- Gdzie byłaś ?! - krzyknął i pchnął dziewczynę, która z mocną siłą wpadła na drzwi.
- No jak to gdzie byłam ? W pracy ! - rzekła przestraszona . Wiedziała, że spóźniła się ponad godzinę i będzie ciężko wymyślić jej powód spóźnienia.
- Nie pierdol mi tu ! Dzwoniłem do hotelu , wyszłam po 21:15 a jest 22:22 ! Gdzie byłaś, pytam się !? - krzyknął rozzłoszczony i uderzył pięścią o ścianę. Sara przestraszona zachowaniem chłopaka,skuliła się w obronie.
- Byłam jeszcze się przejść. Źle się czułam i chciałam posiedzieć w parku - powiedziała drżącym głosem. Po części jej wyjaśnienia były prawdą. Nie była w najlepszym nastroju, gdy menadżer odreagował na niej swą złość, a także była w parku. O obecności blondyna wolała nie mówić.
- Jak się źle czuje to się do lekarza idzie, a nie w parku siedzi - powiedział surowo. Sara spojrzała na niego ze strachem w oczach. Przyglądał jej się chwile, po czym ścisnął za rękę zostawiając czerwony ślad po uścisku swymi silnymi dłońmi, na jej przedramieniu i zaciągnął dziewczynę do kuchni.
- Patrz jaki tu jest burdel. Ma to być posprzątane albo już nie będę taki miły - syknął pchając dziewczynę w głąb pomieszczenia. Sara ze łzami w oczach rozejrzała się. Naczynia walały sie w zlewie, na blacie było pełno okruszków po pieczywie, kawa rozlana której kropelka po kropelce kapała na jasne płytki. Usiadła zrezygnowana na krześle i schowała twarz w dłoniach. Czuła, że nie da rady tak dłużej, że to jest ponad jej siły. Chciała odejść, lecz nie miała dokąd, nie miała do kogo. Czułą się okropnie, czuła że została z tym wszystkim sama.
- I czego kurwa tak siedzisz , chyba kazałem Ci coś zrobić, nie ?! - krzyknął Josel wchodząc do kuchni. Sara zerwała się z krzesła i z przerażeniem patrzyła na niego. Bała się go, nie wiedziała co może jej jeszcze zrobić. Zastanawiała się gdzie się podział jej ukochany chłopak. Czuły, troskliwy ,kochający mężczyzna, z którym się związała.
- Musiałam chwile odpocząć, dobrze wiesz, że w pracy nie mam długiej przerwy, ledwo zdążam zjeść cokolwiek - rzuciła drżącym głosem.
- Wiesz co ?! Nie interesuje mnie to ! Masz już to sprzątać . Kurwa ! Nic Cię nie interesuje w tym domu ! - krzyknął.
- To ja utrzymuję to mieszkanie, i pracuje, abyś miał co jeść, więc nie mów mi , że nic mnie nie interesuje - podniosła głos. Słowa chłopaka zezłościły dziewczynę. Josel spojrzał na nią gniewnie i zbliżył się do niej. Spojrzał jej głęboko w oczy, aż przeszedł ją dreszcz po całym ciele. Z jego oczu biła wściekłość, gniew, ale także zaskoczenie. Nie spodziewał się, żę ta drobna osoba będzie w stanie podważyć jego zdanie.
- Jeszcze raz spróbuj się postawić, a spotkasz swoich ukochanych rodziców, rozumiemy się ?! - syknął przez zaciśnięte zęby ze złości , wplótł swe dłonie w jej włosy po czym pociągnął z dużą siłą. Dziewczyna zacisnęła mocno powieki i syknęła z bólu.
- Mhmm.- mruknęła cicho. Chłopak puścił jej włosy
- To się cieszę, a teraz sprzątaj ten chlew - i ponownie odepchnął dziewczynę, a ta upadłą na podłogę. Łzy spływały po jej policzkach niczym małe strumyki. Nie mogła opanować swych emocji. Siedziała na podłodze , nie mogła powstrzymać łez. Po krótkiej chwili podniosła się i zaczęła zmywać naczynia. Łzy zlatywały z policzek mieszając się z spienioną wodą. Myła każdy talerz , kubek bardzo dokładnie i zastanawiała się , co jej chłopak z nimi robił, że były tak brudne. Po długim czasie, gdy już wszystkie naczynia poukładane zostały na suszarce, oczyściła blat i zamiotła podłogi. Zmęczona po pracy, usiadła przy stole i spojrzała na zegarek wiszący nad drzwiami. Było już dobrze po północy, a ona musiała jeszcze zrobić pranie. Mogłaby przełożyć pracę na rano, ale wtedy wybuchnęłaby kolejna awantura, ponieważ jej chłopak nie miałby czystych ubrań, Zrezygnowana wstała z krzesła i ruszyła do łazienki . Na szczęście nie było dużo rzeczy, więc nalała wody do miski i przeprała ubrania. Niestety musiała zrobić to ręcznie, powtarzając czynność kilka razy, za każdym razem wymieniając wodę. Dźwięk pralki mógł zbudzić jej chłopaka. Ręce bolały ją niesamowicie, ale ona nadal prała. Cieszyła się, że nie została jej ostatnia rzecz. Po wyciśnięciu wszystkiego z wody, rozwiesiła ubrania na suszarce. Noc była ciepła, w końcu była połowa czerwca,więc Sara wystawiła suszarkę na balkon. Była niesamowicie zmęczona, powieki same opadały , ale ona walczyła z ich ciężarem. Postanowiła wziąć szybki prysznic. Szybko lecz dokładnie wyszorowała każdy centymetr swego ciała . Wykonała ostatnie czynności takie jak mycie zębów, wklepanie w skórę kremu, po czym założywszy na siebie pidżamę , wyszła do sypialni. Westchnęła widząc śpiącego chłopaka. Ostrożnie ułożyła sie obok niego i nakrywając się kołdrą, przekręciła na bok odwracając się tym samym od chłopaka. Zmęczonym wzrokiem spojrzała na zegarek . Wskazywał on godzinę 2:03 . Westchnęła i zamknąwszy oczy, odpłynęła do krainy marzeń.

Siedział z laptopem na kolanach i odpisywał na maila fanów. Mimo ich długiej przerwy, fani nadal ich kochali, wierzyli w nich, pisali do nich. Blondyn był im wdzięczny za to, że nie odwrócili się od zespołu i dlatego, gdy tylko miał wolną chwilę, odpisywał na maile.
- Bill .. - usłyszał głos brata, który wszedł do jego sypialni.
- Hmmm ? - mruknął pytająco nie odrywając wzroku od ekranu.
- Zamówiłem śniadanie do pokoju, przynieśli kilka minut temu, chodź zjeść.
- Już, już - rzucił pośpiesznie i kontynuował pisanie. Tom wzdychając ciężko , opuścił sypialnie brata. Bill dopisał jeszcze kilka zdań, po czym wysłał maila i odłożył laptopa na bok. Wyszedł do brata, który siedział przy małym stoliku w "salonie" zajadając się tostami.
- Co dziś jemy ? - spytał młodszy Kaulitz i zaczął patrzeć na każdy talerz.
- Tosty z dżemem bądz masłem kakaowym
- Może być - rzucił się na fotel z tostem w ręku.
- Dzwonił David. Udało mu się przełożyć spotkanie z tym projektantem. Mamy je za dwa dni, więc zaraz po spotkaniu wyjedziemy do mamy - poinformował Tom nie odrywając wzroku od telewizora.
Bill spojrzał zaskoczony na brata.
- Coo ? Już za 2 dni ?
- Nie cieszysz się ? Myślałem, że lubisz te wszystkie przebieranki, stroje - spytał zdziwiony zachowaniem brata. Wiedział, że Bill zafascynowany był moda, kochał ją, uwielbiał się przebierać, stroić, a nawet sam projektować. To jego garderoba zawsze była wypchana ciuchami, a na samą myśl o spotkaniu z jakimkolwiek projektantem, uśmiech nie schodził mu z twarzy, a teraz ? Teraz jest zaskoczony, że udało sie przyśpieszyć spotkanie.
- Nie, nie , oczywiście że się cieszę, po prostu jestem zaskoczony.
- Na pewno ? - spytał Tom przyglądając się bratu.
- Tak ! - odpowiedział Bill i rzucił w brata mała poduszka.  Obydwoje zaczęli się śmiać i kontynuowali śniadanie. Po skończonym posiłku, bliźniacy postanowili wybrać się na miasto.
Postanowili jechać do KaDeWe największego centrum handlowego w Berlinie. Można tam spotkać nie jedną gwazdę niemiecka, ale i także zagraniczną.
- Gotowy ? - spytał Bill wychodząc ze swojej sypialni.
- Jasne - rzucił brunet zasuwając bluzę.
Z uśmiechami na twarzy wyszli z pokoju i zjeżdżając windą na dół zastanawiali się czy niczego nie zapomnieli.
- Dzień Dobry - przywitała ich młoda recepcjonistka, Sophie.
- Dzień dobry - rzucił Tom puszczając dziewczynie oczko i oddał klucz do pokoju.
Bill spojrzał na brata i zaczął się śmiać..
- Co ?
- Myślałem, że odkąd jesteś z Rią, to inne dziewczyny nie chodzą Ci po głowie - rzucił żartobliwie Bill wsiadając do samochodu.
- Bo nie chodzą !
- Właśnie widzę - zaśmiał się Bill i odpalił silnik. Wyjechali z hotelowego parkingu i ruszyli na podbój sklepów. Całą drogę śmiali się, wygłupiali, wspominali stare czasy.
- Tom, a pamiętasz jak byliśmy pierwszy raz w Berlinie ? Ile mieliśmy wtedy lat ? 8 ? 9?
- 8 i to była wycieczka szkolna. Pamiętam jak płakałem, bo zgubiłeś swoją ulubioną czapkę - zaśmiał się Tom.
- Lubiłem ją, a później ja się rozpłakałem, ale nie dlatego , że ją zgubiłem - powiedział z uśmiechem zatrzymując sie na czerwonym świetle.
- To czemu płakałeś ?
- Tylko się nie śmiej - rzucił Bill grożąc bratu palcem wskazującym. Tom z uśmiechem na twarzy, kiwnął przytakując głowa. - Płakałem , bo Ty płakałeś - powiedział. Tom zrobił wielkie oczy po czym wybuchnął śmiechem.
Hahahaha cooo ?! Hahaha serio ? - mówił przez śmiech. Bill rzucił w niego butelka po coli.
- Miałeś się nie śmiać - i udał obrażonego wpatrując sie przed siebie. Tom próbując powstrzymać śmiech, poprawił się na fotelu.
- No weź Billy, nie obrażaj się. Serio to było dość śmieszne - zaczął uderzając lekko brata w ramie. Bill spojrzał na niego kątem oka i prowadził , nadal się nie odzywając. - Przepraszam Billy , no już przestań się gniewać .
- Spadaj - rzucił śmiejąc się Bill pokazując bratu język.
- Dobra - rzucił Tom i otworzył szybę, po czym wychylił głowę, tak jakby chciał przez nią wyjść.
- Co robisz głupku, wypadniesz ! - podniósł głos Bill chwytając brata za bluzę.
- Kazałeś mi spadać, to spadam - rzucił żartobliwie Tom. Bill tylko parsknął pod nosem i uśmiechając się, jechał ku centrum. Po 30 minutach byli już na miejscu. Wchodzili do każdego sklepu oglądając, przymierzając przeróżne rzeczy.
- Tom, spójrz jakie piękne ! - rzucił z fascynacją Bill pokazując bratu złoty naszyjnik z dużym mikrofonem.
- No no.. ładne, muszę przyznać rację.
- Muszę to mieć ! - i pośpiesznie podszedł do kasy , by zapłacić za naszyjnik.
Odwiedzali każdy napotkany sklep , aż minęły 3 godziny. Zaskoczeni upływem czasu, postanowili wrócić.Z rękoma pełnymi zakupów, ruszyli ku parkingowi. Wszystkie torby wrzucili na tylne siedzenie i wrócili do hotelu. Droga zajęła im niecałą godzinę, ponieważ na drodze były długie korki.
Wyciągając zakupy z samochodu, hotelowy odjechał nim do parkingu. Bill wchodząc do hotelu, od razu rozglądał się w poszukiwaniu młodej recepcjonistki. Stała przy ladzie smutna, zamyślona, oderwana od świata rzeczywistego.
- Dzień Dobry Saro - powiedział podchodząc do lady. Otrząsnęła się z myśli i uśmiechnęła sie lekko do blondyna.
- Witaj Bill - rzuciła i odwróciła się po klucz. Zdjęła go z tabliczki i podała chłopakowi.
- Co Ci się stało ? - spytał widząc siny ślad na jej przedramieniu . Dziewczyna zmieszała sie i zaczęła zsunęła podwinięty rękaw.
- Nic takiego, uderzyłam się , gdy sprzątałam - jej wzrok błądził po całym hallu. Bała się spojrzeć chłopakowi w oczy, bała się, że rozpozna , ze kłamie
- Na pewno ? - spytał podejrzliwie.
- Tak Bill, nie musisz się martwić..


3 komentarze:

  1. Jezu, znowu mi podniosłaś ciśnieniem. Przyznam, że nie rozumiem czemu Joselowi tak odwaliło, znaczy powody mogą być dwa; pierwszy to taki, że on po prostu taki już jest, damski bokser, a drugi to, coś nim kieruje, bo nie sądzę, że to zwykła zazdrość, tylko musi być coś innego. Strasznie mi żal Sary, głównie dlatego, że byłam w podobnej sytuacji, co prawda nie przez chłopaka, ale... W każdym razie niech zostawi go, ma pracę, sama sobie poradzi, szkoda nerwów. No i Bill na pewno też jej pomoże skoro już jej to obiecał. Czekam na kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Sara. Mogłaby powiedzieć Billowi prawdę, pomógł by jej....;( Dobiłaś mnie kochana...Nienawidzę Jose'fa.Co za typek! Łapki bym ucięła!!!
    Niech uwierzy w siebie, niech się spakuję, ma pracę, zadzwoni do Billa i on jej pomoże, przynajmniej na niego liczę...

    OdpowiedzUsuń
  3. CIEKAWE OPOWIADANIE. TAMTO TEŻ, W JEDEN WIECZÓR ŁYKNĘŁAM.
    POPIERAM DERLON, NIECH SARA GO ZA PRZEPROSZENIEM KOPNIE W DUPĘ.
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY
    DUŻO WENY ŻYCZĘ
    KOTEK
    PS. NOWA NOTA U MNIE

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*