czwartek, 24 lipca 2014

Polsko - niemieckie marzenia - Odcinek 3

Noo kochani, coś as mało się zrobiło. 3 komentarze pod ostatnią notką, a wyświetleń mnóstwo.
Przykro mi jest , widząc to. Cóż .. widocznie nie podoba Wam się moja twórczość. Ehh ..
Dziś przybywam do Was z kolejnym odcinkiem MARZEŃ ;) No i akcja zacznie się rozkręcać z każdym kolejnym odcinkiem ;) Za niedługo przekonacie się jak dziewczyna pozna naszych kochanych muzyków :)

I mam pewną informację... Od dziś wprowadzę tutaj pewną zasadę.

5 komentarzy = nowy odcinek opowiadań.

Może to was zmotywuję. No nic, nie będę dłużej przeciągać.
Miłego czytania :)







Siedziałam w ławce wpatrując się w swój test. Był banalny. Wszystkie regułki, zasady i wzory kułam do późnego wieczora, lecz gdy wzięłam się za rozwiązywanie zadań - padłam. Nie pamiętałam niczego i jak na złość, nie mogłam sobie nic przypomnieć. Załamana patrzyłam na białą kartkę i usiłowałam sobie przypomnieć wzór.
- Ej, coś nie tak ? - usłyszałam szept Mai. Ostrożnie spojrzałam na nią i kiwnęłam głową.
Ruchem głowy wskazała mi, abym pokazała jej powód zakłopotania. Zerknęła ostrożnie, natomiast ja kontrolowałam ruchy nauczyciela. Nie był starym mężczyzną, miał może ok 40 lat. Gość fajny, lecz strasznie surowy. Nie radziłabym nikomu podpadać temu nauczycielowi.
Maja wzięła ołówek i lekko rozwiązała moje zadanie. Kocham ją ! Uratowała mi właśnie życie !
Posłałam jej całuska i wzięłam się za poprawianie zadania długopisem. Została mi tylko odpowiedź, gdy zadzwonił dzwonek.
- Proszę zostawić swoje testy na ławce - niski głos mężczyzny rozbrzmiał w sali. Szybko zaczęłam pisać odpowiedź, a inni zbierali się do wyjścia.
- Foster, czas już minął ! - podniosłam głowę. Mój wzrok utkwił w surowym wzorku nauczyciela.
- Panie profesorze, już kończe tylko ostatnie słowo - poprosiłam. To była prawda, zostało mi ostatnie słowo do napisania.
- Pisz szybko i oddawaj kartkę - uhh , jak dobrze. Szybko napisałam i oddałam kartkę uśmiechając się. Pan Witek, bo tak miał na imię gość od fizyki, był fajnym nauczycielem, ale surowym, jak już wspomniałam. Miałam z nim dobry kontakt. Byłam w samorządzie szkolnym, a on zajmował się organizowaniem różnych akcji w szkole. Wiele razy pomagałam mu organizować akademie, akcję dla potrzebujących, bale , dyskoteki. Przed salą czekała już na mnie Maja.
- Dziękuję Ci kochanie ! uratowałaś mi życie - zaśmiałam się i dałam jej buziaka.
- No co Ty , nie masz za co. Nie pamiętasz ile razy to Ty pisałaś mi test ? - no tak, wiele razy pisałam swój, ale i także jej test. Wiele razy zdarzyło się tak, że zapomniała o teście. Głuptas, nie ?
- Oj dobraa, nieważne - zaśmiałam się i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę małej kawiarenki, znajdującej się w naszej szkole. Można w niej kupić co się tylko chce. Od zeszytu i długopisu, po kawę, pierogi, hamburgery.
Usiadłyśmy przy małym stoliku .
- No to co, kawę ? Mamy teraz 20stkę , więc zdążymy wypić - spytałam grzebiąc w torebce w poszukiwaniu portfela.
- W sumie, czemu nie - z bananem na twarzy kiwnęła głowa Maja. Zaśmiałam się na jej widok i podeszłam do  małego okienka.
- Proszę ?
- 2 kawy proszę - uśmiechnęłam się do młodej dziewczyny stojącej po drugiej strony okienka.
- 4 zł - podałam jej pieniądze i czekałam na kubeczki. Po chwili trzymałam już parującą ciecz w dłoni i szłam do przyjaciółki.
- Masz - położyłam przed nią kubek i usiadłam naprzeciwko.
- Dzięki - odpowiedziała. Kawa była gorąca, więc jak to mam w zwyczaju, zaczęłam ją mieszać. Nie słodzę żadnego "napoju" typu kawa, herbata. Oduczyłam się tego, sama nie wiem dlaczego.
- Przecież nie masz w niej cukru, więc czemu to mieszasz ? - spojrzała na mnie uważnie .
- I Ty się ze mną przyjaźnisz ? No wiesz co ?! - skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam głowę, udając obrażoną.
- Jakoś nigdy się nie zastanawiałam nooo - i klepnęła mnie w ramię.
- Po to żeby było zimniejsze łosiu - wytknęłam jej język . Odpowiedziała mi tym samym i zaczęła pić swoją kawę.
- Lilly , jak Ci tam jest ? - spytała nagle. Widziałam ,że czuła się niepewnie zadając mi to pytanie. Uśmiechnęłam się lekko .
- Nie jest tam źle, ale jestem tam dopiero od wczoraj, więc tak naprawdę nie wiem jak jest - może zabrzmiało to chaotycznie, ale ona wiedziała o co chodzi. Byłam w domu dziecka za krótki okres, aby stwierdzić czy jest mi w nim dobrze, czy też nie .
- Rozumiem. A poznałaś tam kogoś ? - spytała uśmiechając się.
- Na razie tylko Sandrę, dziewczynę z którą dzielę pokój - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. Czego ona się tak dziwi ?
- Cooo ? Nie masz swojego pokoju ? - zaśmiałam się. Widać, że Maja nie miała pojęcia o życiu w domu dziecka. W sumie, co ja mówię. Ja też nie miałam o nim pojęcia. Jadąc do niego z tą elegancką kobieciną, która wzięła mnie w mojego , kochanego domu, miałam takie samo wrażenie o życiu w domu dziecka jak moja przyjaciółka. Myślałam, że każdy ma swój pokój, może robić co chce, wychodzić gdzie chce, wracać o której się chce, ale niestety nie tak to funkcjonowało.
- No tak, ale nie mam na co narzekać. Mam gdzie spać, Sandra jest nawet miłą dziewczyną - uśmiechnęłam się, ale widziałam skupiony wzrok przyjaciółki na sobie. Aha, więc coś jeszcze chce się dowiedzieć.
Uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam pić swoją , letnią już kawę. Maja spoglądała na mnie co jakiś czas, ale jej wzrok był jakiś.. zmartwiony ?
- Co jest ? - nie mogłam juz wytrzymać. Musiałam widzieć co ją trapi.
- Nic, nic - powiedziała szybko. Dopiła kawę i wstała . Zrobiłam to samo i wychodząc z kawiarenki, odłożyłyśmy filiżanki.
- No mów, widzę - szturchnęłam ją lekko w żebra. Skuliła się i pchnęła mnie lekko śmiejąc się.
- Po prostu .. - zmieszała się. Widać było, ze nie wie jak ma to powiedzieć.
- No co  ? - ponagliłam ją. Byłam ciekawa co jej tam po głowie chodzi.
- Po prostu martwię się, że ta cała Sandra mi Cię odbierze - spuściła głowę. O co za matołek. Objęłam ją ramieniem i szłyśmy w stronę sali humanistycznej.
- Matołku , przecież to Ty jesteś moją najlepszą i jedyną przyjaciółką - uśmiechnęłam się do niej.
- Ja myślę - odpowiedziała i poczochrała moją grzywkę. Syknęłam z niezadowolenia, a ona tylko zaczęła sie śmiać. Nie lubię, gdy ktoś niszczy mi grzywkę i ona dobrze o tym wiedziałam. Spojrzałam na nią z grymasem na twarzy i ułożyłam sobie włosy.  Gdy dzwonek zadzwonił, wszyscy weszliśmy do sali.

Gdy minęło 7 godzin lekcyjnych, wraz z Mają opuściłyśmy budynek szkoły.
- Wreszcie koniec ! - pisnęła uradowana Maja poprawiając torebkę .
- Taa.. wreszcie koniec. Jeszcze 2 tygodnie i wakacje - rzuciłam śmiejąc się. Cieszyłam się , że wreszcie nadejdą wakacje, ale trochę sie ich obawiałam. Nie wiedziałam jak je spędzę. Każde moje wakacje wyglądały tak, że wychodziłyśmy z Mają na miasto i wracałyśmy późnym wieczorem, lecz w domu dziecka panują pewne zasady i  tak naprawdę nie mam pojęcia jak wyglądają tam wakacje.
- Też się nie moge doczekać - szłyśmy w stronę przystanku rozmawiając i śmiejąc się.
- Na jaki autobus czekasz ? - spytała Maja.  No tak, już nie będziemy jeździły tym samym autobusem.
- na 39 * - odpowiedziałam sprawdzając rozkład.
Gdy po 5 minutach podjechał autobus , którym przemieszczałam się przed przeprowadzką, Maja wsiadła do niego żegnając mnie całusem w policzek. Pomachałam jej i czekałam na swój. Było mi smutno. Nie chciałam wracać do domu dziecka, nie znałam tam nikogo. Chciałam wrócić do domu. Nie zawsze było kolorowo, ale dałam radę, więc nie chciałam stamtąd iść. Usiadłam na ławce i czekałam. Nerwowo chodziłam pod wiatą , sprawdzając co chwile rozkład. Autobus spóźniał się 7 minut.
Zirytowana usiadłam i założyłam słuchawki. Ah tak, muzyka. Nie wyobrażałam sobie bez niej życia. Nigdy nie rozstawałam się ze swoimi słuchawkami. Towarzyszyła mi od dziecka. Włączyłam playlistę i zaczęłam nucić sobie piosenkę z nowej płyty, mojego ulubionego zespołu. Z każdym słowem , w moich oczach pojawiało się co raz więcej łez. Nagle podjechał autobus na który czekałam. Otrząsnęłam sie i wsiadłam . Na szczęście znalazłam wolne miejsce i wpatrywałam się w okno. Przede mną 40 minut jazdy .Kto by pomyślał, że w takim czasie można przemieszczać się po mieście. Mam znajomych w klasie, którzy docierają do szkoły w 30 minut, a nie mieszkają w Warszawie. Westchnęłam i wsłuchałam się w piosenkę.
Usłyszałam ostatni wers piosenki : Und hält Dich das auch nicht zurück dann Spring ich für dich  i po moim policzku spłynęła słona łza. Moje życie straciło sens. Czułam się okropnie. Czemu ? Sama nie wiem. Przecież rozpoczęłam dzień dobrym humorem, czułam się dobrze.
Słuchałam głosu wokalisty i rozpływałam się. Miał taki piękny głos. W barwie jego głosu można było wyczytać towarzyszące mu emocje. Był mocny , a zarazem słodki.
- Przepraszam, czy coś sie stało ? - usłyszałam nagle zmartwiony głos pewnej starszej pani, która patrzyła na mnie z współczuciem.
- Ależ nic się nie stało - otarłam łzy i uśmiechnęłam się słabo.
- Życie jest zbyt piękne, aby tracić je na wylewanie łez - poklepała mnie po kolanie i wyszła uśmiechając się. Miała rację, szkoda wylewać łzy, ale mam zły okres w życiu. Założyłam słuchawki i wsłuchiwałam się w kolejne piosenki. Byłam kruchą dziewczyną, ale mocna muzyka pozwalała mi wyrazić swe emocje.
Patrzyłam na mijające mnie miejsca i miałam już dość jazdy autobusem. Nie znosiłam miejskich, ale musiałam wytrwać. Byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam, ze za dwa przystanki , dotrę do celu.
Po 10 minutach szłam chodnikiem kiwając głową w rytm muzyki. Do mojego nowego 'domu' miałam jeszcze jakieś 7 minut drogi, więc nie śpieszyłam się specjalnie, bo co może mnie tam spotkać ? Dyżur w kuchni ? Nie moja kolej, gdyż przeprowadziłam się tu w ciągu tygodnia. Nagle poczułam jak mój żołądek domaga się posiłku. No tak, było już po godzinie 15, a ostatni posiłek jadłam po 12. Przyśpieszyłam kroku i w niecałe 5 minut byłam już na miejscu. Dziwnie się czułam wchodząc tu. Mimo tego, iż spędziłam w tym miejscu noc, czułam się tu obco. Wyszłam po schodach do swego pokoju nie zdejmując słuchawek. Chciałam jak najdłużej pozostać w swoim świecie. Wchodząc do pokoju, zauważyłam , że nie ma Sandry, a na moim łóżku leży mała kartka. Otworzyłam ją. Jestem na stołówce, gdyż teraz jest moja kolej dyżurowania. Gdy wrócisz to przyjdź na obiad. Sandra . Przeczytałam i uśmiechnęłam się. Miło, że w pewien sposób troszczy się o mnie. Odłożyłam torbę na łózko i schowałam do niej słuchawki. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę stołówki. Zeszłam na parter i zaczęłam sie rozglądać dookoła. Nie wiedziałam gdzie jest stołówka !! Co teraz robić ? Stanęłam w hallu i wzięłam kilka głębokich wdechów. Co mówiła ta babka z opieki  ? Że jak będę miała problem to mam iść do dyrektorki. No cóż, nic innego mi nie zostało.
Spojrzałam na zegarek ..
- Super ! spóźniona już prawie 30 minut na obiad - poprawiając włosy ruszyłam w stronę gabinetu.
Stojąc przed drzwiami poczułam dziwny ucisk w żołądku. Jakoś nigdy nie lubiłam "sekretariatów" .'
Zapukałam.  Momentalnie dostałam pozwolenie na wejście. W pomieszczeniu siedziała pani dyrektor i z uśmiechem spojrzała na mnie. Posłałam jej lekki uśmiech i weszłam.
- Mam problem - rzuciłam od razu. Nie będę owijała w bawełnę, bo mój żołądek co raz bardziej domagał się jedzenia.
- Słucham ?
- Chciałam się dowiedzieć, gdzie tu jest stołówka - zaśmiałam się. Chciało mi się śmiać, ale nie miałam wyjścia. Do kogoś musiałam się zgłosić o pomoc. Kobieta cicho się zaśmiała .
- Stołówka jest na końcu korytarza - poinformowała. Uśmiechnęłam się do niej, podziękowałam i wyszłam.
Nigdy tak się tak nie śpieszyłam na obiad jak dziś. Wreszcie dotarłam do celu.
POMIESZCZENIE było dość duże. Stoły były poukładane w rzędach, a na ścianach widniały kolorowe rysunki. Zapewne były zrobione ze względu na najmłodszych mieszkańców.
Nie było dużo osób, ale to może dlatego, że było już dawno po porze obiadowej.  Podeszłam do małego okienka , a po chwili zjawiła sie w nim Sandra.
- Już przyszłaś. Poczekaj chwilkę, już Ci podam obiad - uśmiechnęła sie i zniknęła. Rozglądnęłam się dookoła. Czułam na sobie wzrok innych .. nie wiem jak ich nazwać. Dzieci ? Ludzi ? Mieszkańcy ? nie, nie tak. No więc czułam na sobie wzrok innych osób. Nie dziwiłam się, byłam tu nowa.
Usiadłam przy najbliższym stoliku i czekałam na Sandrę.
- Proszę . Może nie jest to wołowina z podsmażanymi ziemniakami , ale też jest dobre - powiedziała miło.
- Dziś to zjem wszystko co tylko mi dacie, jestem taka głodna - zaśmiałam sie. Spojrzałam na swój talerz. Sandra miała rację, nie była to wołowina z ziemniakami, a jakieś klopsy z gałką ryżu i polane sosem. Nie wyglądało najlepiej, ale trzeba przyzwyczaić się do takiego jedzenia. Skoro mam tu mieszkać, to nie moge sie sprzeciwiać.

Po obiedzie poczekałam na Sandrę i wróciłyśmy do swojego pokoju. Miła z niej dziewczyna. Radosna, miła, mądra i bardzo przyjazna Była ode mnie młodsza tylko o rok.
Siedziałyśmy na moim łóżku i rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że Sandra trafiła do domu dziecka, gdy miała 14 lat, a powodem tego było nieporozumienie między rodzicami. Matka nie potrafiła dogadać się z ojcem , przez co zaczęły się awantury w domu, alkoholizm. Miała starszego brata, lecz zginął gdy miał 10 lat.
- A Ty ? Czemu tutaj się znalazłaś ? - Nagle nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie znam jej przecież, aby opowiadać o sobie, ale coś w środku mi mówiło, że Sandra jest godna mojego zaufania, że mogę jej opowiedzieć o sobie. Poza tym, ona opowiedziała o sobie.
- Gdyby 3 dni temu, ktokolwiek powiedziałby mi , że 2 dni później będę mieszkała w domu dziecka to bym go wyśmiała, bo moje życie nie było złe. Mieszkałam z mamą, miałyśmy pieniądze, nie brakowało nam niczego.. - zacięłam się. Czy na pewno nam niczego nie brakowało ? Tu się mylę. Brakowało i to najważniejszej rzeczy. Miłości i porozumienia. Brakowało nam wzajemnego wsparcia po śmierci taty.
- Więc ? - głos dziewczyny przywrócił mnie na ziemię.
- No ale, po śmierci mojego taty moja mama wpadła z depresję i zaczęła .. - czułam się dziwie mówiąc o tym, a to, że moja matka zaczęła się puszczać, nie chciało mi przejść przez gardło. - No moja matka najzwyklej na świecie zaczęła .. przyprowadzać sobie do domu facetów. Puszczała sie po prostu - poczułam zniechęcenie i obrzydzenie do jej osoby, ale kontynuowałam - Wszystko było ok, aż do wczoraj. Nie wiedziałam co się dzieje, po co ta babka przyszła, ale później dowiedziałam się, że była rozprawa w sądzie, że odbierają jej prawa rodzicielskie. Dziwiłam się, że skoro to dotyczyło mnie, to czemu ja nie dostałam żadnego wezwania do sądu.
- Albo dostałaś, lecz matka je ukryła - przerwała mi. Spojrzałam na nią i zaczęłam rozmyślać. Być moze Sandra ma rację, może matka schowała to przede mną.
- Możliwe - rzuciłam krótko. Zapadła cisza, okropna cisza. Chciałam ją przerwać, ale dobrze mi tak było. Ale nie na długo.
- Chodź oprowadzę Cię po budynku - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą śmiejąc się radośnie.
Nie protestowałam , bo i tak nie miałam innego zajęcia, a nie znałam tu nikogo, ani żadnego pomieszczenia.
Chodziłyśmy po budynku śmiejąc się w niebo głosy.
Sandra pokazała mi POKÓJ GIER, w którym można spędzać czas od godziny 15 do 21, ponieważ później jest już przygotowanie do spania. Zaprowadziła mnie także do MAŁEJ BIBLIOTEKI. Podobało mi się to miejsce. Dużo książek, cisza, spokój. Można tu było odpocząć, zrelaksować się.
Spacerując po budynku poznałam kilka sympatycznych osób. Było to osoby młodsze ode mnie, ale nie dużo, może rok, dwa.
- Wiesz, jestem trochę zmęczona, pójdę się położyć - uśmiechnęłam się do dziewczyn, z którymi poznałam się poznając "mój nowy dom".
- Spoko, rozumiemy - odezwała się blondynka z długimi włosami zwana Julią, z uśmiechem na twarzy
- Pa dziewczyny - pożegnałam się i pognałam do swojego pokoju.
Położyłam się na swoim łóżku i wyjęłam telefon. Od razu zadzwoniłam do Mai.
- Cześć kochana - przywitała mnie ciepłym głosem.
- Hej Łosiu, jak Ci dzień mija ? - spytałam układając się wygodnie.
Uwielbiałyśmy ze sobą rozmawiać. Zawsze znalazł się temat do rozmowy.
Zegarek pokazywał godzinę 21:20, gdy zakończyłam rozmowę z Mają. Wyciągnęłam bieliznę oraz pidżamę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic , po czym wygodnie ułożyłam sie w łóżku i odpłynęłam do krainy marzeń.

Dni mijały po dniu, a ja przywiązywałam sie do ludzi mieszkających ze mną. Z Sandrą dogadywałyśmy się bardzo dobrze. Nie sprawiałam kłopotów, oraz starannie wypełniałam swe obowiązki.
Wracałam do "domu" ściskając w ręku swoje świadectwo, które ozdabiał biało-czerwony pasek.
Dużo pracowałam na niego, więc wracałam z dumnie podniesioną głową.
- Lilly ! Lilly ! - usłyszałam za sobą wołanie. Odwróciłam sie i zobaczyłam biegnącą w moja stronę Sandrę, ubraną w obcisłą, CZARNĄ SUKIENKĘ. Wyglądała cudownie, a jej falowane, długie brąz włosy dodawały jej seksapilu. Była młoda, a naprawdę bardzo pociągająca.
Uśmiechnęłam się do niej, gdy podbiegła do mnie dysząc.
- Ale ślicznie wyglądasz - na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Nie dość, że jest śliczna, to jeszcze bardzo skromna.
- Ty też. Ślicznie wyglądasz  w tej SUKIENCE
- Dziękuję . No to co? Mamy wakacje ! - pisnęłam podskakując radośnie. Sandra zaśmiała się. Kto by się nie śmiał. Dzień był piękny, słoneczny. Zieleń otaczały cały świat, ptaki latały radośnie rozsyłając szczęście,poza tym tego dnia zaczęły się wakacje !
- Oj tak ! Wreszcie ! - pisnęła i dołączyła do mnie.
Doskoczyłyśmy do drzwi wejściowych i śmiejąc się wniebogłosy , gdy nagle z wąskiego korytarza wyszła dyrektorka. Chyba miała zły dzień, bo była bardzo poważna.
- Lillianno , proszę Cię do swego gabinetu - rzekła z powagą. Nie powiem, przestraszyłam się. Zrobiłam Coś ? Przecież wszystko starałam się robić starannie i wykonywać wszystkie swoje obowiązki, więc nie miała się do czego doczepić.
- Weź mi to do pokoju, zaraz przyjdę - podałam swoje świadectwo i nagrody Sandrze i posłałam jej uśmiech.
Kobieta spojrzała na mnie uważnie i odwróciła się kierując do swego gabinetu. Ruszyłam za nią, ale tego co się dowiem, nigdy się nie spodziewałam...


* - nie mam pojęcia czy w Warszawie jest taki autobus i czy w ogóle jeżdzą tam miejskie autobusy, został on wymyślony na potrzeby opowiadania :)

17 komentarzy:

  1. Przypuszczam, że albo znalazła się rodzina, któa będzie chciała ją adoptować, albo po prostu znaleźli jej ciotkę lub inną żyjącą rodzinę i ona ją weźmie. Przepraszam, że jak na razie prawie nie komentuję, ale niestety jestem na wakacjach i prawie nie mam czasu na dostęp do komputera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo domysły masz dobre ;)

      Nic nie szkodzi, jeśli tylko czytasz to jest mi bardzo miło :)

      Usuń
    2. Czytam zawsze. Nawet z telefonu jak nie mam przy sobie komputera, ale niestety nienawidzę pisać komentarzy z telefonu, bo po długim komentarzu zawsze- magicznym sposobem mi się cały skasuje i muszę zaczynać od początku :) Niedługo wracam, a wtedy obiecuję dawać o sobie znać ow iele częściej.

      Usuń
    3. Bardzo się ciesze, że podoba Ci się moje opowiadanie i je czytasz :) No i oczywiście czekam na Twój powrót :)

      Usuń
  2. A ja myślę że, w nagrodę za dobrą naukę Lili pojedzie gdzieś na wakacje, na przykład ktoś z Niemiec zaoferuje się na czas wakacji przyjąć do siebie jedną osobę z Polski i akurat trafi na nią. Może nawet Simona ją przygarnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm ... powiem szczerze, że zaskoczył mnie Twój pomysł ;)
      Jest bardzo ciekawy, ale wszystkiego dowiesz się w następnym odcinku ;)

      Usuń
  3. Kurde.... napisałam taki długi komentarz i przez przypadek go usunęłam xD >_< W WIELKIM skrócie: rozdział wspaniały, wydaje mi się, że ciotka się o niej dowiedziała i teraz chce ją wziąć, bardzo lubię twój styl pisania, podoba mi się postać Lilly *^^* Czekam na nexta, życzę weny i udanych wakacji ( to nic, że już prawie połowa minęła xD ) :*
    ~Julia♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przed chwilą pomyślałam, że to może być policja, która ogłosi jej, że matka coś sobie zrobiła itp.... Oby tak się nie stało :<
      ~Julia♥

      Usuń
    2. Noo prawie jesteś blisko, ale cierpliwości ;) Wszystko okaże się w następnym odcinku ;)

      Usuń
  4. Nie powiem, masz fajny styl pisania i w ogóle, ale jeśli mam być szczera, to totalnie nie są moje klimaty... Ale ze względu, że już zaczęłam i jest to dość ciekawa historia, jak już wspominałam wcześniej, to będę czytać dalej. Choć muszę przyznać, że powinnaś bardziej zwracać uwagę na to, jak powinno się coś pisać, a nie jak jest Tobie wygodniej. W dodatku nie uważasz, że lepiej by było, gdybyś sama wszystko opisywała i pozwalała działać naszej wyobraźni, niż iść na prościznę i wstawiać linki do zdjęć? Przepraszam, za słowa krytyki, ale ja tam uważam, że lepiej być szczerym, niż przesadnie wszystko przesładzać i wychwalać.

    A co do samego opowiadania: Fajnie, że nasza główna bohaterka ma w kimś oparcie i nie jest w tym domu dziecka sama. A co do rozmowy z dyrektorką placówki, to w zasadzie jest wiele opcji, tak, jak dziewczyny napisały powyżej, więc nic dodać, nic ująć. :)

    A, i jak coś, to nie czytam tamtego opowiadania. Wybacz, ale jestem zbyt leniwa i mam za mało czasu, by je nadrobić. :P
    Weny życzę zatem.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    PS.: A tak w ogóle, wiesz co? :D Miałam podobny pomysł na opowiadanie twincest, a napisałam je jakoś rok temu. O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie każdy lubi takiego typu opowiadania, ale i tak jest mi miło, ze to Ci sie spodobało. Hmmm .. może i masz rację co do tego, że powinnam zwrócić uwagę na pisownię, ale ja po prostu chce przekazać czytelnikom dalszy ciąg wydarzeń moich opowiadań, a nie poprawną pisownię, poza tym , nie jestem pisarzem i piszę to w ramach zainteresowania i miłości do muzyki chłopaków. I jeśli komuś sie moje opowiadanie podoba, to nie zwraca uwagi na pisownię , a na losy bohaterów :)
      Mimo wszystko dziękuję za słowa krytyki :)

      I oczywiście nie gniewam się, że nie czytasz tamtego opowiadania;) Nie każdy ma ochotę i czas na czytanie :)

      Hah naprawdę miałaś podobny pomysł? Nieźle ;) "Polsko - niemieckie marzenia" jest stworzone na podstawie mojego starego opowiadania, które pisałam o ile sie nie mylę to w 2007 roku, lecz teraz chcę je udoskonalić :)

      Ściskam :)

      Usuń
    2. No, miałam i mam. Mam nawet napisany prolog do tego opowiadania. Tyle, że ja piszę twincesta, soo... I tak nie czytałam tego wcześniej, więc wiesz.
      Poza tym, u mnie i u Czaki jest już nowy odcinek, także zapraszam :)

      Usuń
  5. Przeczytałam już wczoraj,ale musiałam wyłączyć komputer i nie zdążyłam skomentować, wybaczysz? :)
    Dobrze, że ten dom dziecka okazał się takim miłym miejscem, prędzej spodziewałabym się jakiegoś więzienia z kratami w oknach, kucharkami wiedźmami i dzieci zamkniętych w sobie. Sandra mnie pozytywnie zaskakuje, ale mam nadzieję, ze mimo wszystko Lilly będzie dalej przyjaźnić się z Mają. Kawa za 2 zł? Gdzie można taką kupić? Będę pierwsza w kolejce, mimo ze nie lubię kawy, ale na cappucino zawsze się skuszę xD
    Pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to że któryś Kaulitz zaadoptuje Lilly, żeby poprawić swój nadszarpnięty wizerunek. Ale jak się zamyśliłam, to może chce jej powiedzieć, że... (nie pamiętam ile Lilly ma lat, chyba nie doczytałam, albo w nawale opowiadań mi się gdzies zgubiła ta informacja) ze względu na to, ze ileś tam czasu zostało do ukończenia przez nią 18 lat, to chce z nią to omówić?

    A jeszcze przy okazji komentuję odcinek drugiego opowiadania:

    Matko, myślałam, ze Josel ją zabije!!! Dobrze, że policja przyjechała i że Bill jest przy Sarze... A Tom niech tam będzie twórczy, bo jak Bill wróci, to ja chcę zeby dostał miliony nowych "music" :) Ria nie była go warta.

    (Jakbym sie przy czymś pomyliła, to przepraszam, ale czytałam dzisiaj chyba z 5 odcinków róznych opowiadań i mi się zaczyna z lekka mieszać :C )

    Co jeszcze?
    Jak zwykle wspaniale napisane ^^ Podziwiam to, ze potrafisz tak trafnie opisywać, ja z pisaniem opisów mam ogromny problem... Wolę ciągnąć akcję, rozwijać ją, a opisy... Sama, kiedy widzę długi, nudny opis, to go nawet nie czytam, tylko lecę do dialogów, twoje opowiadanie jest jednym z nielicznych, gdzie czytam od deski do deski :)

    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla samej Lilly atmosfera panująca w domu dziecka była zaskakująca i oczywiście, będzie się dalej przyjaźnić z Mają. Haha gdzie kawa za 2 zł ? U mnie w szkole :D Zapraszam :D
      Hmmm .. pomysł z adopcją jest niezły, lecz niestety nie w tym opowiadaniu :p Co do wieku Lilly to był podany tylko raz, więc mogło Ci umknąć. Ma 17 lat :)

      A co do opini drugiego odcinka to nie martw się, Tomowi ale i całemu zespołowi , cierpienie Toma dobrze zrobi. Wiem, nie brzmi to fajnie, ale tak będzie :)

      Jest mi ogromnie miło, że czytasz całe odcinki ;) Czuję sie taka... wyjątkowa hah ;) Bylebym nie popadła w samozachwyt :D

      Całuski ;***

      Usuń
  6. Kiedy nowy odcinek, bo już nie mogę się doczekać :) ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Może i nie czytam dużo i nie daję mnóstwo komentarzy, ale czasami brakuje mi czytania opowiadań do szóstej, czy siódmej nad ranem jak potrafiłam robić to kiedyś.

    I zamierzam "obronić" Cię w pewnej kwestii... Co do tych błędów, które robisz. Ja sama jeszcze do niedawna pisałam ".." zamiast "...", ale po prostu lubiłam to i brnęłam w to nadal, więc.... Może kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym zmienisz to, ale chociaż będziesz wiedzieć, że jest to Twoja decyzja, a nie wymuszona przez kogoś. To Twój blog, Twoje opowiadanie, więc teoretycznie możesz robić w nim co tylko zechcesz.

    Hm... A co do samej treści... No to czekam, aż się rozwinie to wszystko, a wtedy na pewno przybędzie Ci sporo komentarzy.

    Weny! *-*

    I pamiętaj - nie poddawaj się!

    Pozdrawiam, Czaki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*