poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Polsko - niemieckie marzenia - Odcinek 5

Moi Kochani !

Więc tak , na początku chciałam wam powiedzieć, że nie wiem jak to się potoczą losy "Przypadkowej miłości" , bo naprawdę zupełnie nie mam weny na tamto opowiadanie.
Nowy odcinek sprawia mi wiele trudności, dlatego można powiedzieć, że na razie będe kontynuowała TO opowiadanie, a wstrzymam się z dodaniem nowego odcinka "Przypadkowej miłości"
A teraz druga informacja .. Jest mi bardzo przykro widząc, iż poprzedni odcinek wyświetlony był aż 41 razy a komentarzy tylko 5 . Jeśli czytasz to proszę Cię, zostaw po sobie ślad, gdyż dla mnie to naprawdę dużo znaczy ..
A co do odcinka to akcja powoli zaczyna się rozkręcać !
Radzę się uzbroić w cierpliwość ;))
Noo ale przeciągam już . Życze miłej lekturki ;p


Polsko - niemieckie marzenia - Odcinek 5



Przez kolejnych kilka dni starałam się jak najmniej myśleć o złych wiadomościach ostatnich dni i starałam się miło spędzać czas ze znajomymi.  
Codziennie odbywałam dyżury w kuchni i starałam się wykonać swą pracę starannie, dzięki czemu kucharki pozwalały mi wcześniej wyjść z kuchni. Cieszyłam się, że mam dobry kontakt nie tylko z ludźmi, ale także z personelem placówki. 
Moja noga doszła już w pełni do zdrowia. Tak jak powiedział owy chłopak, na drugi dzień ból był już mniejszy.
No tak ... ten owy chłopak miał na imię Dawid. Spotkałam go jeszcze w jadalni, ale to był tylko jeden raz. Sandra miała rację, spędzał całe dnie w swoim pokoju czytając książki. Był mocno zainteresowany medycyną i chciał wiedzieć jak najwięcej. 
Sandra nalegała, abym rozwinęła tę znajomość, ale ja nie byłam z tych odważnych dziewczyn. Byłam dość wstydliwa i nie wiedziałam jak mam zachować się w towarzystwie chłopaków. 

Siedziałam w pokoju w towarzystwie Sandry. Było sobotnie popołudnie , a my zastanawiałyśmy się jak spędzić ten dzień. Nie miałyśmy planów i nic nie przychodziło nam do głowy. 
- Może zadzwoń do Mai ? Odwiedziłaby nas, a jeśli pani Kasia się zgodzi to wyjdziemy z nią na miasto - zaproponowała Sandra. Spodobał mi sie ten pomysł. Od zakończenia roku szkolnego nie miałam z nią kontaktu. Uśmiechnęłam się do blondynki i wystukałam numer do Mai.
Równomierne sygnały odbijały się od moich bębenków, ale po ich zakończeniu usłyszałam głos sekretarki. 
Zrobiło mi się przykro, bo byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, byłyśmy jak siostry. 
Ponownie wybrałam jej numer . Jeden sygnał, drugi, a gdy miałam się już rozłączyć zrezygnowana, usłyszałam głos przyjaciółki.
- Hallo - nie brzmiała zbyt entuzjastycznie, dlatego zmartwiłam się trochę.
- Cześć kochana, co słychać ? Stało się coś ?
- Nie, wszystko w porządku, a u Ciebie ? - zapytała, choć czułam, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
- U mnie , no jak to u mnie. Trochę się pozmieniało, ale dzwonię do Ciebie z propozycją - rzuciłam radośnie spoglądając na Sandrę.
- Jaką ?
- Może wpadniesz dziś do mnie ? Pójdziemy na miasto, rozerwiemy się - miałam wielką nadzieję,że sie zgodzi. Już długo się nie widziałyśmy, miałam jej dużo do opowiedzenia.
- Eeee..  wiesz .. dziś nie mogę.. -zaczęła kręcić.
- Dlaczego ? - chciałam dowiedzieć się dlaczego moja przyjaciółka nie ma już dla mnie czasu.
- Wiesz.. boo .. eee .. - usłyszałam szepty w telefonie, po czym Maja powiedziała - musze jechać z mamą do centrum. Znowu remont sobie wymyśliła - coś mi się tu nie podobało. Maja nigdy się tak nie zachowywała.
- A długo tam będziecie ? Bo może jak będziesz wracała to wsiądziesz w inny autobus i przyjedziesz do mnie ? - poprosiłam. Miałam złe przeczucia. Wiedziałam, że nasze relacje stają się co raz gorsze.
Czułam się winna temu, ponieważ odkąd znalazłam się w domu dziecka, dzieje się między nami coś nie dobrego.
- Nie , nie . Dziś nie dam rady, mam już zajęty wieczór - starała sie wykręcić za wszelką cenę.
- Ale Maja, dawno się nie widziałyśmy - zaczęłam , ale usłyszałam szmery w telefonie i nagle głos , którego nigdy nienawidziłam.
- Foster, daj jej spokój , nie widzisz, że Maja ma już nowe przyjaciółki ? Poza tym , kto by chciał się przyjaźnić z taką ofermą jak Ty ? Jesteś ofiarą losu Foster ! Nie dorównujesz nam ! Ciesz się, że Majka wytrzymała z Tobą te kilka lat ! - jej podły śmiech odbił się od ścianek mych uszu. W moim oczach pojawiły się łzy, a dodatkowo ogarnęła mnie złość.
Rozłączyłam sie i rzuciłam telefon na łóżko. Sandra spojrzała na mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Co za podła szmata ! - krzyknęłam uderzając pięścią w materac. Łzy spowodowały zamazanie obrazu, a złość wzrastała co raz bardziej. Miałam ochotę w coś uderzyć.
- Co się stało ? - usłyszałam zmieszaną blondynkę. Byłam wściekła, okropnie wściekła.
Gdy odchodziłam z domu Maja prosiła mnie bym o niej nie zapomniała, a co ona zrobiła ?
Ma mnie gdzieś i na dodatek zaprzyjaźniła się z moim .. nie , nie .. z NASZYM największym wrogiem !
Jak ona mogła ?! Tyle przeszłyśmy, tak długo walczyłyśmy z tym plastikowym potworem , a teraz co ?!
Spędza sobie z nią czas i pozwala mnie obrażać. Cały świat zawalił mi się pod nogami.
- Lillka ..  co się dzieje ? - jej spojrzenie, te duże zielone oczy przeszywały mnie na wylot. Kucała przy moich nogach ściskając moje kolano.
- Wiesz co ona zrobiła ? - wydusiłam ocierając spływającą łzę z policzka.
- Kto ? Maja ?
- No Maja, Maja ! - krzyknęłam machając rękoma.
- Co ? - zaniepokojona usiadła obok. Widziałam, że się zmartwiła, a przecież nie miała powodu.
- Zaprzyjaźniła się z naszym największym wrogiem. Z kimś kto starał się dodatkowo wpędzić mnie w depresje. Z kimś, kto każdego dnia uprzykrzał mi życie w szkole .. - mówiłam, a strumienie słonych kropli spływały po moich policzkach. Byłam wściekła , a jednocześnie załamana. Nigdy, przenigdy bym się po niej tego nie spodziewała. Odkąd znalazłyśmy się w tej szkole, walczyłyśmy z Karoliną.
Każdego dnia ta plastikowa , sztuczna lala starała sie zniszczyć nam życie, rozgadywała głupoty po szkole, rzucała jedzeniem na stołówce, podkładała nogi, rzucała liściki z obelgami . Była osobą , którą nienawidziłam z całego serca. Nie mogłam przyjąć tego do świadomości, że moja jedyna i największa przyjaciółka znalazła sobie inną towarzyszkę, a była nią Karolina .
- Z tą Karoliną ? - wbiła we mnie swój zaskoczony wzrok. Sandra wiedziała o moim największym wrogu i miała o niej takie samo zdanie jak ja.
- Tak, z tą Karolina - odpowiedziałam wkurzona. Dziewczyna westchnęła i szybko wstała.
Spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Wiesz co ? nie trać czasu na opłakiwanie kogoś takiego . Zwykła gnida ! Skoro chce się przyjaźnić z tą lafiryndą, to niech się przyjaźni , Ty masz mnie i ludzi z bidula. My tutaj jesteśmy jedną wielką rodziną ! - uśmiechnęła sie i przyciągnęła mnie do siebie - i proszę sie ogarnąć, bo idziemy na miasto ! Nie będziemy spędzać tak pięknego dnia w domu - otarła moje policzka z wilgotnych śladów i podeszła do swej szafy.
Miała racje, dzień zapowiadał się bardzo ciepło, szkoda by było spędzić go w środku placówki.
Zaśmiałam sie pod nosem i zaczęłam szukać w szafie czegoś odpowiedniego.
Co chwile spoglądając za okno, stwierdziłam , że odpowiednim strojem będą czarne szorty z ćwiekami na kieszeniach i biała luźna bluzka z krótkim rękawem. Do tego ubrałam bordowe trampki za kostkę , a moje kasztanowe włosy upięłam w luźnego koka.
Dla lepszego efektu , wokół koka zawiązałam czerwoną bandamkę.
Podobałam się sobie . Uśmiechnęłam sie do swego odbicia i zrozumiałam, że trzeba być twardym. Nie dam się tak łatwo złamać tym pustym, niczego nie wartym osobom.
- Gotowa ? - uśmiechnięta współlokatorka wpatrywała się ze mnie kiwając na nodze.
- Gotowa ! - odpowiedziałam tonem niczym w wojsku, a następnie głośno się zaśmiałam.
Blondynka chwyciła mnie pod ramie, a gdy znalazłyśmy się na korytarzu, usłyszałyśmy znajomy głos za plecami.
- Oo Lilly , wychodzicie gdzieś ? - ciemnowłosy Dawid patrzył na nas zaciekawiony. Od razu posłałam mu uśmiech, a Sandra zaniemówiła. Była jedną z tych dziewczyn, które wzdychały do jego osoby.
- Tak, wybieramy się na miasto. Dzień jest piękny, szkoda by go było zmarnować w domu - czułam jak moje policzki nabierają koloru. Czułam się niezręcznie, choć było miło.
- Szkoda, bo chciałem zaprosić Cię na spacer - w jego głosie można było wyczuć zrezygnowanie i żałość.
Sandra podniosła swoja dotychczas spuszczoną głowę i oczami niczym 5złotówki spojrzała na mnie.
Zaśmiała się pod nosem. Już wiedziałam co blondynka skrywa w tej swojej główce.
Kiwnęłam przytakując głową i zwróciłam się do chłopaka.
- A może pójdziesz z nami ? W trójkę będzie raźniej - uśmiechnęłam się, a w oczach chłopaka pojawiły sie iskierki nadziei.
- Pewnie ! Tylko się ogarnę - rzucił szybko i zniknął za drzwiami pokoju.
Zeszłyśmy na dół i czekałyśmy na Dawida. Sandra przebierała nogami ze zdenerwowania.
Stresowała się, ponieważ to była pierwsza sytuacja, gdzie była tak blisko Dawida.
- Ej laska, spokojnie . To tylko zwykły chłopak - zaśmiałam się widząc jak nogi podskakują jej ze zdenerwowania.
- To nie jest zwykły chłopak. To Dawid ! - pisnęła uradowana.
Chciało mi się śmiać z blondynki, ale zachowałam spokój. Naszedł mnie pewien pomysł, ale chciałam zrealizować, go później .

Siedzieliśmy sobie na tarasie jednych z kawiarni na rynku Warszawy i zajadaliśmy smacznie lody.
Sandra opanowała emocje i zaczęła normalnie rozmawiać z Dawidem. Dawid okazał się być bardzo sympatycznym i żartobliwym chłopakiem.
Mimo dobrego towarzystwa, ja nie mogłam przestać myśleć o telefonie do Mai. Zraniła mnie i to tak, jak nikt nigdy wcześniej. Okropne uczucie. Czułam, że rozpadam się do końca.
- Nie mam już nikogo - pomyślałam wzdychając ciężko. Mój tato nie żyje, mama może umrzeć , a przyjaciółka wypięła się na mnie tylko dlatego, że wylądowałam w domu dziecka. Nie chciałam tu iść, ale nie żałuję tego. W placówce jest bardzo dużo świetnych osób.
- Lilly, a co Ty o tym sądzisz ? - dotarły do mnie słowa Dawida. O matko, tak się zamyślałam, ze nie mam pojęcia o czym rozmawiali.
- Ee.. o czym ? Przepraszam, ale zamyśliłam się i nie mam pojęcia o czym mówicie - wyjaśniłam żartobliwie uśmiechając się.
- Rozmyślaliśmy wypad na kajaki bądź łódki - powtórzył Dawid uśmiechając się. Ah , ten uśmiech.
Chłopak nie jest w moim typie, sama nie wiem dlaczego, bo często spotykałam się z takimi jak on, lecz jego uśmiech był cudowny.
- Dobry pomysł tylko trzeba porozmawiać z dyrektorką - i po raz kolejny wyciągnęłam swój telefon sprawdzając czy może Maja się nie odezwała.
Skrzywdziła mnie, ale chciałam z nią jeszcze porozmawiać. Nie stanie się dla mnie kimś obcym w kilka godzin, bo jednak byłyśmy dla siebie ważne, spędziłam z nią całe swoje dzieciństwo.
Niestety mój wyświetlacz ukazał mi tylko tapetę telefonu. Schowałam go do kieszeni i wróciłam do rozmowy z przyjaciółmi.


Wysiadłem z autobusu nie mogąc doczekać się kiedy tylko znajdę się w swoim  łóżku. Spałem w drodze powrotnej, ale łózko w autobusie nie jest tak wygodne jak w moim pokoju.
Właśnie wróciłem do domu po 6 miesiącach i bardzo tęskniłem za spokojem, ciszą oraz moją rodziną.
Jestem gwiazdą. Tak, tak to można nazwać. Jestem gwiazdą i wokół zespołu jest naprawdę wielki chaos.
Wybiliśmy się kilka lat temu i jak na razie idzie nam całkiem nieźle. Ciągłe koncerty, wywiady, sesje, spotkania - jest świetnie, tego pragnęliśmy z Billem. Ah tak, Bill - mój brat bliźniak, lecz różnicy się nieco.
Ja jestem starszy, co z tego, ze o 10 minut, ale jestem starszy. Z nas dwóch to ja jestem tym silniejszym bliźniakiem i nie chodzi tu tylko o siłę fizyczną, ale również psychiczną. Ja zniosę wszelkie obelgi, potrafię racjonalnie myśleć w sytuacjach kryzysowych, natomiast Bill ma skłonność do panikowania, do wyolbrzymiania błahostek. Obydwoje mamy wrażliwą osobowość, lecz ja ukrywam wiele swych emocji. Najczęściej ukrywam oczywiście te złe emocje. Nie lubię się nikomu żalić, opowiadać o swych problemach, ale jest jedna osoba , przed która nie ukryję niczego. To osobą jest Bill.
Łączy nas niesamowita, niepowtarzalna więź , której nikt nigdy nie będzie potrafił ani zrozumieć, ani zastąpić.
Odczuwamy wzajemnie swoje emocje , a nawet jeśli nie odczuwamy tego dosłownie, to czujemy w środku w pewien sposób lęk.
No tak, ja ukrywam złe emocje, natomiast Bill przelewa wszystkie zmartwienia na papier, jest cichy, zamknięty w sobie. Jesteśmy tacy sami choć mam wrażenie, że on jest delikatniejszy ode mnie.
On jest romantykiem, wierzy w piękną miłość i cały czas na nią czeka, a ja ?
To nie tak, że nie jestem romantyczny, bo jestem ! Ale za dużo razy zostałem skrzywdzony, aby wierzyć w wielką , prawdziwą miłość. Miałem kilka dziewczyn i lubiłem je bardzo, ale nic poza tym. W jakiś sposób były dla mnie ważne, ale nie czułem TEGO CZEGOŚ. Z żadną nie chciałem spędzić swego życia.
Bill twierdzi, że każda dziewczyna jest dla mnie bezwartościowa, ale to nie jest tak.
Jestem młody i chce się wyszaleć. W mediach mam opinie kobieciarza, flirciarza i zgodzę się z tym.
Lubię przebywać w towarzystwie pięknych kobiet, lubię budzić się rano po koncercie z piękną kobietą w łóżku, ale na tym koniec. Mam całe życie przed sobą i chcę robić to co mi się podoba. Nie lubię byc kontrolowany, nie lubię słuchać zakazów ani nakazów. Nie chce się podporządkowywać do czyichś zasad, bo to MOJE ŻYCIE.
- Tom pomóż mi z tym bagażami - usłyszałem wołanie mojego młodszego brata. Skierowałem na niego swój zmęczony wzrok i westchnąłem z rezygnacją widząc jego osobę otoczoną wielkimi walizkami.
Zawsze się dziwiłem po co mu tyle tych rzeczy. Przecież jak jest się w trasie to i tak zawsze kupimy coś nowego.
- Następnym razem weź mniej rzeczy to nie będziesz miał problemów ! - podchodząc do mojego klona, chwyciłem dwie walizki i ciągnąc je za sobą, ruszyłem do domu.
- Tommy ! - mama wybiegła z domu rzucając mi się na szyję.
- Jak ja się za Tobą stęskniłem ! - puszczając uchwyt walizki , objąłem rodzicielkę z uśmiechem na twarzy.
Byłem zmęczony, ale mama od razu dodała mi chęci do życia.
- Też za wami tęskniłam ! - chwyciła moją twarz w swe dłonie i przyglądnęła mi się. - Schudłeś, ale to nic, ja już się o was zatroszczę - dodała i pocałowała mnie w policzek. Wypuściłem ją z objęć, gdyż podbiegłam do mojego brata.
- Billy , kochany mój jak Ty się zmieniłeś i tak samo jak Tom, schudłeś ! - zaczęła go całować i jak to miała w zwyczaju, zaczęła mu robić wykład na temat jedzenia. No tak, był ode nie chudszy, przez co inni ludzie mieli go za anorektyka. Oj wcale nim nie był. Billy potrafi dużo zjeść.
Śmiejąc się pod nosem wszedłem do domu. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy.
- Kochana mamusia - rzuciłem do siebie z uśmiechem widząc na stole kuchennym cztery kubki z kawą.
Wyszedłem po schodach taszcząc za sobą ciężkie walizki brata. Oh nie wypłaci mi się za to.
Postawiłem je pod drzwiami jego pokoju i wróciłem po swoje, mijając czerwonego z wysiłku mojego brata.
- Nieźle Ci idzie - zaśmiałem się widząc jak z trudem wyciąga walizki po schodach.
Na szczęście koło autobusu stały 3 moje walizki i jedna - ostatnia Billa. No tak, mogłem się domyślić , że mama mu pomoże.
- Dzięki chłopaki - skierowałem się do Gustava i Georga podając im rękę.
- Spoko Tom, nie ma sprawy. To my lecimy, bo do Magdeburga jeszcze trochę kilometrów jest, a padam na twarz - zaśmiał się Georg przeczesując palcami swoje długie włosy.
- Ja też. - dodał Gustav i odepchnął się od autobusu, o który stał oparty plecami.
- Miłej drogi i do zobaczenia. Zdzwonimy się
- Jasne. Pożegnaj od nas Billa i przeproś, że nie poczekaliśmy, ale naprawdę chcemy odpocząć - zaśmiał się Gustav przecierając twarz dłońmi.
- Chyba nie będzie takiej potrzeby - rzuciłem widząc Billa wychodzącego z domu.
Po chwili obok mnie znalazł się mój brat.
- Dzięki chłopaki . Jedźcie, bo widzę, że jesteście padnięci - zaśmiał się czarnuch i podał dłoń chłopakom.
- Nawet nie wiesz jak bardzo . To do zobaczenia chłopaki - rzucił Georg i weszli do autobusu.
Podnieśliśmy rękę w  celu pożegnania się i chwytając swoje bagaże, ruszyliśmy do budynku.
- Dzięki - wydusiłem zmęczony uśmiechając się do brata.
- 50 euro - zaśmiał się brat wyciągając do mnie otwartą dłoń.
- A weź spadaj - przybiłem mu piątkę i śmiejąc się wszedłem do swego królestwa.
Jak ja się za nim stęskniłem. Wszystko było na tym samym miejscu, gdy żegnałem się z tym pokojem.
Gitara stała obok szafy, laptop leżał na biurku , zdjęcia były poukładane na niewielkich wiszących pułkach.
Płyty ułożone alfabetycznie obok zestawu muzycznego, a pościel równo rozłożona na łóżku.
- No tak, mama - wyszeptałem widząc porządek w pokoju. Postawiłem walizki przy szafie i zszedłem do kuchni , gdzie była już mama z Billem i zawzięcie rozmawiając pili kawę.
Usiadłem obok Billa i upiłem duży łyk parującej oraz pięknie pachnącej cieczy.
- Tommy , a kiedy Olivia nas odwiedzi ? - zapytała nagle mama. Spojrzałem na nią jak na ufo. Olivia ? No tak, Olivia,
- Nie odwiedzi nas - i ponownie schowałem usta w kubku. Bill siedział nie odzywając się nic. Mama dziwnie spojrzała na mnie, a potem na Billa oczekując wyjaśnień. - Nie jestem już z Olivią mamo. - wydusiłem wreszcie widząc upór mamy.
- Jak to ? Taka miła dziewczyna ..
- Rozstali się na początku trasy mamo , nie ma co ciągnąc tematu - rzucił Bill. Spojrzałem na niego wzrokiem mówiącym " dzięki brat". Puścił mi oczko po czym zaczął nowy temat z mamą.
W takich momentach dziękowałem Bogu za brata. Wiedział kiedy przerwać niezręczną rozmowę.
Gdy ciecz znajdująca się w moim kubku skończyła się, zacząłem rozmawiać z moją rodzinką, ale po godzinie rozmowy czując, że wcale nie czuję się obudzony, postanowiłem zamknąć się w swoim pokoju.
Kładąc się na miękkim łóżku , moje oczy automatycznie się zamknęły.


Spacerowaliśmy chodnikami stolicy już dobre 2 godziny, ale żadne z nas nie narzekało na ból nóg.
Świetnie sie bawiliśmy, a ja wreszcie przestałam myśleć i okropnym zachowaniu mojej pseudo przyjaciółki.
Zauważyłam też, że Sandra z Dawidem patrzą na siebie z tajemniczym blaskiem w oczach. Może coś się kroi ?  Cieszyłabym się , gdyby coś między tymi dwojga, sie narodziło. Pasowali do siebie.
- I wtedy on wyjechał do mnie z tekstem "Daj już spokój i tak zmieszałaś go z błotem" - zaśmiała się Sandra kończąc swą historie,a ja z chłopakiem dołączyliśmy do niej.
- No nieźle, nie wiedziałem, że jesteś taka twarda - wyznał ciemnowłosy wpatrując się w blondynkę.
- Ojj dużo jeszcze o mnie nie wiesz - i jej radosny śmiech rozniósł się po parku.
Miło było widzieć ją taką wesołą . Ogólnie jest wesołą osoba, lecz w jego towarzystwie , jej uśmiech stał się bardziej wyrazisty. Ukazywał prawdziwe oblicze blondynki.
- Kochani, jest świetnie , ale musimy wracać. Spójrzcie która godzina - przerwałam tę radosną chwilę.
Wyciągnęłam do nich swą dłoń, w której trzymałam telefon. Wyświetlacz wskazywał godzinę 17:42.
Przegapiliśmy obiad i jeśli się nie pośpieszymy to i kolacji też nie dostaniemy.
Zaczęliśmy wracać szybkim krokiem .
- Ej, myślałam, że byliśmy o wiele dalej - Zaśmiałam się widząc w oddali placówkę po 10 minutach drogi.
- Chodźcie szybko, bo kolacja nas ominie - wykrzyknęła radośnie Sandra i zaczęła biec.
Niewiele myśląc ruszyliśmy za nią. Biegliśmy śmiejąc się i gdyby ktoś się nam przyglądał, stwierdziłby , że mamy coś z głową.
Wbiegliśmy do budynku kierując się do stołówki, ale gdy minęliśmy gabinet dyrektorki, kobieta wyszła na korytarz
- Lilliana , chodź proszę - zatrzymaliśmy się. Spojrzałam na towarzyszy i uśmiechnęłam się.
- Idźcie, zaraz do was dołączę. Weźcie porcje dla mnie i czekajcie - kiwnęli głową i zniknęli za drzwiami stołówki , a ja podeszłam do kobiety
- Tak ? - chciałam wiedzieć o co chodzi. Śpieszyło mi się, bo mój żołądek domagał się pożywienia.
Kobieta otworzyła drzwi i wskazała ręką abym weszła. Tak jak chciała to zrobiłam , lecz widok w środku zaskoczył mnie.
Przy biurku stała wysoka , szczupła , zadbana kobieta w eleganckiej czarnej sukience. Wyglądała na młodą, albo po prostu to kwestia zadbania. Moim zdaniem miała na oko 36 lat . Jej kasztanowe proste włosy luźno opadały na piersi. Spojrzałam na nią, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- Lilliana ! - wyciągnęła do mnie dłonie podchodząc, następnie przytulając mnie.
Byłam oszołomiona. Co to za kobieta ? Skąd zna moje imię i czego ode mnie chce ?
Wypuściła mnie z objęć, a ja wpatrywałam się w nią jak na głupka. Spojrzałam na dyrektorkę, ale ona także tylko stała i się uśmiechała.
- O co tu chodzi ? - spytałam odchodząc kilka kroków do tyłu , krzyżując ręce na piersi.
Z twarzy kobiety znikł uśmiech , a swój wzrok wbiła w dyrektorkę. W jej wzroku można było odczytać obawę. Dyrektorka kiwnęła głową i wyszła. Zostałam sama z tą kobietą.
Wpatrywałam się w nią oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- Usiądź proszę - bez słowa usiadłam na krześle przy biurko. Kobieta zrobiła to samo.
- Lillianko, pewnie mama bądź ktoś z placówki wspominał Ci, że Twoja ciocia chce Cię zaadoptować ..
- Tak, wspominał - przerwałam jej w środku zdania. Westchnęła i ścisnęła moją dłoń. Poczułam się dziwnie. Jakaś obca kobieta tak delikatnie podchodzi do mojej osoby . Czekałam na dalsze słowa.
- To .. Eh .. - zacięła się. Moja cierpliwość się kończy. - Lillianko, to ja , ciocia Victoria - powiedziała po chwili, a ja nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
- Cc.. co ?
- Tak, jestem Twoją ciocią, siostrą Twojego taty - uśmiechnęła się niepewnie, a ja nie wiedziałam co zrobić..



******************************
Odcinek krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy :)

6 komentarzy:

  1. Łooooł... Nareszcie spotkanie z ciocią :) Fajny był moment jak opisałaś z punktu widzenia Billa ^.^ Szkoda mi Lilki z powodu Majki, ale mam nadzieję, że jakoś się ułoży... Ciekawe co zrobi ciocia, gdzie będą mieszkać itp. Nie spodziewałam się, że połączysz Sandre i Dawida, ale... spodobało mi się to :D Wracając jeszcze do Maji - a to szmata :< Jak ona mogła to zrobić?! Na dodatek musiała się zaprzyjaźnić z ich wrogiem ;( Bez zbędnych ceregieli: rozdział jak zawsze zajebisty(mógłby być dłuższy , ale to nic xD ) , czekam na nexta, życzę weny i pozdrawiam :*
    ~ Julia♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maja postąpiła nie fair wobec Lilly, ale będzie żałowała tego zachowania.. Lilly jeszcze będzie szczęsliwa;)

      Usuń
  2. Odcinek faktycznie krótszy, ale nie przeszkadza mi to. :D Co do Mai, to jakoś podejrzewałam, że tak to właśnie się skończy... Chociaż iść do ich wspólnego wroga... No, nieciekawe posunięcie... No i w końcu pojawili się bliźniacy! Czyli mam rozumieć, że zacznie się dziać? :D W sumie to też trochę szkoda, bo jak Lilly przeniesie się do swojej ciotki, to wyjedzie za granicę i znowu straci przyjaciółkę, którą zyskała w Sandrze, no i innych znajomych w tym bidulu. Ale zobaczymy, może wcale nie będzie jej tam tak źle.
    A co do informowania. Czytam Twoje opowiadanie (właśnie to, co już wiesz), ale nie musisz mnie informować, bo sama codziennie sprawdzam, czy coś nowego się pojawiło. :) No chyba, że mogłabyś na GG informować, to mogę podać numer. :)
    A teraz weny życzę i uciekam!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maja jeszcze zacznie żałować , że zaczęła te znajomość.
      Owszem, pojawili sie bliźniaki i akcja zaczyna się rozwijać ;p
      Znajomość Sandry i Lilly nie skończy się tak szybko jak się możę wydawać ;)

      PS. Jasne , możesz podać numer GG, mój jest podany w zakładce " O mnie" , więc napisz do mnie ;)

      Usuń
  3. No powoli zaczyna się dziać, a tak na marginesie, czy ty chcesz Lili połączyć z Tomem? Bo jakoś tak z perspektywy Toma był ten jeden fragment. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, fragment opisany z perspektywy Toma, ale zjawi się także i z perspektywy Billa ;)
      Co do połaczenia Lilly z Tomem to masz racje, ale nie będzie tak kolorowo. :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. To one dają mi siłę i są dla mnie ważne :)
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) :*